24. Drogie panie, oto i on: długo wyczekiwany rozdział
poświęcony w całości sferze prywatnej Seva i Hermiony, z małą domieszką
Ognistej Whisky i pięknych włosów Lucjusza Malfoya. Wena trwa!
To ostatni rozdział w tym roku, więc przy okazji życzę Wam, żeby to był niezapomniany sylwester, żeby cały przyszły rok był dla Was wspaniały i żebyście spełniły wszystkie swoje marzenia! Do... przeczytania w 2014 roku! :)
To nie był pierwszy raz, gdy znalazła się w komnatach
Snape’a, ale teraz nie zemdlała, nie było jej słabo i nikt nie kazał jej tu
przebywać. Nie wiedziała też, dlaczego profesor, który jej nie znosił, nagle
pozwolił jej przyjść do swojego
prywatnego mieszkania, ba, poprosił, by
usiadła, a nawet, choć po chwili wahania, nalał jej do szklanki trochę Ognistej
Whisky. Podziękowała, ale zamiast podnieść szklankę do ust, gapiła się na nią,
jakby czegoś od niej oczekiwała.
- Prędzej
spodziewałbym się śmierci, niż że zdecydujesz się tu przyjść dobrowolnie - przyznał Severus, obrzucając ją podejrzliwym
spojrzeniem.
- A ja prędzej bym
się spodziewała, że Harry pana polubi, niż że mnie pan tu zaprosi – odparła z
krzywym uśmiechem.
- Zatem mamy wieczór
niezwykłości. Na zdrowie, Granger – uniósł swoją szklankę. Zrobiła to samo i
pociągnęła z niej łyk, co poskutkowało paskudnym grymasem.
- Przepraszam,
nieczęsto mam do czynienia z alkoholem.
- To wiem. I bardzo
dobrze.
- Pewnie wyda się to
panu śmieszne, ale przez te siedem lat ani razu nie byłam sobie w stanie
wyobrazić pana w czasie wolnym. Zresztą… chyba żaden uczeń nie był w stanie.
- Tego oczekiwałem.
Dla uczniów mam pozostać profesorem, nie tematem rozważań i rozmów. Ja nie
interesowałem się nigdy ich życiem i oczekuję tego samego w stosunku do siebie.
- Ale mi pozwolił
pan tu przyjść.
- O ile dobrze
pamiętam, nie jesteś już moją uczennicą. Nie mam więc wyrzutów sumienia, że w
moim towarzystwie psujesz swoje relacje z przyjaciółmi, pijesz alkohol i nie
jesteś w łóżku, mimo, że właśnie dochodzi dwudziesta druga – Hermiona
uśmiechnęła się, rozbawiona. Po raz pierwszy miała okazję zobaczyć Snape’a,
który nie żartuje złośliwie, który tak po prostu mówi coś zabawnego i nie chce
kogoś sprowokować do kłótni.
- Swoją drogą, nie
boisz się tego dramatu, który urządzą ci Potter i Weasley, gdy się dowiedzą,
gdzie byłaś? - Hermiona popatrzyła na
niego ze wzrokiem pełnym politowania.
- Panie profesorze… latałam na smokach, walczyłam z
czarnoksiężnikami, uciekałam przed wilkołakiem i przeżyłam wszystkie lekcje z
panem. Naprawdę uważa pan, że powinnam się bać awantury Harry’ego i Rona? –
Teraz to on się uśmiechnął.
- Może masz rację –
westchnął. Po kilku chwilach spojrzał wyczekująco na jej wciąż nie opróżnioną
szklankę. Szybko poczuła się do obowiązku i wypiła resztkę płynu, co nie było
wcale przyjemnym doświadczeniem, bo Ognista Whisky naprawdę była ognista. Snape
znów nalał jej trunku, tym razem nieco więcej, widząc, że daje radę dotrzymać
mu tempa. To znaczy – tempa ustalonego specjalnie dla niej. Gdyby pił tak, jak
zwykł pić, gdy był czymś cholernie zdenerwowany, a ona razem z nim, musiałby ją
odnieść do szpitala, jeśli nie do kostnicy.
- Panie profesorze? – spytała, wypijając minimalny łyk – Co
z Malfoyem? To znaczy… z Malfoyami? Przeszli na naszą stronę?
- Pytasz, bo chcesz
wiedzieć, czy twoja trauma powstała podczas gdy kłamałaś Lucjuszowi nie poszła
na marne, czy po prostu interesujesz się polityką Zakonu?
- Jedno i drugie –
odparła szczerze.
- Jak widzisz,
starają się. Połknęli przynętę. Lucjusz nie zjawił się na tym przyjęciu, żeby
nas z dobrego serca ostrzec. On już wie, że bez Dumbledore’a nie odbiją się od dna. No i będzie
potrzebował ochrony przed innymi śmierciożercami, którzy się dowiedzą, że nie
został ukarany.
- I to wszystko tylko
po to, żebyśmy mieli szpiegów wśród „tych złych”? Przecież Dumbledore musi mieć
na to łatwiejsze sposoby.
- Tylko po to? – prychnął Snape i znów
wypił spory łyk Ognistej – Dziewczyno, naturalny szpieg jest czymś bezcennym. A
szpieg, któremu nie trzeba mówić, co ma robić, żeby robił to idealnie, to coś,
czego Zakon nigdy nie byłby w stanie
sobie zapewnić.
- No a pan? –
spytała, bardzo nieśmiało – Przecież był pan idealnym szpiegiem. Zwiódł pan
Voldemorta. To chyba wystarczający powód, żeby uznać pana za kogoś, kto jest
mistrzem w… w tej dziedzinie.
- Nie wiem, Granger,
czy próbujesz mnie komplementować, czy obrażać. Pomyśl. Po pierwsze,
zorientowaliby się. Wiedzą, że Dumbledore nie jest głupi i że w końcu wykryłby,
że nie działam dla Zakonu. Większość z nich już wie, po której byłem stronie.
Po drugie, nie chcę robić tego nigdy więcej – nie spojrzał na nią. Patrzył w
przeciwległą ścianę. Nie znosił o tym mówić. Wspomnienia, powstające w jego
głowie od momentu, gdy dowiedział się o przepowiedni o Harrym Potterze, a które
nieuchronnie prowadziły do śmierci Lily i wreszcie wojny, były bolesne. Stracił
w życiu za dużo, żeby móc grać przed samym sobą. A już na pewno nie chciał grać
przed Granger. Musiała to wyczuć, bo nie ciągnęła tematu, choć bardzo ją
ciekawił.
Nastała cisza. Żadne z nich nie wiedziało, jak wybrnąć, więc
po prostu zaczęli pić. W ten sposób znikały kolejne szklanki Ognistej, a oni
czuli się coraz bardziej rozluźnieni. Zwłaszcza Hermiona. Gdy zdała sobie
sprawę, że chce już mówić więcej, niż powinna, wszystkie siły skupiła na tym,
żeby zawsze konsultować język z mózgiem. Właściwie tylko odpowiadała na pytania
i uśmiechała się od czasu do czasu, w obawie, że powie coś, co albo rozwścieczy
Snape’a, albo sprawi, że wyjdzie na kompletną idiotkę. Cóż, nie było to nic
dziwnego. Nie wiedziała, jaki jest Snape, a pijany Snape musiał być jeszcze
bardziej skomplikowany.
Gdy dochodziła druga w nocy, oboje byli porządnie wstawieni.
Była to chyba najdziwniejsza sytuacja, w jakiej się znaleźli, dlatego każda
minuta ciszy była bardziej wymowna od poprzedniej. W końcu Snape zdecydował się
porzucić jałowe tematy książek, szkoły i wyżywania się na Blacku i Potterze.
- Co się stało z
twoimi włosami? – spytał nagle, przyglądając się Hermionie.
- Co? – omal nie
udusiła się, ze strachu. Cokolwiek działo się z jej włosami, a na co zwrócił
uwagę Snape, na pewno jej się nie spodoba.
- Kiedy byłaś mała,
wyglądałaś, jakby poraził cię prąd. Teraz wyglądają… lepiej – oho, myliła się.
- Nie, wciąż się okropnie puszą – przyznała, lekko
niewyraźną mową.
- Powinnaś je spinać
– oznajmił Snape. Wstał, podszedł do komody i wyciągnął z jej szuflady złotą
spinkę do włosów. Nie spodziewała się tego, co zrobił Snape. Podszedł do
krzesła, na którym siedziała i delikatnie zaczął je zbierać ze sobą.
Zesztywniała. Kompletnie nie wiedziała, jak się zachować. Czuła jego palce w
swoich włosach i z całych sił starała się nie dopuszczać do siebie myśli, że to
przyjemne uczucie.
Za dużo wypił. Nie mógł sobie sprawnie poradzić z tą
cholerną spinką, a przecież nie chciał jej ciągnąć za włosy. Dopiero po chwili
zdał sobie sprawę, że czesze włosy Granger. Tej samej cholernie irytującej,
wszystkowiedzącej przyjaciółki Pottera, której nie znosił od zawsze. Zauważył
też, jak bardzo się spięła – trudno było się dziwić. Chyba nikt nie odnajdował
niczego przyjemnego w jego dotyku. I z wzajemnością.
W końcu spiął jej te przeklęte włosy i wrócił na swoje
miejsce. Tym razem szklankę wypiła prawie na raz, a ręka drżała jej
niesamowicie.
- O to bym cię nie
posądził – parsknął, uśmiechając się złośliwie – Delirium w tym wieku?
- Nieśmieszne-
stwierdziła, opadając na oparcie krzesła – Ma pan szczęście, że jutro jest
ostatni dzień wolności przed studiami. Już czuję nadciągającego kaca…
- Po dobrym alkoholu
nie ma się kaca – Hermiona spojrzała na niego w taki sposób, że nie dodał nic
więcej.
- Mówiłam panu, że
nie nawykłam do picia.
- To aż dziwne, skoro
przez tyle lat zadawałaś się z Weasleyami.
- To znaczy, że muszę
robić to, co oni?
- Zbierasz sobie u
mnie plusy, Granger. Jestem ciekaw, czy robisz to celowo, czy nie.
- Gdybym celowo
chciała się panu przypodobać, już byłabym pana ulubioną uczennicą. To znaczy
byłą uczennicą – Snape parsknął śmiechem. Musiał przyznać, że potrafiła
inteligentnie odpowiadać.
- Chyba nie sądzisz,
że tak łatwo zaskarbić sobie moją sympatię?
- A da się w ogóle?
- Wyobraź sobie, że
tak. Wystarczy być inteligentnym, oczytanym, elokwentnym, pracowitym, odważnym, opanowanym, twardym, nieczułym
bydlakiem.
- I naprawdę zna pan
takich ludzi? – spytała z niedowierzaniem.
- Bardzo niewielu. Ale
to są wyjątkowi ludzie. Można powiedzieć, że to elita, grono wybrańców.
- A Lucjusz? Dlatego
tak go pan lubi? Bo taki jest?
- Dlaczego tak
uczepiłaś się dzisiaj wszystkiego, co nosi nazwisko Malfoy? Lecisz na tę jego
platynową grzywę?
- Owszem. Charakter
ma paskudny, ale włosy piękne – przyznała i czknęła. Snape przewrócił oczami.
- No, tak można
powiedzieć. Malfoy, gdyby nie był takim złym skurwysynem, mógłby uchodzić za
mojego przyjaciela. Chyba właśnie dlatego, że spełnia większość z wymienionych
cech. Szkoda tylko, że tak beznadziejnie wychowywał swojego syna. Chciał dla
niego dobrze, a w końcu omal nie zrobił z niego nieporadnego idioty… Granger,
czy ty mnie słuchasz? – Nie słuchała. Głowa opadła jej na pierś, najwyraźniej
zasnęła. Snape syknął ze złością. Nie bardzo wiedział, co ma z nią zrobić. Nie
mógł jej wyrzucić za drzwi, bo pewnie spędziłaby za nimi resztę nocy. Nie mógł
odprowadzić jej do Nory, bo Black i Potter zamordowaliby go gołymi rękoma. Nie
mógł też pozwolić jej tu zostać, bo to wyglądałoby naprawdę źle w oczach kogoś,
kto patrzyłby na to z zewnątrz. Ale Merlin miał już plan. Ktoś delikatnie
zastukał do drzwi i zanim Severus zdążył pozwolić intruzowi wejść, on, a raczej
ona, sama się zjawiła. Minerwa stanęła jak wryta na widok Snape’a
podtrzymującego w pionie półprzytomną Hermionę.
- No co? – spytał
głupio, świdrując McGonagall rozbieganym spojrzeniem.
- Wpadłam, bo nie
mogę spać, a pomyślałam, że i ty miałeś ciężki dzień, więc pewnie jeszcze się
nie położyłeś. Teraz widzę, że ktoś mnie zastąpił w dotrzymywaniu ci
towarzystwa – uniosła pytająco brwi.
- Granger jest bardzo
zmęczona – mruknął, ledwo panując nad językiem – ale to świetnie, że się
zjawiasz. Odstawisz ją do Nory – wcisnął kobiecie zwłoki panny Granger i
uśmiechnął się radośnie. Minerwa pokręciła z niedowierzaniem głową, ale
odwzajemniła gest. Nie mając wyjścia, „pomogła” Hermionie bezpiecznie dotrzeć
do domu.
Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Ognista zadziałała. :D Super! Ciekawa jestem, co się wydarzy jak już dojdą do siebie oraz jak zareagują Harry i Syriusz. :D
OdpowiedzUsuńGenialne *.* Pijana Hermiona ! hahaha i Minerwa zapewne sobie nic nie pomyślała :D. A z drugiej strony to urocze, że Severus ją do siebie zaprosił *.*. Za bardzo nie liczyłam na pocałunek, znając Ciebie, ale rozdział jak najbardziej genialny !
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział! Hermiona będzie miała kaca! Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńNo no no :D
OdpowiedzUsuńSnape upił Granger.
Super rozdział.
Pozdrawiam : Alexis Nott
jej, świetny rozdział! I kto by pomyślał: Sev wyznał się Hermionie! :D Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę, bo to jest tego warte. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Morgena
Rozdział jest PERFEKCYJNY! Najlepszy do tej pory <3
OdpowiedzUsuńSzczęścia w Nowym Roku, kocham. W.
Mój boże, nie wiedziałam, że dożyję dnia, gdzie Hermiśka się upije. Wizja pijanej Granger mnie niezwykle śmieszy. Nie powiem, cały rozdział był naprawdę ciekawy, głównie dlatego, że jest w nim tylko głównie Snape z Hermioną, no, z lekkim dodatkiem Minerwy :D W każdym bądź razie - uwielbiam ich konwersacje.
OdpowiedzUsuńMoże i się czepiam, ale zamieniłabym jedno słowo...
- No, tak można powiedzieć. Malfoy, gdyby nie był takim złym skurwysynem, mógłby uchodzić za mojego przyjaciela. - Takie słowo pada w stronę uczennicy? co prawda byłej, ale jednak. Jeszcze4 dochodzi fakt, że Hermiona jest kobietą... (no dobra, to jest dopiero odkrycie!).
Skurwysyn = sukinsyn.
Nie lepiej by brzmiało? :3
Buziaki!
Jestś genialna ! Piszesz cudownie . Doprowadziłaś mnie do łez smiechu tak dalej ! :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny a szczególnie rozmowy o włosach :-) nie mogę się już doczekać dalszego ciągu wydarzeń i w końcu jakiś uczuć pomiędzy Sevem a Hermioną. Zapraszam na mojego bloga http://hgxsswalkaomarzenia.blox.pl/html pozdrawiam sevmione94
OdpowiedzUsuńŚwietny.. zapraszam na "ta-chwila-należy-do-nas.blogspot.com"..
OdpowiedzUsuńKocham Cię! łiiiii genialny rozdział, liczyłam na całusa, ale cóż.... :D
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award :) Więcej informacji: http://thegirlcodepl.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńSuper, super, napisz więcej :)
OdpowiedzUsuńO jej!Tyle godzin spedzonych w swoim towarzystwie, dodatkowe plusy dla Ganger, osobiste wyznania Severusa, no i to, ze zapinal jej wlosy *.* najbardziej rozbawil mnie tekst zwiazany z Lucjuszem " Lecisz na tę jego platynową grzywę?" hahaha nie można bylo sie przy tym nie usmiechnac :D No i oczywiscie Minerwa, zawsze bedzie na bierzaco z informacjami o zyciu prywatnym Severusa :D Ja tez uwielbiam :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Sandra