sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 19

19. Zdrowie ważna rzecz, choć podejrzewam, że wszystkie fanki profesora Snape’a celowo mdlałyby na szkolnych korytarzach, gdyby miało im się przytrafić to, co Hermionie. ;) W rozdziale: Relacje pomiędzy Hermioną i Severusem, Malfoy young i podejrzanie częste utraty przytomności.  Więcej nie zdradzę :)

 
Przez ostatnie kilkanaście dni Hermiona wykazywała tylko jedną funkcje życiową – naukę. Nawe wtedy, gdy pracowała w skrzydle szpitalnym albo w ponurych lochach Snape’a, zawsze miała pod ręką książki, z których akurat mogła się czegoś nauczyć. Stała się też swoistym koszmarem pani Weasley, konsekwentnie odmawiając normalnych ilości posiłków, lub w ogóle z nich rezygnując, w czym motywowało ją stwierdzenie, że wciąż brakuje jej czasu na naukę. Tymczasem egzaminy na studia miały rozpocząć się już jutro, co z kolei sprawiło, że dziewczyna całkowicie zaniechała również snu poprzedniej nocy i gdy o szóstej rano zjawiła się w kuchni, wyglądała, jakby minuty dzieliły ją od śmierci.
Jakby tego wszystkiego było mało – do Nory wpadł wreszcie Remus i oświadczył, że między nim, a Tonks jest już całkowicie źle. Kilkanaście minut później dotarła do nich informacja, że tajemniczy zbóje, którzy porwali Syriusza, znów dali o sobie znać i zdemolowali kilka sklepów na ulicy Pokątnej.
 - Hermiono, Remusie, zjedzcie porządne śniadanie, bardzo was proszę – rzekła Molly błagalnym tonem, ale oboje odmówili. – Więc może chociaż zaparzę wam kawy?
 - Wypiłam już dwie, a mamy szóstą rano – jęknęła panna Granger. – Mam wrażenie, że powinnam znów mieć zmieniacz czasu, żeby nauczyć się wszystkiego, co bym chciała.
 - Och, to z całą pewnością nie jest dobry pomysł – Lupin parsknął śmiechem – uczyłem w Hogwarcie akurat wtedy, gdy z niego korzystałaś, a więc dobrze pamiętam, jak wtedy wyglądało twoje życie.
 - Wyglądało, jak wyglądało. Ważne, że zaliczyłam wszystkie przedmioty – odpowiedziała, pocierając zmęczone oczy.  Jak widać nic nie mogło jej złamać, jeśli chodziło o przyswajanie wiedzy.

Godzinę później te same myśli dręczyły ją w skrzydle szpitalnym. Kilka razy podała komuś witaminę c zamiast bardzo intensywnych leków na skrzepy krwi, albo zamiast ręki opatrzyła stopę, ale otrzeźwienie nadeszło szybciej, niż sądziła.
 - Panno Granger, proszę do mnie! – przywołała ją do siebie pani  Pomfrey.  – Proszę, rozdaj to. Karty wypisu z dalszymi skierowaniami. Panna Popleen i pan Malfoy. – Na tę informację Hermiona drgnęła.
 - Malfoy? Ale przecież…
 - Nie ma powodu, by został tu dłużej. Zagrożenie usunęłyśmy operacyjnie, a on sam już wrócił do sił. Po południu wręczę pani jeszcze kilka kart wypisów.
 - Ale czy on…
 - Panno Granger – pielęgniarka pokręciła głową – ja też co nieco wiem o planach Zakonu – wyszeptała.  – Wiem, że dyrektor jeszcze dziś się z nim spotka. Spokojna głowa. Gdyby chciał, już dawno pozwoliłby go zabrać dementorom. – I odeszła. Hermiona podała kartę wypisu Pheobe Popleen, wyjątkowo chudej i wysokiej dziewczyny o jasnorudych włosach i posępnej twarzy. 
  - Nareszcie – mruknęła, biorąc swoją kartę. – Wujek zaraz po mnie przyjdzie. Będzie mógł wejść na salę, tak?
 - Oczywiście. W karcie znajdują się zalecenia co do dalszego postępowania z…
 - Wiem, wiem, możesz sobie darować. Wszystko przeczytam, jak wrócę do domu. O, idzie wujek! – wskazała palcem na drzwi wejściowe, w których, ku zdziwieniu Hermiony, pojawił się pan Bagman. Przywitał ją, machając do niej z daleka, a potem pochylił się, by ucałować Pheobe i swoim lekko sepleniącym głosem zaczął wypytywać, co u niej, jednocześnie w całej sali roztaczając ostrą woń męskich perfum, na co pani Pomfrey patrzyła bardzo krytycznie.
Hermiona odeszła od nich do łóżka Malfoya i bez słowa podała mu kartę.
 - Więc okres ochronny się skończył, co? – prychnął smutno chłopak. – Cóż, teraz nie mam przed sobą świetlanej przyszłości.
 - Wszyscy zbieramy owoce swojej pracy, wiesz?
 - Aha, więc zasłużyłem sobie na Azkaban? Wiesz co, Granger? Wciąż jestem ci wdzięczny za uratowanie mi życia, ale nie zmienia to faktu, że moje zdanie na temat twojego podejścia do życia nie uległo zmianie. Nie robiłem nawet ćwierci tego, co te bydlaki, a wyrok pewnie dostanę taki sam.
 - Skoro nie byłeś tak zły, jak oni, to twoja kara będzie mniejsza. Teraz Ministerstwo rządzi się sprawiedliwością.
 - Sprawiedliwość to pojęcie względne. Kiedy niby jest ta cała sprawiedliwość, co? – sarknął. Czuł palącą potrzebę wyrzucenia z siebie choć części goryczy, którą odczuwał na myśl, co go czeka.
 - Wtedy, kiedy wyrok jest współmierny do winy. Ale nie ja o tym będę z tobą rozmawiać. Cieszę się, że jesteś już zdrowy i… mimo wszystko życzę ci powodzenia.
- Ty życzysz mi powodzenia? Czyżby niebo waliło nam się na głowy?
 - Bardzo zabawne – odparła bezbarwnym tonem. Ożywienie spowodowane właśnie Malfoyem, znów ustąpiło miejsca piekielnemu zmęczeniu. Na chwilę pociemniało jej przed oczami, ale zaraz wzięła się w garść.
 Jakby na domiar złego w drzwiach stanęła osoba, którą Hermiona chciała widzieć, jako ostatnią – Severus Snape, w glorii swoich czarnych, obszernych szat. Skinięciem głowy przekazał jej, że ma wyjść na zewnątrz. Wyszła, choć nie była nawet świadoma, co robi. Marzyła, by móc się wreszcie wyspać, ale miała zamiar spełnić to marzenie dopiero po egzaminach.
 - Dyrektor nas potrzebuje. Źle się poczuł, są nowe objawy. Rozmawiałem z panią Pomfrey, pozwoliła ci już wyjść z pracy.
 - Mhm – mruknęła ospale. Ściągnęła swój kitel i powiesiła go na oparci krzesła stojącego w dyżurce. Gdy znów pojawiła się na zewnątrz, spojrzała na Snape’a, jakby nie miała pojęcia, skąd się tu wziął.
 - Zamierzasz się ruszyć z miejsca, czy mam ci wysłać specjalne zaproszenie? – warknął Snape, jak zwykle czymś poirytowany.
 - Wysłać. To znaczy… eee… dokąd mam się ruszyć? – spytała, ziewając.
 - Nie, żeby to była jakaś odmiana, Granger, ale wyglądasz naprawdę strasznie. Dobrze się czujesz?
 - Znakomicie – odparła tonem, którym zwykle ludzie odpowiadają „tragicznie”. Snape obrzucił ją podejrzliwym spojrzeniem, ale nie miał czasu dłużej analizować jej stanu. Dumbledore ich potrzebował, a to był priorytet. Fakt, że musiał ją niemal prowadzić do drzwi gabinetu dyrektora, skrajnie go denerwował. Potem denerwowało go jeszcze to, że Hemiona badała dyrektora w milczeniu i rzadko kiedy raczyła odpowiadać na jakiekolwiek pytania, za to od czasu do czasu prostowała się i rozmasowywała skronie.
 - Ta klątwa nie zaatakowała fizycznego organizmu – orzekła wreszcie. – Znacznie go osłabiła, to prawda, ale głównym jej łupem padła magiczna część profesora.
 - To bardzo możliwe. Ostatnio zauważyłem u siebie jakiś… dziwny spadek magicznej mocy. To może być to.
 - Musi. Zbadałam pana bardzo dokładnie, profesorze i, niestety, ale nie sądzę, bym się myliła. Tyle dobrego, że już wiemy, w którym kierunku szukać remedium, prawda? – uśmiechnęła się słabo. Dumbledore zgodził się z jej optymizmem, za to Snape, oparty o ścianę, prychnął szyderczo.
 - I co nam to daje? Nasze badania i opracowywanie receptur od kilku dni stoi w martwym punkcie.
 - To oznacza, że coś przeoczyliśmy.
 - Świetnie, Granger. Mogliśmy przeoczyć dziesiątki, jeśli nie setki czynników.
 - Więc trzeba pracować do skutku.
 - Ha! Może ty masz na to czas, ale ja od pierwszego września zaczynam uczyć tę bandę niedojd z gąbką zamiast mózgu i jedyny czas wolny, jaki będę miał, to chyba mikrosekundy na tydzień.
 - Ja, panie profesorze – wycedziła ze złością – zaczynam studia i również będę miała mniej czasu. A jeśli pan nie zauważył, cały czas pracuję, a mimo to zajmuję się sprawą profesora Dumbledore’a!
 - Granger! – ryknął Snape, obnażając wściekle zęby. – Uważaj, do kogo mówisz, a raczej do kogo wrzeszczysz!
 - Nie jest pan moi m nauczycielem, a więc pozwoli pan, że nie będę wysłuchiwać wiecznie pańskich wrzasków!
 - „Nie jest pan moim nauczycielem!” – zacytował, parodiując ją i robiąc obrzydliwie skwaszoną minę.  – Jakbym słyszał Pottera. Jeśli kiedykolwiek ci mówiłem, że jesteś od niego mądrzejsza, to wiedz, że był to bardzo groźny przypływ pomroczności cholernej, czy to jasne?!
 - Jak czubek pańskiego wielkiego nosa!
 -GRANGER! – jego ryk odbił się od kamiennych ścian, wpadając w uszy Hermiony i dyrektora niczym pocisk. – Zdecydowanie za dużo sobie pozwalasz! – Ich kłótnia trwałaby nada, gdyby nie przerwał jej Dumbledore, który jako jedyny usłyszał ciche pukanie do drzwi, przez które chwile później wszedł Draco Malfoy.
 - Moi drodzy – rzekł dyrektor, zwracając się do Hermiony i Severusa – nie ulega wątpliwości, że wasza…eee… wymiana zdań jest niezwykle pasjonująca, jednak teraz chciałbym porozmawiać z panem Malfoyem. Proszę mi zatem wybaczyć nietakt, ale muszę was prosić, żebyście z dalszą dysputą przenieśli się do komnat Severusa. – Oboje, oczywiście kłócąc się o pierwszeństwo, weszli w kominek z zielonymi płomieniami.
Gdy Hermiona wyszła z kominka w gabinecie Snape’a, musiała przez chwilę oprzeć się o ścianę, bo mroczki przed oczami zagościły u niej na dłużej. Poza tym poczuła się tak słabo, jakby zaraz miała odlecieć i chwiała się lekko.
 - No i co, kretynko? Nawet podróżować porządnie nie potrafisz.
 - Ha-ha-ha, uśmiałam się – mruknęła anemicznie. Spróbowała zrobić krok, a mroczki przed oczami zaczęły się nasilać. Jęknęła coś niezrozumiale.
 - Granger? – Snape po raz pierwszy w życiu spojrzał na nią z niepokojem. – Dobrze się czujesz?  - W odpowiedzi pokręciła głową. Poruszyła się raz jeszcze, chcąc dojść do „swojego” fotela przed biurkiem i… było już po niej. Jej oczy się zamknęły, świadomość odpłynęła, a ciało w jednej chwili stało się wiotkie i słabe. Severus złapał ją w ostatniej chwili i na rękach przeniósł do swojej komnaty. Ułożył ją na sypialni, a nogi wsparł w górze na stercie poduszek. Klepnął ją kilka razy w policzek.
 - Ty głupia smarkulo – warknął, potrząsając jej ramieniem.  – Wstawaj! – Po chwili bezskutecznej szarpaniny postanowił uciec się do bardziej brutalnych metod – oblał dziewczynę strumieniem lodowatej wody z różdżki. Wymamrotała coś niewyraźnie, ale po chwili otwarła oczy i rozejrzała się niepewnie.
 - Gdzie ja…
 - W Hogwarcie, w mojej komnacie, ku mojej zgrozie i rozpaczy. Zemdlałaś – oświadczył. – Założę się, że to przez twoje kretyńskie przygotowania do egzaminów.
 - Za dobrze mnie pan zna.
 - Też nad tym ubolewam. Zaczekaj, przyniosę ci eliksir siły – powiedział i zaczął szperać w szufladzie. Po chwili wyciągnął z niej mały flakonik z jakimś płynem w środku. – Wypij wszystko – polecił jej. Zrobiła, jak kazał, chociaż smak eliksiru przywodził na myśl bardzo silną miętową herbatę z dużą ilością soku z cytryny i soli.  Skrzywiła się, gdy opróżniła buteleczkę, ale zaraz poczuła się lepiej.
 - Dziękuję – powiedziała, jeszcze na chwilę przymykając oczy.
 - Zaraz dojdę do siebie i wstanę.
- Poleżysz tu jeszcze kwadrans – mruknął, siadając na oparciu kanapy, na której leżała i znów się jej przyjrzał – wyglądała na wycieńczoną, może nawet chorą. Pokręcił głową z wyraźną dezaprobatą. – Granger, czy ty masz mózg? W takim stanie chciałaś zdawać egzaminy? Ty chcesz leczyć ludzi? Przecież sama o siebie nie potrafisz zadbać!
 - To wszystko przez naukę. Chciałam zdać jak najlepiej, a praca i Zakon zabierały mi cały czas, więc bardzo się zaniedbałam.
 - To już wiem. Nadal nie zmienia to faktu, że po prostu unikasz myślenia, jak ognia. – Bez ostrzeżenia przyłożył rękę do jej czoła, co spotkało się z lekkim wzdrygnięciem. Wcale go to nie zdziwiło – większość uczniów reagowała w ten sposób na jego dotyk, a on się z tego cieszył.  – Zimne – oświadczył.  – Nie masz gorączki, ale dzisiaj i tak nie będziesz nadawała się do pracy. Za kwadrans zjeżdżaj do Nory, a jutro, po egzaminach, chcę cię tu widzieć w normalnym stanie.

12 komentarzy:

  1. Hej kochana! Parę godzin temu właśnie wchodziłam na twojego bloga, myśląc: kiedy nowy rozdział?
    Stęskniłam się ♥
    Całą tą świetną notkę przeczytałam przy jednym wdechu. Bardzo ładnie piszesz; dzięki twoim opisom jestem w stanie wyobrazić sobie całą akcję, a rozmowy prowadzisz naprawdę realnie.
    Pięknie też oddajesz charaktery postaci, na przykład Snape`a lub Hermionki, choć ta jej wieczna nauka zaczyna mnie powoli denerwować.
    Bardzo mi się spodobał ten tekst:
    " - Nie, żeby to była jakaś odmiana, Granger, ale wyglądasz naprawdę strasznie. Dobrze się czujesz? " -ależ się uśmiałam!!
    Gratuluję kochana kolejnego dobrego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie jakieś akcje w sypialni :D Rozdział podobał się tak samo jak poprzednie. Nie chce mi się pisać dużo bo chwale Cię z komórki

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :) Ale ta Hermiona... za dużo nauki! Snape... kocham go :* :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hahhaa uwielbiam ten rozdział :D uśmiłam się, pomartwiłam etc... :D
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie :3
    Czekam na kolejną notkę
    Znowu Snape uratował Mionkę przed upadkiem <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    http://great-unknown-feeling.blogspot.com/
    Alexis

    OdpowiedzUsuń
  6. Om nom nom nom :) Koffam <3 Ale ten Sevcio ma refleks no no pozazdrościć
    Rozdział jak zwykle cudny
    Pozdrowienia
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczyna się robić ciekawie. Ale tutaj zazdroszczę Hermionie! Nie każdy ma okazję wpaść w ramiona Seva. :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam,
    Morgena

    OdpowiedzUsuń
  8. Już od dawna podziwiam twoją twórczość, ale teraz jakoś zebrało mi się na komentowanie. :) A co do rozdziału to uważam, że jest cudowny. Sev jest taki, jaki powinien być, a Harmiona nie zgrywa słodkiej, naiwnej idiotki. Masz u mnie wielkiego +

    OdpowiedzUsuń
  9. Mogłabyś podać mi linki do wszystkich Twoich blogów z opowiadaniami jakie piszesz lub jakie kiedykolwiek pisałaś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłabym wdzięczna gdybyś mi podała, bo znam już kilka Twoich blogów, a chętnie poznam resztę Twojej wspaniałej twórczości. :)

      Usuń
  10. Wpaść w ramiona Severusa.. Ach <3 Rozdział cudny, tylko ta Mionka przesadza z nauką. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest niesprawiedliwe, ja tez tak chce Och, jakie to urocze kiedy sie nia tak opiekuje <3 A skoro odwiedziła jego komnate, moze byc tylko lepiej ^^ wierze, ze Herimiona zaliczy egazminy spiewajaco, dodatko niech zacznie sie troszke oszczedzac, bez zdrowia nic innego nie ruszy no :) ciekawi mnie wynik z wydarzen Draco, nie pozwol mu isc do Azkabanu...
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń