48. Święta! Lupin! Ognista whisky!
Tortury! To wszystko, moje Drogie Panie, w tym oto rozdziale. Jeśli
kiedykolwiek wydawało Wam się, że skończyłam w złym momencie –
jak podoba Wam się ten rozdział? ;)
Kolacja w Norze wyglądała naprawdę fantastycznie. Stół, okryty czerwonym obrusem, uginał się pod ciężarem pieczeni, sałatek, ciast, deserów, sosów, napojów i Ognistej Whisky. Spod sufitu zwieszały się grube girlandy ostrokrzewu i jemioły, wspaniałe poduchy śniegu piętrzyły się za oknem, rozjarzone złotym światłem płonących świec. Wesoły gwar i śmiechy wypełniały całą izbę. Pani Weasley i Ginny krzątały się po domu, ciągle donosząc talerze, sztućce i potrawy, Harry, Ron, bliźniacy i Syriusz dyskutowali o czymś żywo przy wyjątkowo pstrokatej choince, a reszta gości dowcipkowała przy stole. Z każdego kąta aż biła radosna atmosfera świąt. Może z wyjątkiem tego, w którym, ze złowrogą miną czaił się Severus Snape.
- Idiotyzm – mruknął do siebie pod nosem, licząc na to, że ominie go ta cała farsa ze składaniem sobie życzeń i wymienianiem się prezentami. Jeszcze bardziej skrzywił się na widok Blacka, który z błyskiem w oku bezczelnie gapił się na Granger. Nie, żeby Severus nie spodziewał się jego żałosnych prób wywołania kolejnej kłótni właśnie za jej sprawą, ale wciąż go irytował obleśny sposób, w jaki taksował jej sylwetkę. Swoją drogą sam musiał przyznać, że wyglądała bardzo elegancko w swojej prostej, granatowej sukience sięgającej kolan. Rzadko też widywał ją na obcasach, a to dodawało jej sporo kobiecego uroku.
- Ciasteczko? - zagadnęła go niespodziewanie Minerwa, podsuwając talerzyk ze słodyczami.
- Obejdzie się – burknął nieprzyjemnie.
- Jak zwykle w wyśmienitym humorze – westchnęła, kręcąc głową – Co ci znowu dolega?
- Dolegają mi trzy dni w roku, w które wszyscy dostają kociokwiku na punkcie światełek, prezentów i tych wszystkich innych...
- Miłych rzeczy? - wpadła mu w słowo – Czy twój świat zatrząsłby się w posadach, gdybyś choć raz okazał zadowolenie w obliczu powszechnej radości? - parsknęła śmiechem, a Snape przybrał najpaskudniejszy z paskudnych grymasów. To była jedna z tych nielicznych sytuacji, gdy nie potrafił jej niczym dogryźć. Przynajmniej do tej chwili.
- No, to żegnam na dziś – rzekł nagle zjadliwie, skinąwszy głową w kierunku drzwi, przez które właśnie wszedł przystojny Włoch. Policzki Minerwy natychmiast powlekły się szlachetnym szkarłatem, ale odeszła bez słowa. On zaś oddał się swoim obserwacjom, pozostając w cieniu. Jego spojrzenie padło na Pottera, następnie na jego partnerkę, Gabrielle, a zaraz potem na jej siostrę. Fleur, która, zdawać się mogło, stała się cieniem samej siebie. Jej białe, bijące niegdyś niewytłumaczalnym blaskiem włosy, zwisały teraz smętnie w szarych pasmach, zakrywając częściowo twarz, która postarzała się w krótkim czasie o wiele lat. Wzrok miała mętnie obojętny, usta zaciśnięte, jakby cały czas powstrzymywała się od płaczu. Jej mąż, choć nosił nazwisko Weasley, wykazywał się niezwykłym zrozumieniem, dotykając jej ramienia z wyczuciem i delikatnością, nie zmuszając do żartów, ale uśmiechając się, nie obserwując jej natarczywie, ale spoglądając z troską... Choć nie cierpiał tej błazenady, nazywanej powszechnie okazywaniem uczuć, musiał przyznać, że tym razem przez dotyk i gesty przemawia prawdziwa, dojrzała miłość. Zastanawiał się, czy gdyby Hermionie przydarzyło się coś podobnego, potrafiłby się tak zachować. Czy nie rozsadziłaby go wściekłość, czy chęć zemsty na jej oprawców nie hamowałaby jego delikatności? Kobieta, o której myślał, niespodziewanie zjawiła się tuż przed nim.
- Czekam już pół wieczoru, kiedy usiądziesz do stołu – rzekła z wyrzutem.
- Czy to jest niezbywalny warunek twojego szczęścia?
- Po prostu byłoby miło, gdybyś przestał chować się w kącie. Długo każesz się prosić? - Nie kazał. Zajął miejsce obok niej, starając się nie zwracać uwagi na Blacka, który zmiażdżył coś w dłoni dokładnie w tym samym momencie, w którym przy stole pojawił się Snape. Wiedział już, że bez jatki się nie obejdzie.
- Zjedz coś, bo wychudniesz na amen – zaproponowała Hermiona i, o zgrozo, zaczęła mu ładować na talerz niemal wszystko, co na stole napotkała jej ręka.
- Ty też powinnaś przybrać parę kilo. Mógłbym policzyć ci kości w dłoniach.
- Magomedyczce chcesz mówić, ile ma gdzieś kości? - prychnęła, niby to z pogardą.
- O ile wiem, jeszcze nie masz dyplomu.
- Kwestia czasu.
- Kwestia szczęścia na egzaminach.
- Niedoczekanie! Nigdy nie liczę na szczęście – nieomal uderzyła pięścią w stół.
- Tylko nikogo nie zabij. Przecież żartowałem.
- Żart w ustach Severusa Snape'a... - pokręciła głową, udając niedowierzanie, jednocześnie jednak przyglądając się rzeczonym ustom, co nie uszło uwadze ich właściciela. Poczuł, jak coś ciepłego zsuwa mu się w dół, do żołądka i bynajmniej nie chodziło tu o cokolwiek, co zjadł. Hermiona musiała to wyczuć, bo uśmiechnęła się tajemniczo. Nie dane im jednak było rozkoszować się tą chwilą, bo kilka minut później Snape'a został zajęty rozmową przez Moody'iego, a Hermionę na słówko poprosiła Ginny. Okazało się, ku wielkiej radości Hermiony, że chciała pochwalić się prześlicznym pierścionkiem, który dostała na prezent od Olivera Wooda. Hermiona dopiero teraz spostrzegła, że Wood rozmawia z Harrym, zarumieniony po same cebulki włosów.
Tymczasem na hogwarckiego Mistrza Eliksirów, jak grom z jasnego nieba spadło towarzystwo Lupina.
- Mogę? - zapytał, czekając, aż Snape pozwoli mu zająć miejsce obok siebie. W pierwszej chwili chciał go stąd posłać do diabła, ale ostatecznie skinął, nie patrząc na niego. Dopiero po chwili zauważył, że Lupin jest wstawiony.
- Czego chcesz? - warknął Severus, wciąż nie zaszczycając go spojrzeniem.
- Niczego, czego powinieneś się obawiać. Chciałem tylko... porozmawiać – dokończył takim tonem, jakby nawet jego samego to zdziwiło.
- Jeśli chodzi ci o jakąś durnotę, którą zlecił ci Black, nie ręczę za siebie – ostrzegł go.
- Chodzi mi o... Tonks.
- Niewiele wiem o twojej byłej żonie.
- Ale wiesz, że jest była – mruknął, rozglądając się za jakimś trunkiem. Snape postanowił pomóc – sam nalał im do szklanek sporą porcję Ognistej – Nie przyszedłem tu po współczucie. Ale ty... jesteś w tym samym wieku. I chyba nawet w podobnej sytuacji.
- Co ty bredzisz? - prychnął, domyślając się jednak, co zaraz usłyszy.
- Hermiona też jest od ciebie o wiele młodsza. Chyba nie masz łatwo, co?
- Ja pracuję z Granger. Nie jest, jak wiesz, moją żoną – wysyczał gniewnie.
- Założę się, że gdybyś widział swojego bogina, byłaby to Hermiona w ramionach Syriusza – zaśmiał się i czknął głośno, a Snape zmroził go wzrokiem. Zaraz jednak rozejrzał się w poszukiwaniu Hermiony, a spostrzegłszy, że zarówno jej jak i Blacka nie ma w zasięgu jego wzroku, zadygotał w środku ze złości. Bez słowa wyjaśnienia wstał od stołu, tak gwałtownie, że talerze i sztućce brzęknęły niebezpiecznie. Szybkim krokiem przemierzył izbę i wspiął się po schodach. Dopadł ich na piętrze. Black stał do niego tyłem, wręczając Hermionie niezgrabnie zapakowany prezent. Ona zaś przyjmowała go z niewyraźnym uśmiechem, widać było, że obawia się bardzo niewielkiej odległości, która ich dzieliła. Snape miał podobne odczucia. I nagle stało się to, co musiało Severusa wyprowadzić z równowagi – Black, mimo wyraźnej niechęci Hermiony, pochylił się ku niej, próbując pocałunku. Reszta wydarzyła się w ułamku sekundy – Snape, czego nigdy nie zrobiłby bez buzującej mu w żyłach Ognistej, szarpnął Syriusza za łokieć, a gdy tylko jego twarz znalazł się na wprost, wymierzył mu zwykły, mugolski cios pięścią prosto w policzek. Hermiona wrzasnęła krótko, po czym szybko zakryła usta dłonią. Black padł na podłogę, dysząc z wściekłości, jednak nie zdążył zareagować, bo w tej samej chwili Snape złapał Hermionę za nadgarstek i deportował się z głośnym trzaskiem.
Gdy dotarli do Hogwartu, wciąż szedł zdecydowanie zbyt szybko, zaciskając boleśnie palce na jej lewej ręce.
- Uspokój się – prosiła Hermiona, gdy schodzili do cichych, pustych lochów. Gdyby nie rozedrgane światło pochodni, wyglądałby jak grobowiec.
- Przestań już myśleć o Syriuszu! - jęknęła błagalnie. On zaś milczał uparcie, wiedząc, że cokolwiek chciałby powiedzieć, jedyne, co z tego wyjdzie to potok przekleństw i obelg.
Kopnięciem otworzył drzwi swoich komnat i dosłownie wepchnął ją do środka.
- Nie mów nic – warknął groźnie, widząc, że Hermiona nabrała już powietrza w płuca – Miał szczęście, że go nie zabiłem.
- Nic się przecież nie stało!
- Nic się nie stało? - powtórzył, z błyskiem szaleństwa w oczach. W dwóch krokach znalazł się przy niej i gwałtownym ruchem wplótł palce w jej włosy – On śmiał tknąć moją kobietę, rozumiesz? - jego puls szalał, a oddech stawał się coraz bardziej płytki i szybki. Hermionie zaś zakręciło się w głowie na dźwięk tych słów, wypowiedzianych głosem bardzo zbliżonym do syku wściekłego kocura. Tego, co się stało potem, nie spodziewało się żadne z nich.
No, ale w takim momencie?! :D
OdpowiedzUsuńKurczę! Dawaj szybko kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSwieetny rozdzial... juz nie moge sie doczekac kolejnego . Pozdrawiam i weny zycze;*
OdpowiedzUsuńNo nieeee, jak możesz mnie tak zostawiać... Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPrędziutko go dodaj...
SomeSay
Strasznie się cieszę,że trafiłam na tego bloga! W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały,a teraz czekam na następne! ��
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
N.
Czeeekam na więcej. *+*
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzynią w zakańczania rozdziałów w takich momentach.
Pozdrawiam.
odkrycie-niesamowitej-siostry-pottera.blogspot.com
Czeeekam na więcej. *+*
OdpowiedzUsuńJesteś mistrzynią w zakańczania rozdziałów w takich momentach.
Pozdrawiam.
odkrycie-niesamowitej-siostry-pottera.blogspot.com
Przerwać w takiej chwili? Torturujesz nas :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, uroczo świąteczny, pachnący aromatem choinki, Ognistej oraz kłótni wiszącej w powietrzu. Czekam na więcej :)
Jak można kończyć w takim momencie!? Wracaj z nowym rozdziałem! :D
OdpowiedzUsuńProszę natychmiast wstawić nowy rozdział :D :D :D !! No już! Nie każ nam znów czekać :P
OdpowiedzUsuńCzekamy na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńto ja po ostatnim rozdziale myślałam, że czeka mnie dość długie oczekiwanie a tu niespodzianka. JEST KOLEJNY
OdpowiedzUsuńale czemu w takim momencie kończysz? Nie ładnie
I tak uwielbiam Twoje opowiadanie :)
Jak cie znam, to nie działo się nic czego byśmy oczekiwały. Zapewne wpadł tam Black z siekierą krzycząc, że Hermiona jest jego. :*
OdpowiedzUsuńCornelia Grey.
Super to mosz ! Ciesze się że wróciłaś <3
OdpowiedzUsuńNie wierzę... Dlatego preferuję zakończone opowiadania xD Mam nadzieję, że szybko wstawisz kolejny rozdział, bo urywasz w takich momentach, że można się wkurzyć :P Ale opowiadanie cud, miód
OdpowiedzUsuńAaaaa!!! Proszę Cię, dodaj szybko następny rozdział, bo zwarjuje. Opowiadanie miodzio. =D
OdpowiedzUsuńskończyłaś w najgorszym możliwym momencie :D
OdpowiedzUsuń- A.
Dlaczego? xD Dawno nie skończyłaś w TAKIM momencie... Och, jak bardzo zły moment, dlaczego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Morgena
Ugh!
OdpowiedzUsuńCofam!.wszystkie zakonczenia w nieodpowiednim momencie wĺasnie przebiłaś!
Matko to jest boskie!
Czekam na wiecej.
Pozdrawiam,Lili.
Opowiadaniahp.blogspot.com
Lubisz sie nad nami znęcać co? Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu pozrdawiam Ela
OdpowiedzUsuńNo wiesz jak moglas, jestes bez serca... Zeby zakonczyc w taki momecie :) o BOZE nazwal ja swoja kobieta aww <33 Wiedzialam, ze w koncu dojdzie do jakiejs potyczkim miedzy Severusem i Syriuszem, ale powiem szczerze Black troszke przesadził, a Snape po prostu chcial jak najlepiej dla Hermiony, wiec niestety ale Syriusz zasluzyl na obolala twarz :D szkoda mi Lupina ze jest taki samotny i Fluer, minie wiele jeszcze czasu za nim wroci do normalnego zycia :> Rozdział swietny, czekalam na niego z niecierpliwoscia :D
OdpowiedzUsuńPodrawiam
~ Sandra