51. Coś o kawie, proszę państwa. Do Wrocławia zawitała już wietrzna i baaardzo zimna jesień, toteż łatwiej się pisało rozdziały zimowe. Powoli docieramy do rozwiązania wszelkich zagadek ;)
Zdawało jej się, że leży na plaży i słyszy morskie fale, rozbijające się o brzeg wśród białych bałwanów piany. Jej ciało przenikało zimno, również podobne do nadmorskiego – surowe i dotkliwe. Gdy jednak uchyliła powieki, ciemność i rozedrgane plamy złotego światła na ścianach rozwiały wszelkie wątpliwości. Znajdowała się w małym, zaniedbanym pokoju, a zamiast morskich fal słychać było tylko wycie i dudnienie zimowego wiatru, towarzyszącego śnieżnej zawierusze. Nad nią pochylały się trzy jasnowłose postacie o szarych twarzach. Dłuższą chwilę zajęło jej rozpoznanie, kto jej się przygląda. Malfoyowie.Nagle wszystkie wydarzenia, które ją tu zaprowadziły, uderzyły w nią z całą mocą. Jak przez brudną szybę oglądała siebie i Harry'ego walczących w Norze, a potem huk, wir barw i całkowitą ciemność, w którą wpadła. - Słyszysz mnie, Hermiono? - Draco zbliżył się do niej z nadzieją. Odpowiedziało mu słabe skinięcie. Chłopak odetchnął z ulgą. - Trzeba zawiadomić tych z Zakonu – odezwał się zaraz Lucjusz, ale żona od razu chwyciła go za ramię. - Nie teraz. To powinna być jej decyzja – wyrzekła słabym, pokornym, zupełnie niepasującym do siebie głosem. Hermiona była jej jednak za to wdzięczna. Czuła, że wolałaby się nigdy nie obudzić, niż odpowiadać na wszelkie pytania, które by jej zadano.Draco podał jej zaraz kubek z ciepłą herbatę o poprosił matkę, by przygotowała coś do jedzenia. - Nie chcę – jęknęła, unosząc się na łokciach, czemu towarzyszył dotkliwy ból głowy i pleców. - Musisz coś zjeść. Przespałaś pełne dwie doby. Na pewno umierasz z głodu – uśmiechnął się pocieszająco, ale tylko pokręciła głową. - Co z Harrym? - Dumbledore mówi, że opanowali sytuację. Nie myśl o tym, musisz teraz zadbać o siebie. - W tej chwili do salonu weszła Narcyza, niosąc kubek z parującym płynem. Podała go Hermionie, a dziewczyna wyciągnęła poń rękę. Niemal w tej chwili, gdy miała zacisnąć dłoń na uszku, kubek roztrzaskał się o podłogę. Wówczas Hermiona jako pierwsza zdała sobie sprawę, dlaczego. Patrzyła, osłupiała z przerażenia na swoją prawą dłoń. Była sina i sztywna. Jej palce nie wyczuły ani kubka, ani ciepła herbaty. Poczuła się tak, jakby bryła lodu ześliznęła jej się po plecach. Straciła czucie w prawej ręce. To przekreślało wszystko – sprawne władanie różdżką, samodzielne wykonywanie najprostszych czynności i... karierę magomedyka. Otworzyła usta w niemym okrzyku szoku i rozpaczy. Bez mrugnięcia przyglądała się dłoni, która nagle stała się bezużytecznym fragmentem jej ciała. - To niemożliwe – wyszeptała po chwili. Draco zaczął rozcierać jej palce, wyginać je i zamykać jej dłoń w swojej, ale nie przyniosło to żadnego efektu. Hermiona tylko widziała, nie czuła nic, nawet najmocniejszego dotyku. - To niemożliwe – powtórzyła, czekając, aż ktoś potwierdzi jej słowa. Wszyscy jednak uparcie milczeli. Dziewczyna opadła na poduszkę, mocno zaciskając powieki. Nie chciała ulegać histerii. Wszystko się jakoś ułoży. To nie może być na zawsze. - Spokojnie – poprosił ją Draco – Skoro odzyskałaś przytomność, Dumbledore musi zgodzić się na umieszczenie cię w szpitalu. Zaraz wezwiemy Snape'a. On to załatwi. - A jeśli nie? - szepnęła, przełykając łzy. - Załatwi – odpowiedział jej Lucjusz, na chwilę powróciwszy do swego dawnego, władczego tonu – Nie damy im tego tak zostawić.Jeszcze raz zamknęła oczy. Nie może wpadać w panikę. Przecież nie pozwolą jej zostać kaleką.
Snape przybył dopiero rano. Na ramionach wciąż błyszczały mu płatki śniegu, a policzki, chyba po raz pierwszy odkąd Hermiona go znała, miał lekko zaróżowione. Draco usiadł przy nim, pokazując mu rękę Hermiony i opowiadając, co jego zdaniem się da, a czego nie da z nią zrobić. - Nie potrafisz jej pomóc tutaj? - spytał ponuro Severus. I on przyglądał się dłoni, która wyglądała na całkowicie zniszczoną. - Nie. Żadne zaklęcie tego nie załatwi. Wszystkie kości i nerwy w jej dłoni trzeba po prostu, po mugolsku, naprawić. Ona potrzebuje operacji, skomplikowanej operacji. Musi się znaleźć w szpitalu. - Albus boi się ryzyka. - Najważniejsze ryzyko jest takie, że jeśli w porę nie zajmie się tym dobry lekarz, ona straci całkowicie władzę w tej ręce – huknął ze złością młodszy ślizgon – Sam widzisz, jak to wygląda. A im dłużej jest w tym stanie, tym gorzej. Powtórz mu to dokładnie. - Powtórzę. Ale nie mam nad nim władzy – Hermiona przysłuchiwała się tej wymianie zdań, ale nie zabierała głosu. Wszystko jej było jedno, czy pozwolenie dla niej wyjedna Draco, Snape czy sam Merlin. Chciała tylko odzyskać pełną sprawność, by móc robić to, o czym zawsze marzyła. - Co się dzieje z Harrym? - spytała, podnosząc wreszcie wzrok na Severusa. - Albus i Szalonooki zamknęli go w końcu Hogawrcie. Chciał roznieść pół zamku, ale stracił zapał, gdy przykuto go do ściany w lochach. Po kilku godzinach zaczął się zachowywać normalnie, jak na jego standardy. Chciał cię nawet zobaczyć. - Nie dzisiaj – mruknęła – Wiadomo, co mu było? - Severus spojrzał na nią z mieszaniną podziwu i niezrozumienia. Jak silna więź musiała ją łączyć z Potterem, skoro nie kochając go, najwyraźniej wybaczyła mu to, że pozbawił ją szansy na zostanie tym, kim chciała być? Jak bardzo dziwna i niezrozumiała była dla niego jej dobroć, jej prawie naiwna wyrozumiałość. Gdyby to jemu zrobiono coś takiego, pod wpływem zaklęcia, czy nie, nie darowałby nigdy. - Imperius. Źle rzucony. Musiał to zrobić ktoś, kto źle wykorzystał zaklęcie. - Albo formułę zaklęcia – wypaliła nagle Hermiona, zrywając się z miejsca – Formuła! Jaka byłam głupia! - O czym ty mówisz? - spytali równocześnie Draco i Severus, a ona poczuła się tak, jakby olśnienie spłynęło na nią z samego nieba. - To samo jest z Dumbledorem! To dlatego nie możemy odnaleźć źródła działania zaklęcia. Nikt nie stworzył nowego, po prostu niepoprawnie wypowiedział inkantację! Rozumiecie? Niewłaściwie wypowiedzianemu słowu zostało przypisane zmodyfikowane działanie magiczne. Założę się, że to, co trafiło Dumbledore'a to nieprawidłowo wyartykułowana Avada. Za to Harry'ego trafia Imperius, który również źle działa. Na nich obu zaklęcie rzuciła ta sama osoba. Ktoś, kto z jakiegoś względu nie może wypowiadać zaklęć w pełni poprawnie. - Znasz jakiegoś czarodzieja – prychnął Snape – który ma wystarczająco wiele mocy, by walczyć z Albusem i wystarczająco mało lat, by nie umieć jeszcze dobrze mówić? - A może był na tyle stary, że nie mógł, co? - odpowiedziała mu od razu – W każdym razie: to ma sens. Musimy pójść tym tropem. Za wszelką cenę trzeba się dowiedzieć, jak wypowiadanie poszczególnych zaklęć wpływa na ich modyfikację. To nas doprowadzi do rozwiązania! - zdziwiło ją milczenie ich obu. Snape skinął, dając jej do zrozumienia, że weźmie to pod uwagę i sprawdzi wszystko, co ma związek z jej podejrzeniami. Widać jednak było, że jego myśli w tej chwili zajmowało coś innego. - Nie powinnaś się teraz angażować w tę sprawę – mruknął wreszcie czarnowłosy czarodziej. - Co? Przecież to moja teoria! Mam to teraz zostawić? - Świat w tej jednej sprawie będzie musiał obejść się bez pomocy Hermiony Granger. Powinnaś się teraz skupić na... swojej ręce. Ćwicz, obserwuj ją. Coś musisz z tym zrobić. - Przypominam, że kończę magomedycynę. Wiem, że żadne ćwiczenia nic tu nie pomogą. Potrzebuję operacji, słyszałeś przecież. - Zrobię, co będę mógł – rzekł, zduszając w sobie potrzebę powiedzenia „zrobię wszystko, by ci pomóc”. Był ponurym realistą. Wiedział, że dłoń nie wygląda dobrze, był też świadom, że po upływie tak wielu godzin może się okazać, że już nic nie da się zrobić. Nie chciał jej dawać złudnych i zarazem zgubnych nadziei na całkowite ozdrowienie. Zaczął zbierać się do wyjścia, ale jej zdziwiony wzrok ją zatrzymał. Draco wlot pojął wymianę tych spojrzeń, wybełkotał coś cicho i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.Milczeli, wpatrując się w siebie bez słowa. - Przyszedłeś tu tylko w sprawach formalnych? - zapytała wreszcie. - O wszystko inne troszczy się ktoś inny. Masz tu dobrą. Draco czuwał przy twoim łóżku dwie noce. - Naprawdę? - spytała, a jej oczy rozbłysły szczerą wdzięcznością. Severus, który nie dostrzegł właśnie tego konkretnego uczucia, skinął tylko, starając się nie patrzeć na szczęście wypisane na jej twarzy. Jej młodej, nieprzeoranej czasem, promieniejącej twarzy. Nie powinien był tu przychodzić. Nie powinien jej tego mówić. Nawet jeśli już mieli być ze sobą, to dlaczego, do cholery, on miałby temu pomagać? - Aż boję się pomyśleć – rzekła nagle, uśmiechając się złośliwie – co właśnie roi się pod tą twoją czarną gęstwiną na głowie. - Jeśli uważasz to za zabawne, powinnaś teraz lepić bałwana, a nie kończyć studnia – prychnął ze złością. - A ty powinieneś bardziej wierzyć w swój urok osobisty – zupełnie niespodziewanie, zdrową ręką pociągnęła go za skraj szaty tak mocno, że mogła go pocałować w zaciśnięte ze złości usta. Sam Severus nie wiedział, jak ma się teraz zachować. Chcąc wreszcie tylko usłyszeć potwierdzenie dla tej „dobrej wersji” zdarzeń, spojrzał na nią z ukosa. - Przecież widziałem was razem. - No i co? Przyłapałeś nas w łóżku? Widziałeś dwoje przyjaciół idących na kawę – wciąż uśmiechała się szeroko, co skrajnie go irytowało. Nigdy by nie pomyślał, że tak bardzo znienawidzi kawę.
Wreszcie <3
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że sprawa z tym wypadem na kawę rozwiązała się pomyślnie. Ale martwi mnie ta ręka. Chyba nie zrobisz z Hermiony kaleki?
grrrr co zrobiłaś Hermionie? Ona nie może być z niesprawną ręką... Mimo wszystko dziękuję za rozdział. Końcówka najlepsza :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dominika
Ojej! Zakonczenie mi sie strasznie spodobalo! Niezle podkladasz klody pod nogi naszym bochaterom, az strach sie bac co bedzie dalej. :) szkoda mi Seva, taki niedowartosciowany, az boli :(
OdpowiedzUsuńBiedna Hermiona... Mam nadzieję, że dojdzie do operacji i jej ręka będzie sprawna... Końcówka rozdziału super :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Hermiona musi mieć sprawną rękę... Wszyscy ładnie prosimy ;)
OdpowiedzUsuńSS
Jeśli Hermiona zostanie bez tej ręki... Nie, nie i jeszcze raz nie! Magomedycyna to wszystko ;-;
OdpowiedzUsuńNo i ta kawa... Przepraszam, ale dla Severusa nie znienawidzę napoju bogów ^^
Świetny rozdział, mimo że już rok szkolny, to obyś dała radę skończyć! ;)
Morgena
Szybko, szybko wracaj z nowym rozdziałem, bo już się doczekać nie mogę!
OdpowiedzUsuńNo nie, biedna Hermiona. :( Mam nadzieję, że okażesz jej litość i zrobisz coś z tą ręką. :D
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie sprawa tych źle rzuconych zaklęć. Czemu pomyślałam o Bagmanie?
Zakończenie perfekcyjne!
Dalej, dalej wracaj!
OdpowiedzUsuńO tak! Narobiłaś nam smaku tyloma nowymi rozdziałami, więc czekamy na więcej. :))
UsuńPrzepraszam za tak długą przerwę w komentowaniu, ale Metanoia to w tej chwili wyjątkowy przypadek. Otóż, gdy pisałam przy ostatnim poście przed tą długą przerwą komentarze motywacyjne (pochwalę się, że na 69 komentarzy, moich było 17 ;D) wszystko wyparowywało z mojej głowy. Nie wiedziałam o tym. Dopiero, gdy ucieszona Twoim powrotem chciałam przeczytać kolejny rozdział... nie mogłam. Nie mogłam już połączyć pewnych faktów z bloga, dlatego... musiałam przeczytać go od początku. Od czterech dni niezmiennie leżę w łóżku z powodu choroby, więc postanowiłam nadrobić zaległości w czytaniu na blogach. Czytałam, czytałam, ale przed Metanoią musiała się zatrzymać. Psychicznie przygotowywałam się do przeczytania tej powieści od początku. Aż wreszcie zebrałam się na odwagę i od soboty czytam Metanoię. W końcu dotarłam do tego momentu i nie żałuję, że postanowiłam zacząć od początku. Naprawdę było warto. Na nowo podziwiam Twoją twórczość :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału:
a) świetny
b) cudowny
c) bajeczny
Wybierz sobie odpowiedź, która najbardziej Cię satysfakcjonuje ;)
Zabije Pottera.... To przeszło mi przez mysl, gdy dowiedziałam sie o dloni Hermiony, na szczescie, rozwikłała zagadke, nie tylko przypadłosci Harrego, ale rowniez profesora Albusa, to duzo pomogło :) Draco jest swietnym przyjacielem, a i jego rodzice okazali sie bardzo mili :) coz chcialam, zeby przyszla do ich domu, ale nie sadzialam, ze przy takich okolicznosciach, nie mniej jednak jestem uradowana :) W koncu Severus i Hermiona sobie wyjasnili, ach ten zazdrosny i uparty Snape ^^ licze na szybkie postepy w odnalezieniu oprawcy (kurcze znowu mysle o Bagmanie, w sumie on jest taka ciamajda... wiem, wiem uczepilam sie do niego ja rzep :D) a i ze operacja Hermiony minie bez przeszkod, i co najwazniejsze dojdzie do tej operacj :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Sandra