7. Ten rozdział wcale nie zawiera żadnych aluzji do stanu polskiej służby zdrowia, a rozwalony Szpital Świętego Munga nie symbolizuje stanu polskich szpitali. Piszę tak na wszelki wypadek, jakby NFZ postanowił mnie inwigilować xD
Remus nie przybył na śniadanie do Nory od czasu jego ostatniej kłótni z Tonks, co poważnie zaniepokoiło panią Weasley. Teraz nawet obecność dwóch pięknych aurorów nie robiła na niej takiego wrażenia, zresztą wszystko wskazywało na to, że jeden z nich, mówiąc nieco konkretniej - Vero - jest oczarowany Luną, której oczekiwał każdego wieczoru. Nie zawsze zjawiała się w Norze, ale nawet wtedy, kiedy spędzała tu noce, zdawała się w ogóle nie dostrzegać, że podoba się aurorowi. Czy celowo, czy bezwiednie, tego nikt nie wiedział.
Tymczasem Tonks z Remusem mieli naprawdę poważny kryzys w związku. Nie widywali się, nie pisali do siebie listów, a kiedy spotkali się przelotem w Norze, żadne z nich nie miało ochoty odzywać się do drugiego. Całą sprawę komplikował dodatkowo fakt, że Lupin i Tonks uważali, że to ich partner jest winien obecnej sytuacji.
- Nie będę go przepraszać za jego własne fanaberie - mówiła Tonks, zawsze zmieniając przy tym kolor włosów na czerwony lub pomarańczowy.
- Mamo, daj jej spokój - poprosił wreszcie Fred, który stał się jednym powiernikiem dziewczyny. Molly postanowiła odpuścić.
Hermiona zawalona była pracą w skrzydle szpitalnym, a i tam w przerwach uczyła się do egzaminów.
- Panno Granger - pani Pomfrey przywołała ją gestem do siebie - to pani zgłosiła mi wczoraj, że coś niepokoi panią w stanie zdrowia Malfoya?
- Tak - odpowiedziała, nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- Pewnie nie zdaje pani sobie z tego sprawy, ale ocaliła pani temu chłopcu życie. - Gdyby Gryfonka miała coś w ustach, na pewno by się zakrztusiła.
- Słucham? Co mu jest?
- Z moich badań wynika, że to krwiak w mózgu. Jak pani wie, doznał poważnego urazu głowy, więc jest to bardzo prawdopodobne. Podałam mu kilka potrzebnych eliksirów, ale to nie zmienia faktu, że trzeba będzie operować. Wkrótce jego stan się pogorszy.
- Trzeba go będzie przetransportować do Świętego Munga, prawda? - Pani Pomfrey spojrzała na nią tak, jakby musiała wytłumaczyć małemu dziecku bardzo nieprzyjemną rzecz, która miała mu sprawić ogromną przykrość.
- Tak, Malfoy zdecydowanie powinien tam trafić, jednak problem ze szpitalem Świętego Munga polega na tym, że on praktycznie nie istnieje. Jest tak samo wielki, jak Hogwart, a uległ znacznie większym zniszczeniom podczas wojny. Zostały z niego... gruzy. Tylko gruzy.
- Więc co się stało ze wszystkimi chorymi?
- Ci, którzy przeżyli, trafili tutaj, ale większość... niestety. - Hermionę coś skręciło w środku - skoro szpital nie istnieje, a po wojnie pozostało bardzo wielu rannych, to przecież nijako zapadł na nich wyrok śmierci. Personel medyczny Hogwartu, choćby nie wiadomo, jak bardzo się starał, nie był w stanie wyleczyć wszystkich pacjentów. To właśnie sprowadziło ją natychmiast na ziemię.
- Zaraz - powiedziała, patrząc na panią Pomfrey poważnie - to co będzie z Malfoyem?
- Tak, jak powiedziałam, musi być operowany.
- Tutaj?! - Gryfonka nie kryła zdumienia. - Przecież w szkole nie ma do tego warunków.
- Teraz nigdzie nie ma do tego warunków.
- Ale przecież...
- Panno Granger! - fuknęła pielęgniarka, widząc, że dziewczyna zaczyna panikować. - Jeśli będziemy go operować w nieodpowiednich warunkach, mamy połowę szans, że przeżyje, jednak jeśli nie przejdzie operacji, jego śmierć jest pewna. Proszę więc przywyknąć do tej myśli. Radzę się z nią szybko oswoić, bo będzie pani asystować przy operacji. - Hermiona upuściła notatnik i patrzyła na panią Pomfrey z otwartymi ustami.
- Przecież nie jestem jeszcze uzdrowicielką...
- Dlatego nie będziesz prowadziła operacji, a jedynie wykonywała moje polecenia. Nie ma innego sposobu, żebyś nauczyła się operować, Granger, jeśli nie asystując.
- Kiedy?
- Muszę o tym porozmawiać z profesorem Dumbledorem. Dam ci znać na dzień przed zabiegiem, ale muszę cię ostrzec, że to kwestia dwóch, najwyżej trzech dni. On naprawdę potrzebuje tej operacji. A, jeszcze jedno - rzuciła pani Pomfrey już mniej poważnym tonem - Co z pani egzaminami?
- Profesor Flitwick i profesor McGonagall pozwolili mi je zdać już w sobotę, a profesor Snape kiedy przepracuję przynajmniej miesiąc w skrzydle szpitalnym, czyli już niedługo.
- Świetnie. W takim razie do mnie też możesz zgłosić się w sobotę o czternastej. Tego dnia oczywiście będziesz zwolniona z pracy. Ach, tak, i praktykę też ci zaliczam. W takim razie owutemy masz już z głowy, a ze studiami jakoś sobie poradzisz. Może nawet uda ci się załatwić tryb przyspieszony w związku z dobrymi wynikami - dodała, uśmiechając się pocieszająco, ale Hermiona wciąż miała w głowie wizję siebie jako asystentki przy operacji. A co będzie, jeśli sobie nie poradzi, albo popełni jakiś brzemienny w straszne skutki błąd? Nie, żeby bała się krwi czy ran, bo z tym miała już wiele styczności podczas swoich praktyk, ale przerażał ją sam fakt, że to od tego, jak się spisze zależy ludzkie życie.
***
Hałasy, stukanie, pukanie i huki doprowadzały go do szału. Jak miał się skupić w takich warunkach? Na domiar złego Albus poprosił, żeby nie rzucać na pomieszczenia w zamku żadnych zaklęć, w tym i wyciszających, bo to mogłoby w jakiś sposób zaszkodzić budowie. Severus klął więc pod nosem co jakiś czas, siekając składniki eliksirów wyjątkowo energicznie. Zerknął na listę potrzebnych Zakonowi mikstur i wykreślił kolejną pozycję. Zostało mu do zrobienia jeszcze trzydzieści sześć różnych eliksirów.
- Szkoda, że nie dwieście - warknął sam do siebie.
Nagle buchnęło w kominku i z zielonych płomieni wyłoniła się z nich uśmiechnięta od ucha do ucha Minerwa.
- Jasna cholera - burknął Severus.
- Też się cieszę, że cię widzę - rzekła niczym niezrażona kobieta. - Piękna dziś pogoda, a ty cały dzień w zamku?
- Nie, skądże. Całe przedpołudnie spędziłem na hamaku w uroczym zakątku Zakazanego Lasu - odpowiedział, uśmiechając się tak słodko, że aż mdląco, po czym wrócił do swojego normalnego wyrazu twarzy i znów pochylił się nad listą ingrediencji potrzebnych do sporządzenia odtrutki.
- Znów masz podły nastrój - orzekła Minerwa.
- A ty znów widziałaś się z tym swoim ciapatym lalusiem.
- Nie bądź rasistą, Severusie!
- Wierz mi, karnacja jego skóry nie przeszkadzałaby mi ani trochę, gdybym nie był pewien, że jej odcień jest mocno wspomagany przez eliksiry kosmetyczne.
- A nawet jeśli, to co? - prychnęła gniewnie.
- Nie mów? - tym razem szczerze uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Nic takiego nie powiedziałam! Ivo pochodzi z Włoch, jeśli nie wiesz, więc nic dziwnego, że jest tak opalony.
- Na całym ciele? - spytał, z wrednym uśmiechem, by sekundę później oglądać, jak policzki Minerwy powlekają się kolorem wściekle różowym.
- Och, przestań!
- No co? Byłem tylko ciekaw, czy boski Ivo zaprezentował ci swe wdzięki.
- No wiesz! - oburzyła się. - Po prostu byliśmy razem na kawie. Jesteś bezczelny!
- Od dziecka - ukłonił się przed nią teatralnie, wciąż chichocząc złośliwie. Dręczenie, zawstydzanie i denerwowanie Minerwy było jego ulubioną rozrywką. - A tak w ogóle, jest jakiś konkretny powód, dla którego się tu zjawiłaś, czy po prostu miałem dostąpić zaszczytu zebrania najświeższych plotek o twoim nowym lowelasie?
- Tak, jest szczególny powód - powiedziała, siląc się na wyniosły ton. Najwyraźniej postanowiła strzelić babskiego focha. - Poppy prosiła mnie, żebym z tobą porozmawiała o egzaminach panny Granger. Wszyscy, prócz ciebie, zgodzili się, by zdawała w sobotę.
- Wstrząsające - zakpił Snape i udał, że wzdryga się na samą wzmiankę o swojej "zbrodni". - A więc Poppy przysłała do mnie sławetną opiekunkę Gryffindoru jako oręż dla swojej pupilki. No, no...
- Och, zamknij się, Severusie! Po prostu pozwól jej mieć te egzaminy z głowy.
- Nie ma mowy. Nie po tym, co tu wczoraj odstawiła. Pyskowała, była opryskliwa i złośliwa, a na dodatek zabrała eliksiry bez pozwolenia i po prostu sobie wyszła, masz pojęcie?
- Na pewno nie zrobiła tego bez powodu, jej zachowanie wobec nauczycieli zawsze było wzrokowe!
- Miała powód, czy też nie, poniosła konsekwencje swoich czynów. A do egzaminu nie dopuszczę jej, póki nie uznam, że jest gotowa.
- Doskonale wiesz, że nawet gdybyś kazał jej go napisać dzisiaj, otrzymałaby "wybitny"! - upierała się Minerwa.
- Nie i jeszcze raz: nie! Poza tym Granger odrabia u mnie w sobotę pierwszą część szlabanu, co oznacza, że nie będzie miała czasu zdać egzaminu. - Wzruszył ramionami, a Minerwa wyglądała, jakby trafił ją piorun.
- Ty-chyba-żartujesz! - wysyczała, ściągając usta w najcieńszą z cienkich linii. - Zadałeś jej szlaban w wakacje, podczas gdy tak ciężko pracuje?! I ma tu marnować każdy sobotni wieczór przez CAŁE wakacje? Niedoczekanie!
- Uspokój się! Chcę jej po prostu dać nauczkę. Przyjdzie tu ze dwa, trzy razy i, jeśli oczywiście będzie się dobrze sprawować, anuluję jej szlaban. A teraz, jeśli łaska, chciałbym się zająć swoją pracą. - Różdżką otworzył jej drzwi, co było i tak nader subtelnym wyproszeniem jak na Severusa. Zwykle po prostu wyrzucał intruza za pomocą siły magicznej bądź fizycznej, mając przy tym minę, jak szwedzki smok krótkopyski szykujący się do ataku.
Przypomniawszy sobie o wczorajszym zachowaniu Granger, zdał sobie sprawę, że nie może się już doczekać soboty i wyrazu jej twarzy, kiedy będzie sobie z niej kpił i szydził, a ona nie będzie mogła mu odpyskować. Och, zemsta będzie słodka!
Oj coś mi się wydaje, że Hermiona będzie zła na Seva, za te egzaminy i szlaban. No cóż, zła to może nawet mało powiedziane. Natomiast Snape zaszaleje z ciętymi ripostami ;D
OdpowiedzUsuńMój Draco, będzie miał operacje? Jak nie przeżyje, to wiedz, że Cie znajdę i idusze xD
Wszytsko podoba mi się coraz bardziej!
Odiumortis.
Suuper liczę na latające zakecia :P
OdpowiedzUsuńNo krwiaka to ja się nie spodziewałam ^^ Achh Severis i ten jego cięty języczek :D Coś mi się wydaje, ze Mionka będzie tykajaca bomba zegarowa przez niego :D Jennny co raz bardziej mi sir to podoba :D Weny:D Pozdrawiam,Lili:D
OdpowiedzUsuńpanstwoweasley.blogspot.com
Tego u Dracona się nie spodziewałam. Krwiak? I jeszcze operacja w Hogwarcie! Jej i jeszcze szlaban u Seva. Rozpieszczasz nas. :D Nie mogę się doczekać na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Morgena
O rany ,dreczysz nas z tym draco... ale i tak mi sie podoba. Postacie sa zabawne i interesujace,cos mi mowi ,ze sie tutaj nie zanudzimy;)
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Chloe
Jesteś świetna, ale ty już to wiesz :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
Pozdrawiam :P
Zemsta Severusa z pewnością nieźle zdenerwuję pannę Granger. Ma za swoje... powinna wiedzieć, że ze Snape'm się nie zadziera. No cóż... Minerwa nic nie wskórała, chociaż to akurat nic dziwnego. A aurorzy widzę ciągle cieszą się popularnością nie tylko wśród młodszych ale i wśród starszych kobiet :-)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :-) Coś mi się zdaję, że na szlabanie Hermiona da popalić Snape'owi :-)
OdpowiedzUsuńGenialny czekam na następny :-)
mojeminiopowiadania.blogspot.com
Uwielbiam twojego bloga! Scena ze Snape'm i Minerwą poprawiły mi humor. :D Uwielbiam ten wesoły sarkazm Snape'a. :)
OdpowiedzUsuńBędzie szlaban, nad szlabanami. :D
I Włosi zostali usidleni przez dwie hogwarckie dziewczyny. ;)
Pozdrawiam Lily M. ;*
Rozdziały będziesz dodawać co 3 dni? ;)
UsuńNie mogę się doczekać aż Hermiona będzie zdawać egzaminy u Sev'a bo to będzie BARDZO ciekawe wydarzenie. :-D
OdpowiedzUsuńCzytam dalej. :-)
Zaczytana i zakochana po uszy we wszystkich "ślizgońskich bogach seksu" xDD
Scareed.
Uwielbiam a nawet kocham te potyczki Snape'a z Mcgonagall <3 strasznie mnie bawia ich zachowanie niczym u nastolatkow w okresie buntu :D .... Hermiona jako asystenka przy opercji, duza odpowiedzialnosc, choc z drugiej strony kiedys musi byc ten pierwszy raz, prawda? :D Dalej czekam na rozdzial, w ktorym bede pewna ze zwiazek Tonks z Lupinem nie bedzie opieral sie na klotniach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~ Sandra