niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 33



33. Przepraszam za długą przerwę, ale od pierwszego marca mój rozum nie funkcjonuje normalnie. Miałam w życiu jak nie  brazylijski karnawał to słowiańską stypę, stąd też brak rozdziałów. Tu za to macie „słodkiego cukierka” wśród wszystkich odcinków, pomimo, że gdy u nas przedwiośnie w Metanoi lada moment spadnie śnieg.


Im  mniej na drzewach było liści i im niżej kreski sięgały na termometrach, tym więcej wszyscy mieli pracy. Wyznawcy Salazara przycichli po aresztowaniu sześciu podejrzanych, z czego czterech było bezsprzecznie winnych i których zesłano do Azkabanu, ale Dumbledore twierdził, że niedługo to potrwa. Pani Weasley, pomimo tego, że pracowała w domu tak samo, jak zawsze, dokładała też wszelkich starań, by chronić wszystkie swoje dzieci, Hermionę i Harry’ego.  Nie było to łatwe zadanie, zwłaszcza w tym ostatnim przypadku, bowiem świat czarodziejów właśnie zorientował się, że nawet na wojnie można zarobić. Zaczęło się więc polowanie na Pottera i najbliższe mu osoby, pytania, czy aby na pewno nie chcą napisać książki, wspomnień, albo wyżalić się reporterom Proroka Codziennego.  Nikt jakoś szczególnie się do tego nie kwapił, a pani Weasley pogroziła nawet różdżką jednej wyjątkowo natrętnej dziennikarce. To wcale nie przeszkadzało jednak wszystkim wciąż i wciąż namawiać ich do budowania jakiejś pseudo sławy na tragedii tysięcy ludzi.
Nie użalając się nad sobą, Hermiona przeszła tu największe piekło, bowiem niejednokrotnie widywano ją z Malfoyem, z powodów oczywistych. Po setnym razie przestała liczyć, ile razy zadano jej pytania  „jak pani może;  co na to Harry Potter; czy uważa pani, że Malfoy jest niewinny”?
 - Przepraszam, naprawdę staram się, żeby nikt nas razem nie widział – powtarzał Malfoy za każdym razem, gdy w Proroku pojawiała się jakaś jadowita wzmianka o ich rzekomej przyjaźni. Hermiona zawsze odpowiadała mu wtedy ironicznie, że w rzeczy samej to właśnie jego wini za te kretyńskie artykuły, ale przestała, gdy w odwecie zaproponował całkiem poważnie, że zacznie pić eliksir wielosokowy.
Gdy wreszcie zrobiło się naprawdę zimno, a lodowaty deszcz zderzał się z szarym burkiem ulic, pismakom znudziło się czatowanie na nich i od tej pory wysyłali tylko listownie prośby, co z kolei doprowadzało do szewskiej pasji Molly, bo Nora zaczęła przypominać Sowią Pocztę Główną.
Tego dnia Hermiona kończyła zajęcia o osiemnastej i jedyne, czego chciała, to jak najszybciej znaleźć się w domu, wysłać Snape’owi swoje prace na temat przypadków podobnych do przypadku Dumbledore’a, położyć się i nigdy nie wstać.
 - Panno Granger! – usłyszała w holu wyjściowym, więc zanim się odwróciła, zacisnęła na chwilę powieki – Panno Granger, proszę zaczekać!
 - Pani dyrektor! – wykrzyknęła dziewczyna przez zduszone gardło. Dyrektor Popeleen biegająca za studentami to nie był codzienny widok.
 - Cieszę się, że udało mi się panią złapać. Proszę – wręczyła jej elegancką kopertę zaadresowaną do Szanownej Panny Hermiony Granger, jednak na adres uczelni – Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. To zaproszenie na bardzo prestiżowe sympozjum naukowe w uznaniu pani świetnych wyników w nauce.
 - Dziękuję, jestem zaszczycona – przyznała szczerze – Naprawdę się cieszę.
 - Cóż, panno Granger – rzekła nieco ciszej pani dyrektor, obejmując ją ramieniem i prowadząc ku wyjściu – nie będę ukrywać, że wszyscy profesorowie bardzo panią chwalą, a pani wyniki są wręcz imponujące. Dlatego proszę pamiętać, że takie sympozjum to wielka szansa. Będą na nim uczeni z całego świata, nierzadko bardzo wpływowi. Myślę, że będzie miała pani możliwość, na przykład, przygotować sobie grunt pod przyszłą posadę. Ja w każdym razie na pewno zaświadczę o pani zdolnościach, gdyby ktoś mnie pytał.
 - To wiele dla mnie znaczy, pani dyrektor. Nie wiem, co powiedzieć, ani jak się odwdzięczyć. Prawdę mówiąc jestem bardzo zaskoczona – profesor Popeleen uśmiechnęła się dobrotliwie.
 - Nie musi się pani odwdzięczać. Wystarczy, że wciąż będzie się pani przykładać do nauki tak samo. Bardzo cenię sobie ludzi szanujących wiedzę. No, a teraz nie zatrzymuję pani dłużej – dodała, gdy dotarły do drzwi wyjściowych – Życzę miłego wieczoru!
 - Wzajemnie, pani dyrektor! – zawołała Hermiona i opatuliwszy się szczelniej obszernym wełnianym szalikiem wyszła na zewnątrz. Mroźne powietrze od razu chlasnęło ją w twarz, a ona natychmiast zatęskniła za pokojem wspólnym Gryfonów w Hogwarcie, za kominkami i zużytymi fotelami – chyba nigdzie na świecie nie było przytulniej. Była jednak tak zadowolona z zaproszenia na sympozjum, że nawet droga do domu w taką pogodę nie była jej straszna i minęła o wiele szybciej niż zwykle. Po drodze kupiła nawet dużą butelkę wina, zamierzając uczcić swój mały sukces.
 - Naprawdę, wielkie gratulacje, Hermiono, ale… - zaczęła pani Weasley, gdy Hermiona tylko się pochwaliła, ale od razu jej przerwano.
 - Tylko proszę, bez żadnego „ale”! Zaraz zawołam Harry’ego, Gabrielle, Rona i Cho, żeby zeszli na dół. Chcę to uczcić!
 - Jasne, kochanie, ale… - nie dokończyła, bo w tym momencie huknęło w kominku, buchnęły zielone płomienie i po chwili wyszedł z nich, pomstując, Severus Snape - …będziesz miała gościa – dokończyła pani Molly, parskając śmiechem na widok miny Hermiony.
 - Nie stój, jak słup soli i zamknij usta – ofuknął ją zirytowany Snape.
 - Swoje prace miałam panu przesłać dzisiaj, przecież tak się umówiliśmy!
 - Nie powiedziałem, że się spóźniłaś. Widzimy się w tej sprawie – wyrwał jej z ręki kopertę z zaproszeniem i pomachał przed twarzą.
 - Skąd pan wiedział, że…
 - Stąd, że gdy tylko zobaczyłem cię na liście gości, dostałem zawału ze zgorszenia. Poszedłem z tym prosto do Dumbledore’a, żeby zapytać, czy przypadkiem nie schrzaniłaś sprawy i nie weszłaś w jakieś szemrane towarzystwo mądrych, bogatych i wpływowych. Stwierdził, że nie,  ale w związku z tym, że tam będziemy, należy to wykorzystać – uwielbiał patrzeć na Hermionę na chwilę przed wybuchem. Jego skromnym zdaniem rzadko kiedy wyglądała ładniej.
 - Co to niby ma znaczyć, że BĘDZIEMY? Pan też tam będzie?
 - Cieszysz się?
 - I czy pana zdaniem naprawdę musiałabym być lizusem jakiegoś wpływowego palanta, żeby dostać takie zaproszenie? A może tak przyjąłby pan do wiadomości, że potrafię sama zapracować na swoje sukcesy?!
 - Jasne, że przyjmuję – rzucił niedbale, chwytając ją za łokieć i prowadząc po schodach na górę do jej własnego pokoju.
 - Jak widać nie, skoro insynuuje pan coś takiego! To mnie obraża!
 - Kto by się spodziewał, że mógłbym cię obrazić! – udał święte oburzenie i zatrzasnął za nimi drzwi.
 - Jak pan śmie mówić takie…
 - Przez swoją wrodzoną bezczelność. Cicho! – warknął – Mam ci coś ważnego do powiedzenia, twoją urażoną dumą ewentualnie zajmiesz się później. Jak już zacząłem, zanim zdążyłaś na mnie nawrzeszczeć,  Albus ma dla nas konkretną misję. Jeden z obecnych tam gości jest podejrzany o współpracę z Wyznawcami Salazara. Bardzo możliwe, że będzie starał się pozyskać kilka ważnych osób dla tej zgrai. Nie mamy żadnej dokumentacji na jego temat, dlatego dopiero na sympozjum pokażę ci, o kogo chodzi.
 - Przecież będzie wiedział, kim jesteśmy. Że współpracujemy z Dumbledorem. Nie będzie nawet próbował z nami rozmawiać.
 - Ze mną może i tak, ale z tobą – na pewno. Czy jest łatwiejszy cel niż młoda dziewczyna, zrujnowana psychicznie przez wojnę, samotna i zagubiona?
 - Nie jestem psychicznie zrujnowana, samotna ani zagubiona! – zaprotestowała żywo.
 - Ale taką właśnie będziesz grała. Masz na siebie ściągać kłopoty i modlić się, żeby facet połknął haczyk.
- A co, jeśli nie połknie?
 - Wtedy przynajmniej będziemy wiedzieli, że nie jest słabym, głupim przeciwnikiem i należy mieć na niego oko przez cały czas.
Hermiona usiadła na swoim łóżku i zapatrzyła się w okno. Deszcz bębnił o szyby i parapet, spływał szarymi, długimi strugami i wyglądał naprawdę wciągająco. Zwłaszcza, jeśli się miało w głowie takie ponure myśli. Takie plany. Znowu trzeba udawać, szpiegować, kłamać, lawirować. Jeśli ktoś twierdzi, że wojna naprawdę się skończyła – jest idiotą. Wojna wciąż trwa, choć nie ma wielkiego pola bitwy i setek trupów.
 - Ta twoja mina nie zwiastuje nic dobrego – mruknął Snape, siadając obok.
 - To dziwne, że mam dość?
 - Dziwne, chociaż w sumie już tylko dlatego, że jeszcze nie przywykłaś.
 - Nie wiem, czego się pan po mnie spodziewał, ale nie będę odzwierciedleniem pana charakteru.
 - Mam nadzieję. Tego świat mógłby nie przeżyć – wyszczerzył się tak, jak tylko on potrafił. To zawsze poprawiało jej humor – Wiesz, w zasadzie, aby tradycji stało się zadość, powinienem cię zaprosić na ten bankiet.
- Na jaki bankiet? – spytała, patrząc na Snape’a, jak na wariata.
 - Czy ty w ogóle czytałaś to zaproszenie?  - przewrócił oczami – Sympozjum jest w piątek, w sobotę organizują bankiet. Skoro i tak mamy na nim razem pracować, chyba mogę cię zaprosić?
 - Och, no… tak, jasne – brzmiała odpowiedź. Nie, żeby jej się to nie podobało, ale znów dotyczyło to pracy. Czy nie mógłby tak po prostu zaprosić jej na ten cholerny bankiet, nie wiążąc tego z koniecznością wykonania jakiejś misji?
 - Co tym razem zrobiłem źle? – spytał zbolałym tonem.
 - Wszystko w porządku.
 - Chyba zapomniałaś, że znam na pamięć wszystkie twoje niezadowolone miny.
 - Dobra – mruknęła w końcu, uznawszy, że szczerość nie jest w stanie Snape’a zabić – Czy naprawdę jestem tak irytującą i niechcianą towarzyszką, że nie zaprosiłby mnie pan na ten bankiet, gdyby profesor Dumbledore nie zlecił nam żadnego zadania?
Minęła dobra chwila, zanim do Severusa dotarł sens tych słów. Gdy się już to jednak stało, zorientował się, jak głupio wygląda ze swoim obecnym wyrazem twarzy. Nie miał o to do siebie pretensji, bo był on całkowicie uzasadniony – prędzej spodziewałby się deszczu meteorytów niż tego, że Hermiona chce, by gdziekolwiek ją zapraszał. Prawdę mówiąc już od jakiegoś czasu miał w nosie (jakby nie patrzeć – niemałym) poprawność ich relacji, a nawet uznał, że cieszyłby się, gdyby Hermiona oczekiwała od niego większego zaangażowania. Jakkolwiek nie miał pojęcia, jakiego konkretnie, tak chciałby, żeby wreszcie dała mu do zrozumienia, że może się angażować.
 - Zaprosiłbym. Gdybym wcześniej wiedział, że masz na to ochotę.
 - Kto jak kto, ale pan nie powinien bać się ryzyka – uśmiechnęła się zaczepnie.
- Nie na każdym polu ryzyko jest takie samo, panno Granger. Czy mogę uznać, że zaproszenie zostało przyjęte?
 - Oczywiście – odparła, jednocześnie wstrzymując oddech, gdy Snape pocałował wierzch jej dłoni. Musiał zobaczyć, jak mocno się rumieni, bo tylko wtedy uśmiechał się tak złośliwie.
 - Bardzo się cieszę – powiedział, przy okazji odgarniając jej z czoła mokry od deszczy kosmyk włosów. Przez chwilę bał się, że odtrąci jego dłoń, ale akurat to ryzyko warto było podjąć choćby dla błysku w jej oczach – Życzę miłego wieczoru – powiedział i skierował się ku wyjściu, rzucając jej ostatnie zawadiackie spojrzenie. Wyszedł, choć czuł, że gdyby miała na tyle odwagi, poprosiłaby go, żeby został.

23 komentarze:

  1. HA! jedna z pierwszych! Cudownie, cudownie *O* Jeden z najlepszych rozdziałów, po prostu boskie. Hm.. Jestem ciekawa co to za koleś ;d Może Sev będzie zazdrosny tak przy okazji ;d?

    http://hgssbynataliablack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Genial. Tylko jakiś krótki pozdrawiam Kim

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział :D
    Nie mogę doczekać się kolejnego! :)
    Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale to śłitaśne ! Słodkie ,ze ojeju ! Ale jestem usatysfakcjonowana ;) Takie wyjazdy mi się dobrze kojarzą.Czytałam w jednym Sevmione o takim wyjeździe który skończył się bardzo ciekawie ;)Maaatko ale to cuuudne ;)
    Kocham cię
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  5. CUDOWNE ;*
    już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
    życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. jak się cieszę, że jesteś z nowym rozdziałem

    rozdział piękny, zwłaszcza końcówka, cudowna wręcz
    relacja ich obojga jest cudna naprawdę, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. pewnie będzie wtedy już ten bankiet i tego nie mogę się doczekać, ciekawe jak zagrają i jaka będzie ich relacja, liczmy na troszkę odwagi w ich wykonaniu

    zapraszam do siebie na kolejny rozdział
    dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałaś rację rozdział jest słodki, ale nie słodko kiczowaty, tylko taka subtelna słodycz.. Bardzo lubię takie momenty.. Czekam na następny rozdział.. Zapraszam do mnie ta-chwila-nalezy-do-nas.blogspot.com

    Cornelia Grey.. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super :3 Zaczyna się coś dziac pomiędzy naszymi bohaterami :3
    "Snape pocałował wierzch jej dłoni. Musiał zobaczyć, jak mocno się rumieni, bo tylko wtedy uśmiechał się tak złośliwie" - łiiiii ♥
    To było boskie! Co tam boskie, BOSKIE!!! Super, super, super ♥
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*
    Pozdrawiam i życzę weny
    always
    http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział! Od razu poprawił mi humor po tym co mi się ostatnio działo. :) Mam nadzieję, że razem z nim dopłynął do Ciebie czas i natchnienie ;) Weny!
    Pozdrawiam,
    Morgena

    OdpowiedzUsuń
  10. Wreszcie! Zaglądam codziennie na Twojego bloga i nawet nie wiesz jaki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy zobaczyłam nowy rozdział. :)
    Jej, piszesz tak idealnie. Nie skupiasz się tylko na jednym wątku, ale opisujesz cały czarodziejski świat i to tak, że czuję jakby to sama Królowa Jo napisała.
    A relacja Hermiony i Severusa cudowna! "..rzucając jej ostatnie zawadiackie spojrzenie. Wyszedł, choć czuł, że gdyby miała na tyle odwagi, poprosiłaby go, żeby został" *.*
    Pozostaje życzyć weny i czekać na dalszy ciąg. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny, poprostu fenomenalny rozdział :)
    po całotygodniowych problemach poprawiłaś mi humor za co szczerze dziękuję.
    a teraz weny na kolejne rozdziały i braku problemów (szczególnie z komputerem ;) )
    blondyneczka

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział *.* . Nie mogę się doczelać rozwinięcia sytuacji i konfrontacji Seva i Syriusza ;D . Piszesz genialnie, życzę weny i czekam na kolejny rozdział:).
    Lasair

    OdpowiedzUsuń
  13. BOSKIE !
    :-D
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nasza para robi kolejny krok na przód, nareszcie! Uwielbiam Snape'a w twoim wykonaniu, jest taki prawdziwy i.. inny od tych wszyskich Sevmione. Bardzo się cieszę, że je czytam.
    Pozdrawiam,
    Madi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czy oni tam pojadą? No ok może i jest za wcześnie na coś więcej ale już sama wizja jest fajna *.* Czekam bardzo bardzo niecierpliwie na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  16. Boze cudne hkgjkfrlbvghikv *.*
    A wiec tak... Czytalam "uczucie z piekla rodem". Pokochalam to opowiadanie i musze przyznac, ze masz naprawde ogromny talent. Jesli chodzi o jskies bledy to mam tylko jeden, ktory ciagnie sie za "z piekla rodem" ale ta uwaga moze przydac Ci sie na przyszlosc. Mianowicie, czasami styl wypowiadania sie Dracona byl wrecz identyczny jak Severusa, nie bylo to zawsze, ale pojawialo sie to przy koncu tak najczesciej. Zwracam uwage na to, z racji tego, ze to sie rzucilo mi w oczy. Severus mowi wrednie ale z gracja, Draco ma bardziej chamska mowe. Czasami to sie wlasnie zlewalo. Moze drobnostka, ale sadzilam, ze przyda Ci sie ta wiedza. :)
    Po za tym jestes wspaniala! Naprawde masz ogromny takent, warto go krztalcic! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Sweet :*
    Już jakiś czas temu przymierzałam się, aby zacząć czytać tego bloga, ale ostatecznie zaczęłam dopiero wczoraj. Nawet gorączka, która mnie właśnie wczoraj dopadła, nie była w stanie mi przeszkodzić xD.
    Świetny rozdział <3 Kocham twojego bloga :).
    Życzę weny i tak cudownych rozdziałów jak dotąd.
    /Olcik

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy następny rozdział: ;( ? Umieraaaaaam xx
    ----
    U

    OdpowiedzUsuń
  19. Na galopujące hipogryfy! Ach! Ogólnie to: cześć! Opowiem Ci krótką historię o mnie. Siedziałam na fejsie znudzona do potęgi piątej i nie miałam co robić. Wnet na stronie Sevmione pojawił się opis twojego bloga i link. Pomyślałam sobie, że tak mi się nudzi, że wszytko przeczytam. To chyba była moja jedna z lepszych decyzji w życiu. Serio. Przeczytałam to wszystko, przeraziłam się okropnie, że moje pendrive też kiedyś się zepsują i mam niedosyt. Pewnie nawet nie wiesz jak bardzo przyjemny jest twój blog i bardzo się cieszę, iż mogę Ciebie o tym poinformować. Bardzo mnie ciekawi co będzie dalej, po prostu zżera mnie ciekawość. Masz naprawdę przyjemny styl pisania, nie doszukałam się żadnego błędu i pomysł jest naprawdę dobry na to opowiadanie. Nie jest tu nic przesadzone, akcja się fajnie rozwija. Bajecznie. Uwielbiam zazdrość Syriusza, wiecznie zirytowana panią Pomfery, twojego wyjątkowego Severusa i Hermionę w postaci która mi się naprawdę podoba. Nie jest płaczliwą kobietą, ale też nie jest na wyrost dorosła. Doskonała równowaga. Draco też jest fajny. Tak, można go określić słowem fajny, mając na ustach niecny uśmieszek. Cóż dodać, cóż ująć? Ten blog to zrównoważone działanie matematyczne.
    P.S. Proszę o wybaczenie za wszelkie porównania matematyczne. Przekleństwo 9 godzin matematyki tygodniowo.
    panii_nocy

    OdpowiedzUsuń
  20. AAAAAAAAAAA!!!!!!! Przeszłas sama siebie :D to ostatnie... nie.... to było PRZESLODKIE, PRZEUROCZE i PRZESWIETNE !!! :D O matko boska, tak sie ciesze, ze Severus to powiedzial i jeszcze tak ujocio odgarnal jej ten kosmyk wlosow, nie moge w to uwierzyc :D ten rozdział jest jak nutella na chlebie XDD Tak, mysle, ze dzieki temu bankietowi moga wiele osiagnac w sprawie Wyznawcow Salazara :) Jako cywilizowany czlowiek, bez cienia szalenstwa zycze Hermionie Granger i Severusowi Snape'owi powodzenia w misji :)
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń