17. Nowa postać i
"wielka chwila" Pottera. Nie jest różowo, a nawet pokusiłabym się o
stwierdzenie, że jest snape'owo, co oznacza, że czarno i niezbyt przyjemnie.Głupio tu zabrzmi "miłej,lektury, ale takowej Wam życzę. Lojalnie uprzedzam, że jeśli jeszcze raz przeczytam tyle komplementów pod rozdziałami, mogę tego nie przeżyć :p
Tego dnia skrzydło
szpitalne, w porównaniu z tym, co działo się tu jeszcze tydzień temu,
przypominało ośrodek wypoczynkowy. Tylko od czasu do czasu komuś trzeba było
podać coś przeciwbólowego, albo jakiś eliksir na wzmocnienie. Jedynie Billowi
trzeba się było bacznie przyglądać, ale tym, najwyraźniej na prośbę
Dumbledore'a, zajmowała się pani Pomfrey. Hermiona zaś miała sporo czasu na
naukę, od której oderwać ją mogły tylko jakieś magiczne moce. Zdawać by się
mogło, że życie Hermiony Granger kompletnie zginie w książkach, jakby na
przekór temu, o czym myślała wczoraj w gabinecie Snape'a. O, jeśli już o jego
gabinecie mowa - gdzieś w odmętach jej głowy, niezajętych formułami zaklęć i
definicjami, kołatała jej myśl, że musi tam zajrzeć po pracy. Ale może to nie
aż tak ważne? W końcu Snape sam ma dużo na głowie, pewnie nawet nie zauważy, że
nie przyszła. A ona teraz powinna poświęcać się w całości nauce. Czasu było
niewiele, a jeśli chciała być dobrym lekarzem, powinna się przede
wszystkim przyłożyć do zdobywania
wiedzy, bez której nie pójdzie dalej. Tak myśląc, zaraz po pracy wróciła do
Nory, nie myśląc o konsekwencjach.
- Tak szybko? - zdziwił się Syriusz na jej
widok.
- Wyjątkowo - odparła - Muszę się trochę
poduczyć do egzaminów.
- Jasne - Syriusz parsknął śmiechem, a potem
przywołał ją gestem ręki.
- O co chodzi? - szepnęła.
- Gdybyś przypadkiem natknęła się dziś na
Tonks albo Remusa, lepiej zejdź im z oczu, jak tylko się przywitasz. Znowu się
pokłócili i wszystko wskazuje na to, że tym razem sprawa jest naprawdę poważna.
- To niedobrze... No, ale w końcu się kiedyś
pogodzą, prawda?
- Tak, możliwe, że tak. Chociaż odkąd znam
Lupina, nigdy się tak nie zacietrzewiał.
- Pewnie mają kryzys - mruknęła.
- Ale za to Molly jest w świetnym humorze.
Artur dziś wraca do domu, a Poppy przysłała jej patronusa z informacjami o
Billu. I wiesz, były więcej niż dobre - Syriusz wyszczerzył się do niej
radośnie. Odpowiedziała uśmiechem i spojrzała za okno - pogoda była idealna.
Świeciło słońce, wiał lekki wiatr, a temperatura była "w sam raz".
Gdy tak wpatrywała się w krajobraz, nagle przed domem pojawiło się dwóch
czarodziejów, a stało się to tak nagle, że aż się wzdrygnęła. W stronę wejścia
kroczył Dumbledore z jakimś wysokim,
tęgim jegomościem o włosach barwy słomy.
- Pani Weasley - zawołała Hermiona - chyba
mamy gości - Syriusz, Fred, George i Harry odwrócili głowy w kierunku okna, a
pani Weasley podeszła do niego na chwilę przed tym, jak Dumbledore zapukał do
drzwi.
- Och, witajcie! Proszę, proszę! Ludo, cóż za
niespodzianka! - przywitała ich, przepuszczając kolejno w drzwiach. -
Siadajcie, zaraz zaparzę herbaty.
- Witajcie! - Dumbledore uśmiechnął się do
wszystkich. Hermiona zerknęła na człowieka po jego prawej stronie, nie mogąc
się oprzeć wrażeniu, że skądś go zna. Nie mogła sobie jednak przypomnieć, skąd
ani kim on jest. Dyrektor rozjaśnił jej umysł chwilę później. - Przedstawiam
wam Ludona Bagmana, naszego nowego współpracownika.
- My się już znamy - mruknęli Fred i George
nieprzyjemnym tonem i zaraz opuścili kuchnię.
- Och, no tak... Harry'ego też już znasz,
prawda, Ludo?
- Ma się rozumieć! - zawołał Ludo, ukazując w
uśmiechu całą gamę swoich lekko żółtych zębów. Hermiona spojrzała zdziwiona na
Harry'ego.
- To jest Syriusz Black, o którym pewnie wiele
słyszałeś... - Harry, korzystając z okazji wyjaśniania Ludonowi, kim jest
Syriusz, pochylił się ku Hermionie.
- Bagman to ten gość, który załatwił nam
bilety na mistrzostwa świata w quidditchu. No i jeden z sędziów Turnieju
Trójmagicznego - wyszeptał. Teraz go poznała. W istocie, był to ten sam Bagman,
którego poznała cztery lata temu i który w zasadzie niewiele się zmienił.
- A to panna Granger, przyszłość i nadzieja
magomedycyny - przedstawił ją wreszcie dyrektor. Hermiona uścisnęła mężczyźnie
dłoń.
- Bardzo się pani zmieniła odkąd panią ostatni
raz widziałem - rzekł sepleniąc lekko - Ach, oczywiście gratuluję pani wyników
z owutemów. Dotarły już do Ministerstwa i muszę przyznać, że robią wrażenie.
- Dziękuję, panie Bagman - uśmiechnęła się lekko. Bagman rozsiadł się
przy stole i zaczął opowiadać o tym, co się dzieje w Ministerstwie, a potem
odpowiadał na pytania Syriusza odnośnie tego, co będzie robił w Zakonie i czy
nie potrzebuje pomocy. Ludo okazał się jednak bardzo pracowitym i samodzielnym
człowiekiem - twierdził, że sobie poradzi i wymienił z tuzin zadań, których ma
zamiar się podjąć.
Jakiś kwadrans
później w kominku pojawił się pan Weasley w towarzystwie McGonagall i wszyscy
znów zaczęli witać się głośno. Wśród ogólnie panującego rozgardiaszu, Hermiona
spojrzała tęsknie na swoją torbę z książkami. Postanowiła, korzystając z ładnej
pogody i popołudniowych promieni słońca, pouczyć się dziś na dworze. Zabrała
więc potrzebną książkę i wyszła niepostrzeżenie. Rozejrzała się i dostrzegła
wspaniałe miejsce pos rozłożystym drzewem. Jednak ledwo zrobiła kilka kroków,
rozległ się trzask aportacji i na podwórku pojawiła się ostatnia osoba, z którą
Hermiona chciałaby się dzisiaj spotkać. Stanęła wpół kroku, bezwiednie
otworzyła usta i utkwiła wzrok w jednym wysokim "punkcie", odzianym w
czarne szaty i kroczącym z miną wściekłego mordercy prosto ku niej.
- GRANGER! - ryknął Snape tak, że skuliła się
w sobie - Ty skończona kretynko! Co sobie wyobrażasz? Kiedy mówię, że masz się
stawić w moim gabinecie po pracy, to masz się w nim stawić! Dobrze wiedziałaś,
że będziemy pracować, dobrze wiedziałaś, jakie to ważne i dobrze wiedziałaś, że
jeśli masz jakiś absolutnie ważny powód, dla którego nie możesz przyjść, masz
mnie o tym poinformować wcześniej! Co więcej, jak widzę, ten absolutnie ważny
powód nie istnieje, więc chcę się natychmiast dowiedzieć, co tutaj robisz.
- Ja... panie profesorze... chciałabym się...
to znaczy... wczoraj przyszedł list z Akademii, wyznaczyli mi terminy egzaminów
wstępnych, a ja pomyślałam, że może mogłabym ten dzień poświęcić... na naukę? -
wyjąkała, czując, jak robi jej się zimno ze strachu. Po tym, co powiedziała,
było już tylko gorzej. Snape dosłownie miażdżył ją wzrokiem, a zęby zacisnął
tak mocno, że policzki zaczęły mu niebezpiecznie drgać.
- Czy ty naprawdę sądzisz - wycedził przez
zęby - że obchodzą mnie twoje egzaminy wstępne? Mam gdzieś, czy się do nich
nauczysz, czy nie. Ja jestem odpowiedzialny za to, jak pracujesz, więc nie będę
tolerował takiego zachowania, ty głupia, nieodpowiedzialna smarkulo!
- Przepraszam, panie profesorze...
- Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny!
Zachowałaś się tak idiotycznie, jak nie potrafiłby się zachować nikt inny!
Wiedziałem, że nie jesteś posiadaczką wybitnej inteligencji, ale o tak daleko
posunięty kretynizm nawet ja bym cie nie posądził! - Nim zdążyła cokolwiek
odpowiedzieć, została lekko odepchnięta na bok, a jej miejsce przed Snapem
zajął Harry, który musiał całą scenę zobaczyć przez okno.
- Proszę przestać na nią krzyczeć - warknął
Potter, ani na chwilę nie spuszczając wzroku ze Snape'a.
- O, proszę! Jest i nasz obrońca uciśnionych.
Zjeżdżaj stąd, Potter!
- Nigdzie się nie ruszę, dopóki nie przestanie
pan mieszac mojej przyjaciółki z błotem! Ona nie jest już pańską uczennicą i nie
ma pan prawa...
- Ty mi będziesz mówił, do czego mam prawo, a
do czego nie?! - ryknął Snape tak głośno, że zdawało się, że zaraz eksploduje.
- Potter, ostrzegam cię, że jeśli zaraz nie zejdziesz mi z oczu, do końca życia
zapamiętasz lekcję, jakiej ci udzielę!
- Mam gdzieś pańskie groźby! Nie może mnie pan
już karać, a nawet, gdyby pan próbował,
będę się bronił.
- Głupi gówniarzu - prychnął Snape - czy ty
naprawdę uważasz, że będę się przejmował tą twoją bohaterską postawą? Granger
zawiniła i ponosi konsekwencje. Jej wrodzony brak mózgu nie jest
usprawiedliwieniem.
- Guzik mnie obchodzi, co zrobiła Hermiona!
Nie pozwolę panu jej obrażać!
- I to jest właśnie problem z wami, Gryfonami.
Nigdy nie myślicie o tym, co robicie źle. Jesteście zbyt dumni i głupi, żeby
naprawiać swój błąd, nawet jeśli jest oczywisty.
- A wy, śmierciożercy... - zaczął Potter.
- Harry, proszę! - pisnęła Hermiona, ale było
już za późno.
- ... nie tylko nie naprawiacie błędów, ale
też sądzicie, że wolno je wam popełniać dalej, anwet gdy skończy się wasza
ukochana wojna o potęgę, więc jeżeli wydaje się panu, że może pan dalej poniżać
i krzywdzić ludzi, wyprowadzę pana z błędu! - Snape zwęził niebezpiecznie oczy,
w których błyszczały płomyki gniewu. Z jego różdżki, podobnie jak z różdżki
Harry'ego zaczęły tryskać kolorowe iskry. Hermiona instynktownie złapała
przyjaciela za rękę i pociągnęła do tyłu, a Potter celowo lub bezwiednie
zacisnął swoje palce na jej dłoni tak mocno, że aż boleśnie.
- Ty i Black jesteście tacy sami - wysyczał
jadowicie Snape, postępując powoli naprzód - Dwie łajzy, potrafiące bronić się
tylko wytykaniem błędów innych ludzi. A jaki był twój ojciec? Identyczny. Ta
sama perfidia i obłuda, wielki, szlachetny Potter, żerujący na czyjejś
krzywdzie...
- Crucio!
- Protego! - wrzasnęli niemal
równocześnie. Hermiona wrzasnęła z przerażenia. - Brawo, Potter. Zaczynasz
walkę od Niewybaczalnego, wzorowa szlachetność... - zakpił. Posypały się
kolejne klątwy, a te ściągnęły na podwórko wszystkich, którzy byli w Norze, a
którzy teraz stali oniemiali przed domem.
- DOSYĆ! - krzyknęła Hermiona, rzucając między
nich zaklęcie tarczy, które odrzuciło i Snape'a i Pottera na co najmniej metr.
Gdy wstali obok Snape'a stali już McGonagall i Dumbledore, a za Harrym zjawił się
Syriusz i pani Weasley.
- Co tu się dzieje? - spytał zszokowany
Dumbledore.
- Co?! Co tu się dzieje?! Ty się jeszcze
pytasz?! - wrzasnął Syriusz, ogarnięty szałem. - Ten bydlak zaatakował
Harry'ego! Zabiję cię, Snape!
- Syriuszu! - Molly w ostatniej chwili wyrwała
mu różdżkę z ręki.
- Lepiej zapytaj wspaniałego chrześniaka, jakimi klątwami potrafi się posługiwać, Black
- wydyszał Snape, który teraz miał ochotę rozszarpać ich obu na strzępy. - A
ciebie - zwrócił się do Hermiony - chcę widzieć w swoim gabinecie jutro o
siódmej rano. I nie będę tolerował ani minuty spóźnienia - rzekł i natychmiast
aportował się z głośnym trzaskiem.
- Wszystko w porządku, Harry? - spytał
Syriusz, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Tak - odparł Harry, wciąż drżąc z wściekłości.
- Wracajmy do środka, bardzo proszę! -
zawołała zakłopotana pani Weasley. Wszyscy zaczęli wracać do Nory, ale ani
Harry, ani Hermiona nie ruszyli się z miejsca. Patrzyli na siebie w milczeniu.
Harry nawet nie liczył, że Hermiona podziękuje mu za obronę, choć pewnie
podziękowałaby, gdyby zrobił to w inny sposób. Teraz jednak patrzyła na niego z
niedowierzaniem i strachem. W jej głowie kłębiły się straszne myśli - co się
stało z Harrym? I kim on się stał? Dlaczego jej przyjaciel, chłopak, którego
tak dobrze znała, nagle wydawał jej się tak całkiem obcy i odległy?
- Powiesz coś? - spytał wreszcie.
- Harry, jak mogłeś? - pokręciła głową. Po
prostu nie mogła uwierzyć w to, jak wiele może się w nim kłębić nienawiści, że
zdołał rzucić zaklęcie Cruciatus.
- Powiedziałem mu to wszystko, bo...
- Mam gdzieś, co mu powiedziałeś! Jak mogłeś
rzucić Niewybaczalne? Jak mogłeś w ten sposób zaatakować? Harry, do jasnej
cholery! Czym ty się wtedy różniłeś od tych potworów, które torturowały ludzi,
które tak skrzywdziły rodziców Neville'a?
- Snape na to zasłużył!
- NIKT na to nie zasługuje! - wrzasnęła,
przerażona reakcją chłopaka. Łzy stanęły jej w oczach na myśl, jak bardzo wojna
musiała go zmienić, choć walczył po dobrej stronie.
- Przecież on traktuje cię, jak śmiecia!
Zresztą mnie też! Możesz mówić, co chcesz, ale ja wiem, że Snape to pieprzony
bydlak! Śmierciożercą nigdy nie przestaje się być, nawet jeżeli zaczyna się
służyć po dobrej stronie. I co, myślisz, że on się kiedyś zmieni? Przejrzyj na
oczy i przestań go w końcu bronić!
- Nie bronię go, tylko zastanawiam się, jak
bardzo trzeba być złym człowiekiem, żeby chcieć komuś zadać taki ból, jaki ty
chciałeś! - Ledwo powstrzymywała łzy tlące się w jej oczach. Czasami powiedzieć
prawdę jest trudniej niż ją usłyszeć. Teraz to Harry skamieniał.
- Złym człowiekiem? Ja jestem złym
człowiekiem? Brawo, Hermiono. Jak widzę już wybrałaś, po czyjej jesteś stronie.
Mam nadzieję, że wkrótce tego pożałujesz! - zaczął iść szybko w stronę
opustoszałego pola.
- Harry! - wrzasnęła za nim. Łzy płynęły jej
po policzkach, cała się trzęsła i miała ochotę rozsadzić coś, roztrzaskać,
zniszczyć. Usiadła wreszcie pod tym cholernym drzewem i ukryła twarz w
dłoniach. Sama już nie wiedziała, wobec kogo czuła się najbardziej winna - czy
wobec Snape'a, bo nie próbowała go bronić przed tak jawną podłością, czy wobec
Dumbledore'a, bo zlekceważyła jego problem, czy wobec Harry'ego, bo powiedziała
mu tak straszne rzeczy, czy wobec siebie za to, jaka jest. Miała wrażenie, że
życie sypie jej się w rękach, a przecież jeszcze nie wiedziała, jak je na nowo
poskładać.
No Harry zaszalał, nie ma co , rozdział wspaniały , czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńOooo, Harry pokazał pazurki, haha. Brdzo dobrze! Ciekawe jak rozwinie sie akcja.
OdpowiedzUsuńCałusy, W.
Jej! Bardzo fajny rozdział....umrzyj Harry :) Cuuudo
OdpowiedzUsuńRozdział ... chyba najlepszy dotychczas ;) Widzę, że w rozdziały wkładasz dużo serca, więc one same wychodzą bezbłędnie. Uwielbiam je!
OdpowiedzUsuńTyle się działo! Było mnóstwo emocji! Najpierw atak Snape'a na Hermionę, potem bohaterskie przeciwstawienie się jemu przez Harrego a potem ta walka... padłam na twarz i nie wstaję ;)
pozdrawiam.
Wszystko fajnie no ale jakoś nie lubię jak z Harrego robi się tego złego xD Ron to ja rozumiem ale nie Harry :P Po za tym podobało się i chce więcej ;)
OdpowiedzUsuńJej... rozdział jest niesamowity! Wszystko takie ostre z pazurkami... Szczerze, to nie lubię bijącego się Harrego ze Snape'm, bo dobrze pamiętam poprzednie opowiadania. ;) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i weny życzę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Morgena
Ale Hermiona pojechała Harry'emu ;o
OdpowiedzUsuńZabrakło mi słów... No, ale Harry nie jest złym człowiekiem przecież :)
Bo ja lubię Pottera. I Snape'a też lubie, ogólnie każdego lubie O.o
Naprawdę świetny rozdział! Ja chcę więcej!
Odiumortis
Ps. Napisałam do Ciebie też na e-mailu ;)
Sorry za spamik :)
OdpowiedzUsuńNominowałam cie do Liebster Blog Award szczegóły u mnie http://hogwart-z-punktu-widzenia-dumbledore.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. :) No i to spotkanie Harry'ego i Severusa!
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita i nie mogę uwierzyć, że piszesz o moich ulubionych postaciach z całej literatury. Dzięki tobie zaczęłam pisać ale nigdzie tego nie wrzucam. Twoja fanka
OdpowiedzUsuńHarry...Severus...Hermiona... Nie wiem co powiedziec, czytałam to z szeroko otwarta buzia..
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział swietny, tyle w nim emocji, ktore potrafilas przelac od tak na mnie, nie moge sie doczekac by przeczytac jak dalej potocza sie ich losy :)
Pozdrawiam
~ Sandra