12. No i
ruszyliśmy w pełni. Jeśli zdołałyście już sobie przypomnieć wcześniejsze
rozdziały, to pamiętacie, o co chodzi z Dumbledorem ;) Cieszę się, że wreszcie
do Was wróciłam, ale musicie dać mi jeszcze trochę czasu na nadgonienie.
Ta noc
należała do łatwych. Wciąż śniło jej się, że jednak nie zdała owutemów, że pani
Pomfrey z niej zrezygnowała i nie było możliwości, by studiowała. Ktoś inny
mógłby się w ogóle nie przejmować takim snem, ale nie Hermiona, która w dodatku
miała dziś odebrać swoje wyniki od dyrektora. Obudziła się zlana potem i
jeszcze bardziej zmęczona niż kładła się spać. Na niczym nie mogła się w pełni
skupić, przedmioty wypadały jej z rąk, choć robiła wszystko, by się uspokoić.
- Spokojnie, moja kochana – powtarzała jej
pani Weasley. Jestem pewna, że poszło ci znakomicie. Poza tym… teraz i tak nie
miałabyś już wpływu na te wyniki. Jeśli oczywiście byłyby złe, a nie są! –
dodała pospiesznie, widząc panikę narastającą w jej oczach.
Teraz to
Harry’ego i Rona częściej widywano z książkami, bowiem właśnie Molly zagoniła
ich do nauki przed zdaniem owutemów.
- Mamo, błagam! – jęczał Ron za każdym razem,
gdy im o nich przypominała. – Przecież
jesteśmy bohaterami wojennymi, wszędzie dostaniemy pracę.
- To, że jesteś bohaterem wojennym, nie
oznacza, że masz być głupi! – zrugała go mata, zabierając mu sprzed nosa
talerz, który Ron miał zamiar wykorzystać do skonsumowania kolejnej góry tostów
z dżemem. Harry uczył się tak samo niechętnie, choć odkąd ich praca w Hogwarcie
przynosiła widoczne, coraz lepsze efekty, ogółem rzecz biorąc, czuł się lepiej.
Hermiona
zgarnęła do torby kilka książek i drugie śniadanie, przygotowane przez
panią Weasley i od razu wskoczyła do
kominka. Wiedziała, że dziś spotka się ze Snapem, a mając w pamięci ich
ostatnią rozmowę, była to ostatnia rzecz, jakiej chciała. Zdawała sobie sprawę
również z tego, że po tym, jak mu ostatnio napyskowała, nie będzie dla niej
uprzejmy. Nie, żeby kiedykolwiek był, ale znając jego charakter, mogła być
pewna, że Snape postanowił zamienić jej życie w piekło, przynajmniej do
momentu, w którym ich drogi, dzięki Merlinowi, rozejdą się na zawsze.
Akurat dziś,
gdy dałaby wszystko, by móc zająć się pracą w skrzydle szpitalnym i nie oddawać
się własnym spekulacjom na temat swoich wyników, pani Pomfrey oświadczyła jej,
że Dumbledore kazał jej przyjść za godzinę do swojego gabinetu.
- Myślę, że będzie pani zadowolona z
rezultatów egzaminu. Ba, mogę nawet powiedzieć, że dokonała pani niemożliwego –
powiedziała pielęgniarka z tajemniczym uśmiechem. Hermiona miała nadzieję, że
to dobrze.
Czym było owo
„niemożliwe”, przekonała się, gdy Dumbledore, gratulując jej szczerze, wręczał
karty wyników. Spojrzała na nie i dech jej zaparło – wszystkie owutemy zdała
doskonale, ale niemożliwością było uzyskanie stu dwudziestu procent od
profesora Snape’a. Przez chwilę miała ochotę na głos oznajmić, że albo Snape
zwariował, albo po prostu nie wiedział, komu wpisuje ten wynik do dokumentów.
Dyrektor, widząc jej minę, zachichotał.
- Cóż, tak, jak sądziłem, otrzymała pani
lepsze wyniki, niż się pani spodziewała, prawda, panno Granger?
- Taaak, tak to można ująć – odparła, wciąż
nie odrywając wzroku od swoich ocen. Z takim zapleczem Akademia Magomedycyny
powinna ją przyjąć z szeroko otwartymi ramionami.
- Jeszcze raz gratuluję. Muszę przyznać, że to
jedne z lepszych wyników, jakie udało się uzyskać uczniom tej szkoły. Mówiąc
nieskromnie, przed panią podobne udało się uzyskać tylko mnie i Tomowi
Riddle’owi. – Teraz Hermiona spojrzała na niego z miną mówiącą, że nie bardzo
cieszy ją fakt, że uzyskała takie same wyniki, jak Voldemort.
Chwilę
później drzwi otwarły się z rozmachem i wkroczył przez nie Snape, który skinął
Dumbledore’owi, a Hermionę od razu obrzucił niechętnym spojrzeniem.
- Co ustaliła Granger? – spytał dyrektora.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
- Och, jeszcze nic nie wspominałem pannie
Granger. Właśnie gawędziliśmy sobie o…
- Świetnie, ale ja nie przyszedłem tu gawędzić
z Granger, nawet gdybym miał o czym. Wtajemniczysz ją?
- Panno Granger – zwrócił się do niej
dyrektor, bardzo uprzejmym tonem – jak pani wie, będę potrzebował pani pomocy.
Nie chcę zabierać czasu Poppy, i tak pracuje już za dużo, a skoro pani tak
świetnie poszły egzaminy, jestem pewien, że sobie pani poradzi. – Tu Snape
prychnął znacząco. Hermiona zignorowała to i słuchała dalej. – Czy mógłbym
liczyć na panią od strony magomedycznej? Severus oczywiście będzie nad
wszystkim czuwał i dbał o eliksiry, a od pani zależałaby kwestia oceny mojego
stanu zdrowia i poszukiwania… możliwych rozwiązań, aby go trochę poprawić.
- Oczywiście, zajmę się tym – powiedziała.
Dopiero teraz zwróciła uwagę, że dyrektor wygląda naprawdę słabo i o wiele
starzej, niż zwykle. Był blady, nieco przygarbiony i wyraźnie zmęczony. Tylko
oczy, błyszczące, jak zwykle, bystrością, zdradzały, że Albus wciąż jest sobą.
- W takim razie może pani zaczynać od zaraz.
Jestem do dyspozycji jeszcze przez jakiś kwadrans, bo muszę się dziś spotkać z
Korneliuszem Knotem. – Stała przez chwilę w bezruchu, zanim wymyśliła, co ma
robić. Zniecierpliwiony grymas Snape’a wcale jej nie pomagał. Poprosiła dyrektora,
by usiadł, wycelowała w niego różdżką i z najwyższym skupieniem zaczęła
wypowiadać formuły magomedycznych zaklęć, które trafiały do ciała dyrektora i
wylatywały z niego z powrotem ku jej różdżce, rozjarzając jej czubek różnymi
kolorami.
- Zaklęcia sprawdzające nie wykazały żadnych
uszkodzeń wewnętrznych ani mechanicznych urazów . Z pańską mentalnością też
jest wszystko w porządku… - zmarszczyła brwi w zamyśleniu. – Mogę wiedzieć, co
konkretnie panu dolega?
- Chodzi o to, panno Granger, że poza… słabością,
nadzwyczajną słabością mojej magicznej mocy i ja nie zauważam nic innego.
- Słabość magicznej mocy… Może pan
sprecyzować?
- Zwykłe
zaklęcia, które do tej pory nie sprawiały mi trudności, nagle sprawiają, że
staję się wycieńczony, a o tych potężnych nie ma mowy. Można powiedzieć, że
gdybym w tej chwili miał z kimś stanąć do walki, przegrałbym nawet z uczniem, z
całym szacunkiem.
- Gdyby to miało związek z jakimś urazem
pozaklęciowym, jedno z zaklęć sprawdzających by to wykazało. Nie mam pojęcia,
co może powodować taką słabość, ale nie jest to przyczyna… mająca miejsce w
pańskim organizmie. Co pan sądzi, profesorze Snape?
- Bardzo was przepraszam – odezwał się
Dumbledore – ale zaraz zjawi się tu Korneliusz, a nie chciałbym, żeby wieść o
mojej… przypadłości, się rozniosła. Byłbym wdzięczny, gdybyście dalszą część
dyskusji mogli poprowadzić w gabinecie Severusa. – Grzecznie otworzył przed
nimi drzwi, podziękował i pożegnał się. Hermiona przez całą drogę do lochów
obmyślała strategie działania co do leczenia Dumbledore’a, za to Snape milczał,
pogrążony w przemyśleniach na temat Granger. Swoją drogą temat jego przemyśleń
niemiłosiernie go irytował. Musiał jednak przyznać, że jest pod wrażeniem
profesjonalizmu Granger. Zawsze była
dokłada i rozważna w poczynaniach naukowych, ale teraz wykazała się także
umiejętnością przyznania się do faktu, że czegoś nie wie i musi nad tym
popracować. Tego jej zawsze brakowało, co zauważył ze złośliwym uśmiechem.
Gdy znaleźli
się w jego gabinecie, bez zbędnych wstępów zaczął rozmowę.
- Więc?
- Myślę, że profesora Dumbledore’a trafiła,
oczywiście podczas bitwy, jakaś zmodyfikowana, albo czarnomagiczna klątwa,
która jest tak skonstruowana, że nie zostawia śladów, albo też ujawnia je tylko
pod jakimś konkretnym wpływem.
- Na przykład?
- Może jakiś eliksir ujawniający? Jakieś
zaklęcie? Sama nie wiem…
- A dlaczego twierdzisz, że to nie może być…
po prostu wyczerpanie? – spytał. Znał odpowiedź, bo sam już zajął się tą
teorią. Chciał po prostu sprawdzić, czy Granger potrafi myśleć, gdy nie
pomagają jej książki. Szybko okazało się, że, istotnie, potrafi.
- Dlatego, że takie zmęczenie po pierwsze trwa
określony czas, po drugie efekty poprawy powinny być widoczne po zastosowaniu
zwykłego eliksiru pieprzowego, a po trzecie zwykłe zmęczenie nie wpływa na moc
magiczną osoby, która w pełni ją rozwinęła – odpowiedziała niemal mechanicznie.
W ciągu ostatnich dni spotkała się z tak wieloma rozmowami na temat przypadków
medycznych, że musiałaby być skończoną kretynką, by tego nie wiedzieć.
- No więc masz co robić przez następne
tygodnie. Musisz wymyślić jakąś teorię i sposób leczenia. Nie, żebym chciał cię
stresować, ale czas w tej sytuacji gra istotną rolę.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Profesorze? Czy
to możliwe, że ktoś spowodował takie skutki u profesora Dumbledore’a…
nieumyślnie?
- To znaczy? – przyjrzał się jej badawczo.
- Czy możliwe jest, żeby ktoś niecelowo
zmodyfikował klątwę, a po prostu nieudolnie je rzucił i spowodował takie
uszkodzenie, którego nie da się wykryć? – Teraz był już naprawdę pod wrażeniem.
Po chwili zastanowienia skinął głową.
- Niestety, to jest możliwe. Tyle, że w
obecnej sytuacji praktycznie niemożliwe do wyleczenia.
Choć sytuacja
nie przedstawiała się najlepiej, a Hermiona czuła niemiły ucisk w żołądku na
samą myśl o tym, że z tak małym doświadczeniem musi się zająć jakąś nową
przypadłością medyczną od podstaw, nie zrezygnowałaby za nic w świecie.
Obiecała sobie, że znajdzie sposób, by pomóc dyrektorowi i prędzej niebo runie
im wszystkim na głowy, niż ona zawiedzie.
Jestem zachwycona :)) To niemożliwe, jaki pojętny mózg ma Hermiona! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę więcej weny, choć nie wiem czy to możliwe :)
Piękny rozdział jak każdy inny z resztą ;3
OdpowiedzUsuńMasz fajny sposób pisania. Idealnie ujmujesz
Snape'a. Zachowujesz kanon. Dwa ostatnie rozdziały są krótkie lecz wspaniałe dopracowane czym nadrabiasz gdyż nie liczy się ilość a jakość.
Będę czekać na kolejny rozdział.
Zauroczona twym sposobem pisania,
Grell.
Nya~ *.*
Zarombiste !! Mam nadzieje ze dropsik bedzie żył.... jak nie to foch XD.Błagam dodaj kolejny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć? Jestem Ci wdzięczna. Tyle czekałam i się doczekałam :D
OdpowiedzUsuńCud, miód, malina!
Tak więc czekam na 13 rozdział!
Pozdrawiam cieplutko,
Odiumortis ;)
Piekne:)
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona :)
Cierpliwość się opłaca :)
Weny:)
Pozdrawiam,Lili Blue(Potter)
Jestem pod wrażeniem. Masz wielki talent i smykałkę do pisania. Na prawdę .
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba, nie mogę się doczekać kolejnego. Mam nadzieję, że nie karzesz nam długo czekać :)
Pozdrawiam gorąco, W.
Genialny !! Nie mogę doczekać się następnego!
OdpowiedzUsuńPrzestałam tu zaglądać przez brak czasu i teraz dostałam dawkę rehabilitacyjną. :D Świetny rozdział, ale nie spodziewałam się tylu punktów u Snape'a. Życzę weny no i oczywiście czasu na spisanie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Morgena
Ach Gryffindor :D jak zawsze nie ugiety, jestem niemal pewna, ze Hermiona znajdzie przyczyne choroby Albusa i go uzdrowi :) przeciez taka jej praca :D licze tez na duze wsparcie od Severusa, a jak juz przy tym jetemy... Ocenil ja na ponad 100% !!! Tego i ja sie nie spodziewalam, a jednak nie jest dla niego tak "kretynka" :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Sandra
Strzelam w ciemno, że klątwa reaguje na dropsy
OdpowiedzUsuńNox