niedziela, 11 października 2015

Rozdział 54

54. Długi i ważny. Większości z Was pewnie spodobają się przemyślenia Severusa. Fajnie będzie się je czytać przy ulubionej melodii.
Postanowiłam napisać książkę. Nic z fanfiction, coś swojego. Dzielę się z Wami tą informacją, bo wiele razy w komentarzach padła taka propozycja. Nawet jeśli nie była na poważnie, była całkiem miła ;) Przyjemnego czytania!

Z Severusem nie widziała się już aż do dnia operacji. Wciąż jednak z niekłamanym zapałem zamierzała dokładnie wypytać go o całe zajście z Syriuszem. Jeśli znów chodziło o nią, obawiała się, że nawet radość z jego uczuć nie będzie w stanie jej udobruchać.
- Co takiego znów ci zrobił? - spytała ostro, gdy odprowadzał ją do profesor Popeleen – Jak to się stało, że ktoś tak opanowany, jak ty, nagle musi okładać się pięściami w każdej sprawie...
- Nie zaatakowałem go. Prawdę mówiąc, wymierzyłem mu jeden cios, by się uspokoił. Zakończyłem tę sprawę raz na zawsze.
- I oczywiście jesteś w stanie mi zagwarantować, że to się więcej nie powtórzy? - zerknęła na niego z ukosa. Niespodziewanie poważnie skinął głową.
- Tak sądzę.
- Nie zdradzisz mi, jaki cud skłonił Syriusza Blacka do rezygnacji z osiągnięcia celu?
- Nie – odrzekł tonem zarówno stanowczym, jak i ostrzegającym przed konsekwencjami drążenia tematu. Westchnąwszy ciężko wzniosła oczy do nieba, ale uznała, że skoro rzeczywiście jakoś zmusił Syriusza do zaniechania wszelkich starań, to może chcieć zachować dla siebie swój tajemny sposób. Choć bardzo była ciekawa, jak udało mu się tego dokonać, nie zapytała więcej, czując, że chce czy nie chce – niedługo się tego dowie.
Wkrótce jej myśli zajęła już tylko zbliżająca się operacja. Gdy czekała na przybycie profesor Popeleen pod drzwiami jej gabinetu, wkładała wiele sił w to, by nie przemierzać nerwowym krokiem korytarza, nie zaciskać zdrowej dłoni na skraju płaszcza, nie przygryzać wargi w tak dobrze znany Severusowi sposób z czasów, gdy była jego uczennicą i całkowicie skupiona szukała odpowiedzi na pytanie, którego treść wydawała jej się niezrozumiała. Doskonale wiedział, że w jednej chwili wszystko, co zyskała dzięki lekarskiej znajomości wszelkich procedur, prysnęło jak bańka mydlana. Widział w jej twarzy jak bardzo niepokoi ją fakt, że nie będzie stała przy stole operacyjnym, gdy czyjeś zdrowie będzie ratowane. Nie czyjeś – jej własne – poprawił się w myślach. Chyba pierwszy raz oglądał ją w stanie pośrednim, niebędącym płomienną, gryfońską odwagą ani przerażeniem przed tym, co nieuchronne. Nie mógł się oprzeć myśli, że jest to pewien znak dojrzałości.
Gdy wreszcie usiadła obok niego, wciąż starając się nieudolnie zachować pozory, bez żadnych skrupułów otulił ją silnym ramieniem i oparł podbródek na czubku jej głowy. Nie mówił nic, ale słyszała dokładnie, co jej szepcze do ucha – że będzie dobrze i nie powinna się bać, a nawet jeśli się nie powiedzie, ziemia będzie kręcić się dalej. Że on będzie przy niej i nic go już nie obchodzi, czy jeszcze kiedykolwiek rzuci sprawnie zaklęcie albo czy będzie dobrą magomedyczką. Drzwi do gabinetu otworzyły się i sekretarz poprosił, by weszła. Rzuciła Severusowi ostatnie, jawnie już przestraszone spojrzenie i weszła do środka. Przez szparę w drzwiach zobaczył jeszcze, jak wita się ze swoją dyrektorką, zmuszając się do uprzejmego uśmiechu.
Opadł na to samo krzesło, które zajmował przed chwilą. Bał się. Nie tego, że operacja się nie uda, ale tego, co będzie z nią jeśli się nie uda. Nie chciał, by musiała uczyć się wszystkiego od nowa, cierpieć, bać się, czuć się wyobcowaną, porzucić wielkie umiejętności, które niewątpliwie nabyła odkąd dowiedziała się, że jest czarownicą. W duchu karcił się za to, że próbował napełnić ją fałszywym spokojem, którego przecież sam nie miał. Jako wybrany przez nią mężczyzna, szczególny w jej życiu powinien być dla niej ostoją, jedynym niezmiennie stałym punktem we wszechświecie, w całym chaosie spraw i nieszczęść. Tymczasem sam nie umiał być nim dla siebie. Strach przed jej cierpieniem odbierał mu władzę nad sobą.
Kwadrans później do holu wpadł zdyszany Draco.
- Nie zdążyłem... - zerknął na zamknięte już drzwi. Severus skinął głową – Jak się czuje Hermiona?
- Była niespokojna – odparł, konsekwentnie unikając spojrzenia chłopaka.
- Wszystko na pewno się uda. Sam wiesz, że Popeleen jest jedną z najlepszych magomedyczek w Wielkiej Brytanii. Nie możemy wątpić w powodzenie tej operacji.
- Nie wątpię. Ale nie wiem, co zrobię, jak jej pomogę, jeśli się dowie, że nie będzie już w pełni sprawna. Sam wiesz, że za długo zwlekaliśmy.
- Będzie dobrze – powtórzył z naciskiem Draco i zajął miejsce obok Snape'a. Było późno, korytarze powoli się wyludniały. Nie dobiegał do nich ani jeden dźwięk. Wiedzieli, że prowizoryczna sala przygotowana dla Hermiony jest zabezpieczona wszelkimi zaklęciami wyciszającymi i maskującymi, ale wiele by dali, by mogli cokolwiek wywnioskować z jakichkolwiek szczegółów. Teraz skazani byli jednak na czekanie.
- Nigdy cię takiego nie widziałem – rzekł niespodziewanie Draco – Nikt pewnie nie dałby mi wiary, gdybym im powiedział, jak się dziś czuje Severus Snape.
- A skąd ty wiesz, jak się czuję? - próbował prychnąć zaczepnie, ale były uczeń, który jednak zawsze uważnie mu się przyglądał znał go lepiej, niż jego profesor by sobie tego życzył.
- Masz rację, może i nie wiem, bo może nigdy jeszcze naprawdę nie kochałem – uśmiechnął się wyzywająco, a Severus wzdrygnął się, jak porażony prądem. Nie przypuszczał, że ktoś wyciągnie na wierzch to, czego nawet on sam nie umiał w sobie dostrzec i rozpoznać, a tym bardziej analizować.
- Nie musisz odpowiadać – ciągnął dalej blondyn – To nawet lepiej, żebyś nie słyszał, jak kłamiesz na swój temat. Ale ja widzę, jak na nią zazwyczaj patrzysz, jaki masz wzrok teraz i że zrobiłbyś wszystko, żeby tam leżeć zamiast niej. Pewnie nawet nie jesteś świadom tego, jak bardzo zmienia się twój wyraz twarzy, gdy ona jest w pobliżu, jak zmieniasz barwę głosu, nawet wtedy, kiedy ją doprowadzasz do białej gorączki swoimi kpinami. Mów, co chcesz, a nawet myśl to, co ci wygodnie, ale pamiętaj, że są uczucia silniejsze niż twój strach przed nimi. Taka, na przykład, miłość do kobiety, którą najprawdopodobniej zesłano ci jako lekcję pokory, żebyś już nigdy nie myślał, że jesteś w stanie wygrać z sercem. Kochasz ją, Severusie.
- Kocham – odparł lakonicznie. Nagle poczuł jak w jego wnętrzu wszystko topnieje i pęka, z odwiecznego głazu tryska strumień czystej wody, jakby był tysiącletnim lodowcem podczas właśnie rozpoczętej odwilży. Wolność zawładnęła jego umysłem i głosem, jakaś niepojęta siła wstrząsnęła ramionami, uwolniła długo tłumiony w piersiach oddech. Kochał, znów żył i po raz pierwszy poczuł, że jest to życie którego od zawsze, w swoich najskrytszych głębinach pragnął. Ulga, jakiej doznał, gdy z jego warg spłynęło to słowo nie dała się z niczym porównać, było jak zapach powietrza po burzy albo ulewny deszcz po długiej suszy. Był to tylko dźwięk i aż dźwięk, brzmiał mu w uszach jak eufoniczny, piękny wiersz. Oswobodził się wreszcie z więzów zaprzeczeń i granic. Dopóki mógł sobie mówić, że kocha, dopóty czuł się człowiekiem.

Minęło wiele godzin, gdy wreszcie nadszedł koniec oczekiwania. Severus i Draco stanęli niby na baczność przed profesor Popeleen, wyczerpaną po wielu godzinach pracy. Obaj mieli nadzieję, że to właśnie jest powód braku uśmiechu na jej twarzy.
- Ona będzie potrzebowała dużo wsparcia – rzekła bez żadnego wstępu. Zimna struga potu spłynęła po karku Severusa. Czekał na ciąg dalszy.
- Poskładaliśmy jej dłoń, ale rehabilitacja będzie konieczna. Operacja była bardzo trudna, obrażenia skomplikowane. Nie potrafię powiedzieć, w jakim stopniu odzyska sprawność.
- A co z jej magomedycną? - spytał przestraszony Draco. Wpatrywał się w uzdrowicielkę nieustępliwie, gotów skoczyć do walki, jeśli to, co powie, okaże się złą wiadomością.
- Przykro mi – powiedziała – Wszystko zależy od jej siły woli.
- A więc wszystko skończy się tak, jak ona tego chce – odparł twardo Snape – Kiedy ją będę mógł zobaczyć?
- Nie dziś. Jest wciąż nieprzytomna, poza tym narkoza ją osłabiła. Proszę się nie martwić – rzuciła na odchodne – Znam pannę Granger o wiele gorzej niż pan, ale jednak na tyle, by wiedzieć, że się nie podda. To bardzo dzielna kobieta – Zostawiła ich samych, w ciemnym korytarzu.
- Cholera jasna – warknął Snape, zaciskając szczęki.
- Słyszałeś, co powiedziała. Ma rację.
- Wiem, że ma, ale to nie znaczy, że będę spokojniejszy, gdy ją tutaj zostawię.
- Wróć do domu, odpocznij – nalegał Draco – Przecież nie możesz tu spędzić całej nocy. Są przy niej lekarze...
- Wiem – uciął, zirytowany i niechętnie wyszedł wraz z Draconem.
- Wracasz do Hogwartu? - spytał.
- Nie. Muszę zanieść wiadomość do Nory. Inaczej wszyscy Weasleyowie porachowaliby mi kości.
- Jest trzecia w nocy – upomniał go Draco. Severus wydał się tym nieco zaskoczony, ale nie zmienił zdania.
- Molly Weasley kazała mi przyjść o każdej porze. Na pewno czekają.
Pożegnali się i rozstali, gdy znaleźli jakieś spokojne miejsce do aportacji.
Tak, jak się spodziewał w Norze wszystkie okna jarzyły się światłem. Z pewnością też nikt tu nie spał, ale samo oczekiwanie na niego nie wyglądało już tak, jak sobie wyobrażał. Początkowo nikt nie zauważył jego przybycia, nawet Syriusz, który zawsze reagował na jego przybycie bardzo żywiołowo, teraz bardziej zajęty był uspokajaniem rozsierdzonej do ostatnich granic Molly. Gdziekolwiek postawiła krok, jakiś przedmiot eksplodował albo przynajmniej trzeszczał groźnie.
- Dosyć! Dość tego! - krzyczała, nie wiadomo, czy do wszystkich, czy tylko do siebie – Skoro Dumbledore nie umie sobie poradzić z tą zgrają, zrobimy to sami! Nie zamierzam czekać, aż znowu ktoś z nas zginie!
- Molly, na Merlina, uspokój się! - prosił Artur, chodząc za żoną jak cień.
- Czy wyobrażasz sobie w ogóle, co mogło się dziś stać?! Wszędzie nas atakują, torturują Fleur, więżą Hermionę, przeklinają Harry'ego, a dziś o mało nie straciliśmy przez nich syna! Rozumiesz, że mogli zamordować Rona?
- Co tu się dzieje? - warknął wreszcie Snape i dopiero wtedy wszystko ucichło.
- Wyznawcy dopadli nas na Pokątnej – odrzekł blady Ron – Gdyby nie Bagman, byłoby po Harrym. I po mnie też.
- Bagman? - zdziwił się – On was uratował?
- Nie wiem, co właściwie zrobił, ale pojawił się w ostatniej chwili i sam zasłonił Harry'ego.
Ale Severusowi wcale się to nie spodobało. Przypomniał sobie, co powiedziano Hermionie, gdy dostała się w łapska Wyznawców – nie atakują Pottera, bo nie chcą, by ktoś pomyślał, że chodzi im o to samo, o co chodziło Czarnemu Panu. Nie wierzył, by Bagman zdołał ochronić kogokolwiek w obliczu śmiertelnego zagrożenia. I właśnie dlatego dziś całkowicie przestał mu ufać.  

20 komentarzy:

  1. Bardzo miła odskocznia od sterty ćwiczeniówek i zeszytów :) Rozdział bardzo przyjemny, ale jeszcze bardziej krótki :/ Ale rozumiem, brak czasu, weny, chęci, nie czepiam się :) A co do pisania książki, życzę powodzenia i wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na to czekałam, rozdział fantastyczny!
    Wierzę, że Hermiona nie załamie się i z pomocą Severusa da radę. :) Ciągle jednak niepokoi mnie ta sprawa z Wyznawcami. I też przestałam ufać Bagmanowi.
    Trzymam kciuki, aby książka była tak dobra lub jeszcze lepsza niż Twoje świetne opowiadania! Ważne abyś poczuła się spełniona. Liczę, że będę mogła ją przeczytać w niedalekiej przyszłości. :) Wytrwałości i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że nie mogę się doczekać co dalej i z niecierpliwością odświeżam stronę wypatrując nowości. :D

      Usuń
    2. Dobrze, dziś to już się poważnie martwię co z Tobą. Mam nadzieję, że obowiązki i problemy Cię nie pochłonęły. Wracaj do nas szybko z masą energii i nowymi dziełami! :)

      Usuń
  3. Uczucia Severusa to coś, czego mi brakowało. Cudowna kompozycja :) I te zakończenie... Och! A porpos książki to bardzo dobry pomysł ;)
    Pozdrawiam,
    Morgena

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Amortencja czy mogę zamieścić twoje stare opowiadanie na Wattpad oczywiście wszelkie prawa należą do ciebie i poinformuję o tym czytających jeśli się zgodzisz

    OdpowiedzUsuń
  5. Dosyć dawno czytałam twojego bloga, a dzisiaj znowu na niego natrafiłam :) Miałam kilka rozdziałów do nadrobienia, ale bez wątpienia to jest najlepszy z nich <3 Bagman od początku był dla mnie podejrzaną postacią i z każdym kolejnym rozdziałem upewniam się w moim przekonaniu.
    Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój sytuacji,
    Zapraszam również na swoje kiełkujące opowiadanie :)
    Ściski i uściski,
    Nax.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rany. Przegapilam nowy wpis xd
    Od poczatku wiedzialam, ze ten Bagman jest falszywy. Mam nadzieje ze nie zrobisz kaleki z Hermiony, to by bylo straszne :(
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdzial, jak i na ksiazke. Moze za jakismczas wrzucisz tu jakies probne rozdzialy? Fajnie piszesz i lubie czytac Twoje teksty :>

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj,
    Dwa dni temu znalazłam Twojego bloga i jestem pod wielkim wrażeniem. Ta historia na Twoim blogu jest po prostu..wyjątkowa! Ciekawy rozdział czekam na następny :)
    Pozdrawiam, HermioneS14

    OdpowiedzUsuń
  8. Super jak zawsze, Kim ��

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,gdzie jesteś?
    Czekamy.....

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie uwierzysz.
    Wchodzę sobie dzisiaj randomowo na Twojego bloga, bo zobaczyłam na jakimś innym blogu pasek z linkami i myśląc - a co mi tam, sprawdzę - a tu, uwaga, ROZDZIAŁY!
    Rozległ się jazgot, koty w promieniu kilometra od mojego miejsca zamieszkania zaczęły spierdalać, a rosyjskie satelity szpiegowskie skupiły się na mnie. Tak, tak, okazuje się, że całkiem nieźle wokalizuję radość (jak na introwertyka).
    Niezmiernie cieszę się, że wróciłaś, zwłaszcza, że jesteś jedną z lepszych autorek Sevmione (pierwsze miejsce dzielisz z Mroczną, jeszcze jakieś dwie autorki zaczynają wyrabiać sobie niezły styl, więc jesteś w górnym obszarze mojej toplisty).
    Rozdzialik super, >>SZYSTKO SUPER<<, jak mawia moja kobieta z budownictwa, czekam na kolejny.
    Pozdrawiam i przesyłam wyrazy mojej niesłabnącej adoracji,
    ~Margo
    PS. Początkiem lutego mam obronę. Jakimś cudem mam na tyle wolnego czasu, że zaczęłam sobie znowu pisać do szuflady. I, o zgrozo, zajebiście mi się pisze opki po 10 stron, gdy mój promotor zgłasza na policji moje zaginięcie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach, operacja sie udała, zycze Hermionie duzo cierpliwosci i silnej woli, po za tym ma bliskich, ktorzy nie pozwola jej sie poddc :) Dodatkowo Severus w koncu przyznał sie, ze ją kocha ^^ czytajac to, zaszklily mi sie oczy ze szczesia, tak dlugo na to czekalam :D Rowniez ciesze sie, ze Draco siedział ze Snape'em caly czas podczas tej opeacj :) i znow ci Wyznawcy, wkurzaja mnie, ach i jeszcze ten Bagman, w pelni sie zgodze z Severusem, nie nalezy mu jakos ufac :)
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy będzie nowa notka?Już nie mogę suę doczekać.Twoja czytelniczka Seniorita Ana.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach ciekawe jak Snape będzie ją wspierał. Czy Hermiona nie będzie chciała rehabilitacji? I co z Bogmanem? Już nie mogę się doczekać!! Kiedy bedzie kolejny rozdzial ?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlaczego tak zamilkłaś? Co się stało?

    OdpowiedzUsuń
  15. Dlaczego ludzie tak łatwo się poddają? 54 rozdziały i koniec? Potem zdziwieni że nikt ni komentuje. Poco komentować jak autorzy i tak mają ludzi, którzy czytają ich twórczość, gdzieś.Lepiej niech się nie biorą za pisanie skoro nie mają zamiaru kończyć . Marek

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaczęłam czytać to opowiadanie wczoraj zaraz po skończeniu" Uczucie z piekła rodem" i mam nadzieję że nie porzuciłaś tego opowiadania, bo uwielbiam wszystkie teksty. Pozdrawiam i wyczekuje kolejnych rozdziałów, Watercat

    OdpowiedzUsuń