niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 44



44. No ładnie, rozdział co miesiąc. To za długo. Muszę to zmienić, nie wiem, jak, ale zrobię to. Poza tym i następnym rozdziałem coś, co wszyscy kochają. A przynajmniej tak mi się wydaje ;) Podziwiam Was, że wciąż trwacie przy Metanoi, nie tracąc cierpliwości. Tymczasem zapraszam do lektury!


Oparła się plecami o drzwi. Nie, żeby nie spodziewała się tej rozmowy, ale dlaczego tak szybko? Ledwo zdążyła otrząsnąć się z pierwszego szoku i dojść fizycznie do siebie, a już musiała przechodzić przez wszystko jeszcze raz. Te egoistyczne myśli wyparowały jej z głowy, gdy tylko Bill przestał bębnić palcami w blat biurka i spojrzał na nią, zmartwiony i zmęczony. Milczała, ale już układała w głowie odpowiedź na niezadane jeszcze pytanie. Po jego twarzy widziała, że i on wcale nie chciał rozmawiać, ale musiał. Chodziło o kobietę, którą kocha. O jego żonę, której ktoś zabrał wielką część życia.
 - Musisz mi powiedzieć, co jej…
 - Wiem – przerwała mu, nie chcąc słyszeć pytania do końca, jak gdyby miało to spowodować, że dowie się, że i Bill wie, co się działo z Fleur.
Czekał. W napięciu, choć niedorzecznym. Doskonale wiedział, co usłyszy.
- Powiedz – poprosił. Nie mogła z siebie wykrztusić słowa. Wszystko, co musiała przekazać, napływało do jej ust, jak żółć i zaraz wracało do głębi jej umysłu, pragnąć się ukryć przed światłem dziennym.
 - Torturowali ją? Bili? Głodzili? Gwałcili ją, tak?
 - Tak – odpowiedziała, uznawszy, że skinięcie głową nie miałoby odpowiedniego szacunku dla cierpiącego człowieka. Bezsensowna i nienormalna kurtuazja odpowiedzi doprowadziła do zmiany w twarzy Billa.
 - Robili to wszystko mojej biednej Fleur? Była tam sama, tak się bała. Naprawdę tak ją męczyli? – To było pytanie retoryczne, które jednak nie mogło pozostać bez odpowiedzi. Hermiona czuła, że jeśli Bill nie napełni kielicha goryczy, niedowierzanie, szok i gniew rozerwą go na strzępy.
 - Była silna. Nie dała im się. Przetrwała.
 Bill nie słuchał. Uporczywie patrzył na Hermionę, widząc w niej osobę, która musi, a przynajmniej dla przyzwoitości sumienia, powinna go rozumieć.
- Tak skrzywdzili Fleur. Moją żonę. Sponiewierali, zniszczyli kobietę, którą kocham nad życie, w której widzę boginię, której ciało i umysł ubóstwiam, rozumiesz? Uwierzyła przez nich, że jest nikim, śmieciem, że powinna umrzeć, bo nic w niej już nie zostało! Ale przecież dla mnie jest i zawsze będzie całym światem. Jak mam jej to powiedzieć, żeby zrozumiała, żeby pamiętała? Jak?  - złapał ją za ramiona w geście rozpaczy. Nie drgnęła. Patrzyła tylko, jak w jego oczach płoną łzy – wściekłość zmieszana z rozpaczą.
 - Musisz jej to powtarzać. Ona wie, tylko nie pamięta – wykrztusiła przez ściśnięte gardło.
 - Chciałbym, żebyś miała rację – powiedział i wyszedł, wymijając ją  w drzwiach. Gdy się za nim zamknęły, w pokoju została gęsta, uciążliwa pustka. Tak, jak jej powiedział Dumbledore, wróciła do rutyny. Ułożyła na biurku książki, przygotowała notatki do zajęć i liczyła na to, że zmorzy ją sen. Na próżno. Cały czas, z bijącym sercem, oczekiwała jakiejś wiadomości. Jakiejkolwiek, od kogokolwiek, kto wiedział,  co z Pheobe, co z Fleur i z Severusem, co w ogóle się dzieje, odkąd ona pogrążona jest we własnych sprawach. Przez ten czas pewnie wiele jej umknęło.
Dopiero nazajutrz po śniadaniu, pokonując śnieżną zamieć, sowa przyniosła wieści z Hogwartu. Wiadomość została tak wysłana celowo – w taką pogodę nikt nie przechwyciłby sowy, a kominki nie były już teraz całkiem bezpieczne.
 - To do ciebie, kochanie – powiedziała Molly, kładąc przed Hermioną zaadresowany do niej list. Otworzyła go pospiesznie.  Informacje były krótkie i zwięzłe.
Dziewczyna żyje. Jej stan się poprawia. Zostanie przesłuchana.
Pani Weasley dochodzi do zdrowia, choć wciąż jest z nią nie najlepiej.
Severus jest w szkole i próbuje zwiać ze skrzydła szpitalnego.
M.McG
Hermiona uśmiechnęła się na tę ostatnią wzmiankę, wypisaną starannym pismem profesor McGonagall, a potem natychmiast zerwała się z miejsca.
 - Mają go! – wrzasnęła  - I żyje! Muszę… muszę natychmiast do Hogwartu!
Syriusz, ogrzewający dłonie przy kominku, zerknął na nią z goryczą.
 - Skoro żyje, to chyba nie musisz się już o niego troszczyć?
 - Syriusz – mruknął Ron znad swojej kawy, upominając go spojrzeniem.  Odkąd Snape postanowił poświęcić się dla sprawy i odkąd Fleur wróciła, stosunek chłopaka do Snape’a się zmienił. Choć nadal chłodny, był zdecydowanie bardziej sprawiedliwy.
 - Zadajesz sobie ból – stwierdził Black, tym razem nie odrywając wzroku od płomieni. Jego nienawiści do Snape’a nic nie mogło pokonać. Przez chwilę mogło mu się wydawać, że przekonał Hermionę, bo zatrzymała się wpół kroku. Zrobiła to jednak tylko dlatego, że chciała się zastanowić nad odpowiedzią. Wybrała jednak milczenie.  Poprosiła Syriusza, by się przesunął, rzuciła w ogień garść proszku Fiuu i wkroczyła prosto w szmaragdowe płomienie.
Hogwart jeszcze nigdy nie wydawał jej się tak obcy. Znała go dobrze, pamiętała, że choć zimą korytarze były przepełnione lodowym powietrzem, a na parapetach piętrzyły się poduchy skrzącego się śniegu, to jednak zamek był w pewien sposób przytulny. Teraz jednak Hogwart był tylko zamkiem. Takim, do którego miała sentyment, ale jednak tylko budynkiem, szkołą, której została absolwentką. Pomyślała, nagle, nie przygotowując uprzednio swojej świadomości, że wtedy poczuje prawdziwy koniec wojny, prawdziwą wolność, kiedy do Hogwartu, w jej oczach, powróci dawna magia.
W sali szpitalnej pani Pomfrey przywitała ją inaczej, niż zwykle – zamiast wykrzyczeć, że to szpital, nie zoo i że chorym najlepiej pomaga spokój, przywitała ją u wejścia serdecznie i poprosiła jedynie, by niezbyt długo rozmawiała z Severusem. Ostrzegła ją też,  że ten jest w podłym nastroju, bo, czego nie omieszkał się wspomnieć, nie dość, że musiał być babą, to jeszcze zdać się na łaskę tych bydlaków.  Gdy zobaczył Hermionę przy swoim  parawanie, daleko mu było to tkliwej egzaltacji. Skrzywił się tylko bardziej.
 - Nie wiedziałem, że przyjdziesz – mruknął, wlepiając w nią ponury wzrok – Siadaj, jeśli już musisz i błagam, nie pytaj mnie o nic. Wszyscy inni na pewno chętnie ci wszystko powiedzą.  Będziesz tak stać  i napawać się moim widokiem, czy przyszłaś tu po coś konkretnego?
Po właściwym sobie sarkazmie w życiu nie spodziewałby się, że dziewczyna bezpardonowo przytuli się do niego.
 - Cieszę się, że wróciłeś.
 - Nie jesteśmy na „ty”! – przypomniał jej, zdegustowany.
 - Po tym wszystkim nie zamierzam czekać na oficjalne przejście na tę formę.
 - Przeklęci Gryfoni. Wszystko wam wolno – prychnął gniewnie, ale nie odrzucił jej – Z tobą wszystko w porządku?
 - Tak – odparła, wciąż uśmiechnięta – Dałam sobie radę. Pani Pomfrey postawiła mnie na nogi.
 - To widzę. Chciałbym wiedzieć, jak się czujesz.
Musiała w duchu przyznać, że była zaskoczona. Nie sądziła, że zdobędzie się na tak bezpośrednią troskę i zainteresowanie. Choć może w połączeniu z tym, jak tulił ją do siebie, nie tworzyło to jednak tak niespójnej całości.
Musiał odpowiedzieć, ale nie wiedziała, co ma do powiedzenia. Jak naprawdę się czuła, gdy ostygły emocje?
- Sama nie wiem. Nie jest łatwo. Ale ostatecznie… udało się. I Fleur jest wolna – mówiła, chcąc przekonać i jego i siebie, że jest dobrze. – Długo rozmawiałam z Dumbledorem. Chyba mi to pomogło. Powiedział, że powinnam wrócić do rutynowego trybu.
-  Ma rację. Rozmyślanie i analizowanie nic już nie zmieni, a na pewno nie pomoże. Wiem, że twoja gryfońska natura nie pomoże w tym przypadku, ale to naprawdę nie pora na… rachunek sumienia – mruknął odsuwając dziewczynę od siebie na odległość ramion. Badawczym spojrzeniem omiótł jej twarz. Dostrzegł w niej opanowanie, którego się nie spodziewał i oprócz tego zdziwienia poczuł również niepokój. Co to dla niej oznaczało? Przestała bać się wojny, zabijania, brawury? Czy teraz będzie szafowała życiem, przez cały ten szok i ból? Tego się obawiał najbardziej. Teraz, gdy przyznał już i przed nią, że coś ich łączy, nie musiał już udawać, że to tylko nauka życia – mógł, a może i powinien przyznać, że się o nią martwi, że chce się nią opiekować. Musiała to zauważyć, bo uśmiechnęła się do niego tak, jak potrafi się uśmiechać tylko kochana kobieta.
 - Spróbuję. Jeśli mi pomożesz, to może się udać.
- Pomogę. Jeśli porozmawiasz z Blackiem i powiesz mu nareszcie, jasno i wprost, żeby się od ciebie odchrzanił.
- Ty jesteś zazdrosny! – stwierdziła, nie do końca szczerze chcąc wdawać się w tę dyskusję, raczej mając na celu uspokoić  czujność Severusa co do jej samopoczucia.
 - Wolne żarty – prychnął, jak urażony kocur – Ale skoro mam z tobą na tyle zażyły  kontakt, to Black ma się trzymać z daleka. Jego obecność wywołuje u mnie mdłości.
 - Mam mu to powtórzyć, a on odpuści? – uśmiechnęła się już nieco naturalniej.
 - Nie musi nabierać przekonania. Wystarczy, że posłucha.
 - Czy to nie głupie, ciągle tak się zwalczać? Ile to już lat?
 - Nigdy dostatecznie wiele, żeby dopiec temu kretynowi.
 - I ty siebie uważasz za dojrzałego!
 - Dość o tym – mruknął, gdy za parawanem pojawiła się czyjaś sylwetka. Ginny stanęła, lekko zmieszana, widząc, jak dobrze ta para czuje się w swoim towarzystwie. O tym najwyraźniej mówił jej grymas Snape’a, jadowity, jak rzadko. Najwyraźniej zezłościł się, że przerwano ich obecność sam na sam. Uniósł pytająco brew.
 - Byłam u Fleur – zaczęła niepewnie.
 - Świetnie. Czy ja wyglądam, jak ktoś podobny do twojej szwagierki?
 - Zdecydowanie nie, panie profesorze.
 - Zatem wiesz, co robić – syknął.
 - O co chodzi, Ginny? – Hermiona postanowiła zakończyć tę jałową wymianę zdań.
 - Profesor Dumbledore powiedział, że cię tu znajdę. Chodzi chyba o  tę dziewczynę, którą przyniosłaś. Czegoś od ciebie chce.
 - Jest już przytomna? Tak szybko? – w jej głosie słychać było więcej strachu, niż zaskoczenia. Bała się konfrontacji z tym, co się działo przez ostatnie dni, a spotkanie z Pheobe oznaczało dla niej natychmiastowy, żywy powrót do tych właśnie wspomnień. Przeniosła wzrok na Severusa.
 - No co? Ja mam ci powiedzieć, co powinnaś zrobić? – prychnął, odwróciwszy twarz. Chciał, żeby poradziła sobie sama. Kiedyś musiała. Widać po niej było, że nie jest pewna własnych kroków, ale podjęła „wyzwanie”. Poszła za Ginny, która na pożegnanie obrzuciła Snape’a nieprzychylnym spojrzeniem. Chciała zadać Hermionie bardzo wiele pytań.

22 komentarze:

  1. No, no fajny rozdział ;) Jestem ciekawa kiedy akcja między Sevem a MIoną rozwinie się całkowicie, tak, że oni nie będą krążyli wokół siebie. Weny i mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiały się częściej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny blog, czekam z niecierpliwością na każdy wpis. Brawo dla utalentowanej Autorki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra robota, pisz jak najwięcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwszych kilku linijkach zaczęłam się zastanawiać czy kiedyś będę miała okazję przeczytać twoją książkę. Teraz zastanawiam się jak to robisz, że kiedy czytam to umiem wczuć się w ich emocje. A teraz co do rozdziału. Tęskniłam za Tobą.! Notkę czyta sie szybko, akcja jest ciekawa, a brakiem czasu sie nie przejmuj. Podejrzewam, że twój dzień wygląda tak samo jak mój. Szkoła, obiad, lekcje, wieczór, łóżko. I tak od nowa. Dlatego fajnie, że wgl o nas pamiętasz. Życzę weny i zapraszam do mnie http://little-big-love-by-cornelia.blogspot.com/

    Cornelia Grey.. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej! Śliczny rozdział no i... nareszcie! :D Wiem jak się czujesz, bo mój tryb życia to zamknięte koło :/ Strasznie tęskniłam za Twoją i Twoją weną (a raczej jej efektami). Cieszę się, że Ty o Nas nie zapomniałaś :)
    Pozdrawiam i jak najwięcej weny i czasu!!!
    Morgena

    OdpowiedzUsuń
  6. No genialne :Dczekam na więcej.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak wchodziłam codziennie i sprawdzałam czy jest rozdział to go nie było, a jak dostałam karę na komputer to go wstawiłaś! Ja pytam dlaczego?!
    A co do rozdziału, jak zwykle piękny i mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejna notka, ale jak będę miała dostęp do komputera!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :) z niecierpliwością czekam na kolejny :)
    Kora

    OdpowiedzUsuń
  9. Historia zdecydowanie nabrała tempa, od kiedy zatrzymałam się na dwudziestym- którymś rozdziale. Przypomniałam sobie wszystko od początku. Muszę ci powiedzieć, że całą sobą cię podziwiam i nawet zazdroszczę. Mieć w sobie tyle wytrwałości i zaparcia w pisaniu a przy tym robić to tak gładko, lekko, aż miło się czyta. Zawsze doceniałam autorów, czy to opowiadań czy to książek, którzy potrafili oddać nie tylko emocje ale również scenerie i atmosferę. Tobie jak najbardziej się to udaje i jedyne o co mogę prosić to abyś nie zaprzestała tego. Jestem jednak spokojna, ponieważ płynąc przez wszystkie rozdziały zrodziłam w sobie zaufanie do autorki tego wspaniałego bloga. Widzę, że nie odpuścisz, nie poddasz się, dokończysz to kolejne dzieło. ;) Życzę ci tego z całego serca i mam nadzieję, że będę mogła bywać tu częściej.
    Z pozdrowieniami
    Ana :*

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodaję z anonima, bo nie chce mi się logować na konto google, albo raczej nie mam takiej możliwości.

    Tak szczerze, to rozdział może być nawet raz na pół roku. :) Dla mnie to nie problem, kocham twoją historię i niecierpliwie czekam na pytania Ginny, najlepiej, żeby był przy tym Black. Uwielbiam takie sceny ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. O jejujeju ! Ale sie porobiło Sevcio się przyznał ^^ Swoodko ;))
    Pozdrowienia
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  13. Super ! :D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział !:))
    Pozdrawiam
    Nikola

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale super! Wspaniały jak zwykle. Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów ;3 wiesz, że dzięki tobie pokochałam i zaczęłam czytać sevmione? Dziękuję ci ;)
    A w ogóle to zapraszam do siebie ;*
    http://dramione-nowa-milosc.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne! Jak Severus się o nią martwił... <3 I jak ona się ucieszyła, że go mają! *-* Nie żyje o_o To takie cuuudne xD Ciekawa jestem co będzie z tą śmierciożerczynią :D Ach, no i jeszcze Syriusz -.- Wiesz, że przez twoje opowiadanie mam o nim baardzo złą opinię? :D O, a Ron nareszcie przestał niesprawiedliwie patrzeć na Snape'a! ^^
    Ogólnie rozdział bardzo mi się podobał ;D
    Zapraszam do mnie! http://miniaturkidosme.blogspot.com/ To blog z miniaturkami, gdzie Sevmione nie brakuje :D
    Pozdrawiam BellatriX ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny bolg. Bardzo emocjonalna historia. W pewnym momencie nawet płakałam. Wpadłam na twojego bloga niedawno i bardzo mi się spodobał. Mam nadzieję, że doprowadzisz go do końca. Życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
    /A.M.

    OdpowiedzUsuń
  17. Cześć ;) Mam przyjemność poinformować, że zostałaś nominowana do Libster Blog Award ;)

    Mam nadzieję, że weźmiesz udział! ;3 Weny!

    severhermione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Droga, kochana Amortencjo!
    UzPR było pierwszym sevmione, które przeczytałam. Od razu się w nim zakochałam! Teraz, gdy przeczytałam Metanous... targają mną dziwne emocje, których nie potrafię zidentyfikować. Rzecz jasna są to emocje jak najbardziej pozytywne! Zakochałam się w Severusie, którego wykreowałaś! I ta scena w celi dziwnie ściska mnie za serce...
    Życzę weny! Twoja wierna fanka,
    Demi

    OdpowiedzUsuń
  19. O jeju jaki sie podoba twoje opowiadanie <3 czekam na wiecej i wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy dodasz następny rozdział????????

    OdpowiedzUsuń
  21. Powiem tak: rzuć FF'y.
    Tak, tak, zabolało, więc rozwinę wypowiedź:
    rzuć te cholernie FF'y, bo się po prostu marnujesz. Jesteś za dobra. Wspaniały warsztat pisarski do tego ta kreatywność... Boskie. Na Twoim miejscu wzięłabym się za własne stworzenie świata, bo to może Ci wyjść jeszcze lepiej. Oczywiście wpierw dokończ ten ;) Powodzenia, weny i czasu życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak to dobrze, ze wszystko z nim w porzadku, ze wrócił, i ze jego charakterek ma sie dobrze :D No i w koncu Hermiona bedzie mowila do Severusa na TY ^^ Jednak zle oceniłam Billa, myslałam, ze moze znow bedzie jakas nie mila konfrontacja, jednak tylko rozpacz przywiala tego czlowieka, w sumie sie nie dziwie... Została skrzywdzona jego ukochana osoba.. Ciekawi mnie co sie stanie w starciu Hermiona konta "nowa pacjetka" :>
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń