wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 24


24. Drogie panie, oto i on: długo wyczekiwany rozdział poświęcony w całości sferze prywatnej Seva i Hermiony, z małą domieszką Ognistej Whisky i pięknych włosów Lucjusza Malfoya. Wena trwa!
To ostatni rozdział w tym roku, więc przy okazji życzę Wam, żeby to był niezapomniany sylwester, żeby cały przyszły rok był dla Was wspaniały i żebyście spełniły wszystkie swoje marzenia! Do... przeczytania w 2014 roku! :)

To nie był pierwszy raz, gdy znalazła się w komnatach Snape’a, ale teraz nie zemdlała, nie było jej słabo i nikt nie kazał jej tu przebywać. Nie wiedziała też, dlaczego profesor, który jej nie znosił, nagle pozwolił jej przyjść  do swojego prywatnego mieszkania, ba,  poprosił, by usiadła, a nawet, choć po chwili wahania, nalał jej do szklanki trochę Ognistej Whisky. Podziękowała, ale zamiast podnieść szklankę do ust, gapiła się na nią, jakby czegoś od niej oczekiwała.
 - Prędzej spodziewałbym się śmierci, niż że zdecydujesz się tu przyjść dobrowolnie -  przyznał Severus, obrzucając ją podejrzliwym spojrzeniem.
 - A ja prędzej bym się spodziewała, że Harry pana polubi, niż że mnie pan tu zaprosi – odparła z krzywym uśmiechem.
 - Zatem mamy wieczór niezwykłości. Na zdrowie, Granger – uniósł swoją szklankę. Zrobiła to samo i pociągnęła z niej łyk, co poskutkowało paskudnym grymasem.
 - Przepraszam, nieczęsto mam do czynienia z alkoholem.
 - To wiem. I bardzo dobrze.
 - Pewnie wyda się to panu śmieszne, ale przez te siedem lat ani razu nie byłam sobie w stanie wyobrazić pana w czasie wolnym. Zresztą… chyba żaden uczeń nie był w stanie.
 - Tego oczekiwałem. Dla uczniów mam pozostać profesorem, nie tematem rozważań i rozmów. Ja nie interesowałem się nigdy ich życiem i oczekuję tego samego  w stosunku do siebie.
 - Ale mi pozwolił pan  tu przyjść.
 - O ile dobrze pamiętam, nie jesteś już moją uczennicą. Nie mam więc wyrzutów sumienia, że w moim towarzystwie psujesz swoje relacje z przyjaciółmi, pijesz alkohol i nie jesteś w łóżku, mimo, że właśnie dochodzi dwudziesta druga – Hermiona uśmiechnęła się, rozbawiona. Po raz pierwszy miała okazję zobaczyć Snape’a, który nie żartuje złośliwie, który tak po prostu mówi coś zabawnego i nie chce kogoś sprowokować do kłótni. 
 - Swoją drogą, nie boisz się tego dramatu, który urządzą ci Potter i Weasley, gdy się dowiedzą, gdzie byłaś?  - Hermiona popatrzyła na niego ze wzrokiem pełnym politowania.
- Panie profesorze… latałam na smokach, walczyłam z czarnoksiężnikami, uciekałam przed wilkołakiem i przeżyłam wszystkie lekcje z panem. Naprawdę uważa pan, że powinnam się bać awantury Harry’ego i Rona? – Teraz to on się uśmiechnął.
 - Może masz rację – westchnął. Po kilku chwilach spojrzał wyczekująco na jej wciąż nie opróżnioną szklankę. Szybko poczuła się do obowiązku i wypiła resztkę płynu, co nie było wcale przyjemnym doświadczeniem, bo Ognista Whisky naprawdę była ognista. Snape znów nalał jej trunku, tym razem nieco więcej, widząc, że daje radę dotrzymać mu tempa. To znaczy – tempa ustalonego specjalnie dla niej. Gdyby pił tak, jak zwykł pić, gdy był czymś cholernie zdenerwowany, a ona razem z nim, musiałby ją odnieść do szpitala, jeśli nie do kostnicy.
- Panie profesorze? – spytała, wypijając minimalny łyk – Co z Malfoyem? To znaczy… z Malfoyami? Przeszli na naszą stronę?
 - Pytasz, bo chcesz wiedzieć, czy twoja trauma powstała podczas gdy kłamałaś Lucjuszowi nie poszła na marne, czy po prostu interesujesz się polityką Zakonu?
 - Jedno i drugie – odparła szczerze.
 - Jak widzisz, starają się. Połknęli przynętę. Lucjusz nie zjawił się na tym przyjęciu, żeby nas z dobrego serca ostrzec. On już wie, że bez Dumbledore’a  nie odbiją się od dna. No i będzie potrzebował ochrony przed innymi śmierciożercami, którzy się dowiedzą, że nie został ukarany.
 - I to wszystko tylko po to, żebyśmy mieli szpiegów wśród „tych złych”? Przecież Dumbledore musi mieć na to łatwiejsze sposoby.
 - Tylko po to? – prychnął Snape i znów wypił spory łyk Ognistej – Dziewczyno, naturalny szpieg jest czymś bezcennym. A szpieg, któremu nie trzeba mówić, co ma robić, żeby robił to idealnie, to coś, czego  Zakon nigdy nie byłby w stanie sobie zapewnić.
 - No a pan? – spytała, bardzo nieśmiało – Przecież był pan idealnym szpiegiem. Zwiódł pan Voldemorta. To chyba wystarczający powód, żeby uznać pana za kogoś, kto jest mistrzem w… w tej dziedzinie.
 - Nie wiem, Granger, czy próbujesz mnie komplementować, czy obrażać. Pomyśl. Po pierwsze, zorientowaliby się. Wiedzą, że Dumbledore nie jest głupi i że w końcu wykryłby, że nie działam dla Zakonu. Większość z nich już wie, po której byłem stronie. Po drugie, nie chcę robić tego nigdy więcej – nie spojrzał na nią. Patrzył w przeciwległą ścianę. Nie znosił o tym mówić. Wspomnienia, powstające w jego głowie od momentu, gdy dowiedział się o przepowiedni o Harrym Potterze, a które nieuchronnie prowadziły do śmierci Lily i wreszcie wojny, były bolesne. Stracił w życiu za dużo, żeby móc grać przed samym sobą. A już na pewno nie chciał grać przed Granger. Musiała to wyczuć, bo nie ciągnęła tematu, choć bardzo ją ciekawił.
Nastała cisza. Żadne z nich nie wiedziało, jak wybrnąć, więc po prostu zaczęli pić. W ten sposób znikały kolejne szklanki Ognistej, a oni czuli się coraz bardziej rozluźnieni. Zwłaszcza Hermiona. Gdy zdała sobie sprawę, że chce już mówić więcej, niż powinna, wszystkie siły skupiła na tym, żeby zawsze konsultować język z mózgiem. Właściwie tylko odpowiadała na pytania i uśmiechała się od czasu do czasu, w obawie, że powie coś, co albo rozwścieczy Snape’a, albo sprawi, że wyjdzie na kompletną idiotkę. Cóż, nie było to nic dziwnego. Nie wiedziała, jaki jest Snape, a pijany Snape musiał być jeszcze bardziej skomplikowany.
Gdy dochodziła druga w nocy, oboje byli porządnie wstawieni. Była to chyba najdziwniejsza sytuacja, w jakiej się znaleźli, dlatego każda minuta ciszy była bardziej wymowna od poprzedniej. W końcu Snape zdecydował się porzucić jałowe tematy książek, szkoły i wyżywania się na Blacku i Potterze.
 - Co się stało z twoimi włosami? – spytał nagle, przyglądając się Hermionie.
 - Co? – omal nie udusiła się, ze strachu. Cokolwiek działo się z jej włosami, a na co zwrócił uwagę Snape, na pewno jej się nie spodoba.
 - Kiedy byłaś mała, wyglądałaś, jakby poraził cię prąd. Teraz wyglądają… lepiej – oho, myliła się.
 - Nie,  wciąż się okropnie puszą – przyznała, lekko niewyraźną mową.
 - Powinnaś je spinać – oznajmił Snape. Wstał, podszedł do komody i wyciągnął z jej szuflady złotą spinkę do włosów. Nie spodziewała się tego, co zrobił Snape. Podszedł do krzesła, na którym siedziała i delikatnie zaczął je zbierać ze sobą. Zesztywniała. Kompletnie nie wiedziała, jak się zachować. Czuła jego palce w swoich włosach i z całych sił starała się nie dopuszczać do siebie myśli, że to przyjemne uczucie.
Za dużo wypił. Nie mógł sobie sprawnie poradzić z tą cholerną spinką, a przecież nie chciał jej ciągnąć za włosy. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że czesze włosy Granger. Tej samej cholernie irytującej, wszystkowiedzącej przyjaciółki Pottera, której nie znosił od zawsze. Zauważył też, jak bardzo się spięła – trudno było się dziwić. Chyba nikt nie odnajdował niczego przyjemnego w jego dotyku. I z wzajemnością.
W końcu spiął jej te przeklęte włosy i wrócił na swoje miejsce. Tym razem szklankę wypiła prawie na raz, a ręka drżała jej niesamowicie.
 - O to bym cię nie posądził – parsknął, uśmiechając się złośliwie – Delirium w tym wieku?
 - Nieśmieszne- stwierdziła, opadając na oparcie krzesła – Ma pan szczęście, że jutro jest ostatni dzień wolności przed studiami. Już czuję nadciągającego kaca…
 - Po dobrym alkoholu nie ma się kaca – Hermiona spojrzała na niego w taki sposób, że nie dodał nic więcej. 
 - Mówiłam panu, że nie nawykłam do picia.
 - To aż dziwne, skoro przez tyle lat zadawałaś się z Weasleyami.
 - To znaczy, że muszę robić to, co oni?
 - Zbierasz sobie u mnie plusy, Granger. Jestem ciekaw, czy robisz to celowo, czy nie.
 - Gdybym celowo chciała się panu przypodobać, już byłabym pana ulubioną uczennicą. To znaczy byłą uczennicą – Snape parsknął śmiechem. Musiał przyznać, że potrafiła inteligentnie odpowiadać.
 - Chyba nie sądzisz, że tak łatwo zaskarbić sobie moją sympatię?
 - A da się w ogóle?
 - Wyobraź sobie, że tak. Wystarczy być inteligentnym, oczytanym, elokwentnym, pracowitym,  odważnym, opanowanym, twardym, nieczułym bydlakiem.
 - I naprawdę zna pan takich ludzi? – spytała z niedowierzaniem.
 - Bardzo niewielu. Ale to są wyjątkowi ludzie. Można powiedzieć, że to elita, grono wybrańców.
 - A Lucjusz? Dlatego tak go pan lubi? Bo taki jest?
 - Dlaczego tak uczepiłaś się dzisiaj wszystkiego, co nosi nazwisko Malfoy? Lecisz na tę jego platynową grzywę?
 - Owszem. Charakter ma paskudny, ale włosy piękne – przyznała i czknęła. Snape przewrócił oczami.
 - No, tak można powiedzieć. Malfoy, gdyby nie był takim złym skurwysynem, mógłby uchodzić za mojego przyjaciela. Chyba właśnie dlatego, że spełnia większość z wymienionych cech. Szkoda tylko, że tak beznadziejnie wychowywał swojego syna. Chciał dla niego dobrze, a w końcu omal nie zrobił z niego nieporadnego idioty… Granger, czy ty mnie słuchasz? – Nie słuchała. Głowa opadła jej na pierś, najwyraźniej zasnęła. Snape syknął ze złością. Nie bardzo wiedział, co ma z nią zrobić. Nie mógł jej wyrzucić za drzwi, bo pewnie spędziłaby za nimi resztę nocy. Nie mógł odprowadzić jej do Nory, bo Black i Potter zamordowaliby go gołymi rękoma. Nie mógł też pozwolić jej tu zostać, bo to wyglądałoby naprawdę źle w oczach kogoś, kto patrzyłby na to z zewnątrz. Ale Merlin miał już plan. Ktoś delikatnie zastukał do drzwi i zanim Severus zdążył pozwolić intruzowi wejść, on, a raczej ona, sama się zjawiła. Minerwa stanęła jak wryta na widok Snape’a podtrzymującego w pionie półprzytomną Hermionę.
 - No co? – spytał głupio, świdrując McGonagall rozbieganym spojrzeniem.
 - Wpadłam, bo nie mogę spać, a pomyślałam, że i ty miałeś ciężki dzień, więc pewnie jeszcze się nie położyłeś. Teraz widzę, że ktoś mnie zastąpił w dotrzymywaniu ci towarzystwa – uniosła pytająco brwi.
 - Granger jest bardzo zmęczona – mruknął, ledwo panując nad językiem – ale to świetnie, że się zjawiasz. Odstawisz ją do Nory – wcisnął kobiecie zwłoki panny Granger i uśmiechnął się radośnie. Minerwa pokręciła z niedowierzaniem głową, ale odwzajemniła gest. Nie mając wyjścia, „pomogła” Hermionie bezpiecznie dotrzeć do domu.

14 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Ognista zadziałała. :D Super! Ciekawa jestem, co się wydarzy jak już dojdą do siebie oraz jak zareagują Harry i Syriusz. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne *.* Pijana Hermiona ! hahaha i Minerwa zapewne sobie nic nie pomyślała :D. A z drugiej strony to urocze, że Severus ją do siebie zaprosił *.*. Za bardzo nie liczyłam na pocałunek, znając Ciebie, ale rozdział jak najbardziej genialny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział! Hermiona będzie miała kaca! Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No no no :D
    Snape upił Granger.
    Super rozdział.
    Pozdrawiam : Alexis Nott

    OdpowiedzUsuń
  5. jej, świetny rozdział! I kto by pomyślał: Sev wyznał się Hermionie! :D Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę, bo to jest tego warte. :)
    Pozdrawiam,
    Morgena

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest PERFEKCYJNY! Najlepszy do tej pory <3
    Szczęścia w Nowym Roku, kocham. W.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój boże, nie wiedziałam, że dożyję dnia, gdzie Hermiśka się upije. Wizja pijanej Granger mnie niezwykle śmieszy. Nie powiem, cały rozdział był naprawdę ciekawy, głównie dlatego, że jest w nim tylko głównie Snape z Hermioną, no, z lekkim dodatkiem Minerwy :D W każdym bądź razie - uwielbiam ich konwersacje.
    Może i się czepiam, ale zamieniłabym jedno słowo...
    - No, tak można powiedzieć. Malfoy, gdyby nie był takim złym skurwysynem, mógłby uchodzić za mojego przyjaciela. - Takie słowo pada w stronę uczennicy? co prawda byłej, ale jednak. Jeszcze4 dochodzi fakt, że Hermiona jest kobietą... (no dobra, to jest dopiero odkrycie!).
    Skurwysyn = sukinsyn.
    Nie lepiej by brzmiało? :3
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestś genialna ! Piszesz cudownie . Doprowadziłaś mnie do łez smiechu tak dalej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest świetny a szczególnie rozmowy o włosach :-) nie mogę się już doczekać dalszego ciągu wydarzeń i w końcu jakiś uczuć pomiędzy Sevem a Hermioną. Zapraszam na mojego bloga http://hgxsswalkaomarzenia.blox.pl/html pozdrawiam sevmione94

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny.. zapraszam na "ta-chwila-należy-do-nas.blogspot.com"..

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham Cię! łiiiii genialny rozdział, liczyłam na całusa, ale cóż.... :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Więcej informacji: http://thegirlcodepl.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Super, super, napisz więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O jej!Tyle godzin spedzonych w swoim towarzystwie, dodatkowe plusy dla Ganger, osobiste wyznania Severusa, no i to, ze zapinal jej wlosy *.* najbardziej rozbawil mnie tekst zwiazany z Lucjuszem " Lecisz na tę jego platynową grzywę?" hahaha nie można bylo sie przy tym nie usmiechnac :D No i oczywiscie Minerwa, zawsze bedzie na bierzaco z informacjami o zyciu prywatnym Severusa :D Ja tez uwielbiam :>
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń