środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 36

36. Święta, święta i po świętach. Mam nadzieję, że Wam wszystkim się udały, ja przez cały tydzień się leniłam. W ramach rekompensaty jest i on - nowy rozdział. Myślę, że kolejny powstanie szybciej, bo chyba oszaleję, jeśli wreszcie nie wyprostuję Hermionie drogi. Na deser, jako samozwańcza, bezapelacyjnie największa fanka Jasona Isaacsa (vel Lucjusz Malfoy) mam coś dla wszystkich współzakochanych : Awake Serial z odtwórcą naszej blondwłosej piękności w roli głównej. Jeśli nie lubicie seriali, może przekona Was wizja Jasona w garniturze z bronią w ręku i tym firmowym spojrzeniem? *_* 



Po powrocie do Nory przez całą noc kręciło jej się w głowie. Wszystko, co działo się w jej życiu przez ostatnie kilka miesięcy nagle wyglądało jak jakiś zamglony, blady sen. Jedyna osoba, którą widziała wyraźnie, to Severus, całujący się z nią w tym okropnym, zimnym deszczu. Nawet nie próbowała zasnąć, bo nie było na to żadnych szans - serce biło jej tak szybko, jakby właśnie wzięła udział w wielkim maratonie. "To niemożliwe" - powtarzała sobie w myślach, coraz mocniej zaciskając powieki, jakby się bała, że ów obraz zaraz umknie w dal jej świadomości. Nie znikał, ale też nie stawał się choćby odrobinę bardziej rzeczywisty. Właściwie to wszystko spowodowało, że czuła się, jakby żyła w półrealnym świecie. Przecież to był Severus, jej nauczyciel, jej wredny współpracownik, drań, który ją skrzywdził, człowiek, z którym się przyjaźniła. A przynajmniej tak jej się wydawało. Jak to wszystko wyglądało dla niego? Czy w ogóle o tym pomyślał, czy może nie interesują go takie błahostki, jak całowanie się z byłymi uczennicami? 
Rano, gdy wreszcie zdała sobie sprawę, że to wszystko jej się nie śniło, zrozumiała, że o ile jej relacja ze Snapem była skomplikowana już wcześniej, o tyle teraz będzie istnym labiryntem emocjonalnym. Co gorsza, on nie pomoże jej odnaleźć się w tym labiryncie, bo było więcej, niż pewne, że nie powie jej, co myśli, a tym bardziej, co czuje.
Była kompletnie rozkojarzona i wszyscy zrzucili to na karb wczorajszych wydarzeń, ale gdy po raz piąty nie trafiła tostem do ust, Molly uznała, że najwyższy czas sprawdzić, czy Hermiona nie potrzebuje w czymś pomocy.  
 - Wszystko gra - odpowiedziała, wciąż wpatrując się w jeden punkt i uporczywie próbując nakarmić tostem swój policzek.
 - Na pewno wszystko gra? - burknął znad gazety Harry.

 - Tak, przecież właśnie tak powiedziałam. 
 - I tym bardziej mnie to dziwi. Po tym, co się wydarzyło wczoraj i jak omal nie rzuciłaś się na mnie i Rona, za to pobiegłaś za Malfoyem, nie jestem pewien, czy wszystko gra. 
 - Za to wszystko byłoby w porządku, gdybym pozwoliła wam go rozerwać na strzępy za to, że przyszedł przekazać wiadomość od Dumbledore'a, masz rację - odparła sarkastycznie, nadal nie patrząc na Harry'ego. Chłopak cisnął gazetę na stół. 
 - Co się z tobą, do cholery, dzieje! Czy choć raz od chwili końca wojny stanęłaś po naszej stronie?! Cały czas bronisz Snape'a, jesteś na usługi Malfoya, jeśli akurat nie ratujesz mu życia, dbasz, żeby nie działa mu się żadna krzywda. I Malfoy i Snape to świnie i zasługują na wszystko, co ich spotyka, więc dlaczego, do ciężkiej cholery, ciągle jesteś za nimi? To my jesteśmy twoimi przyjaciółmi!
 - Zaczynam mieć co do tego wątpliwości, gdy cały czas na mnie wrzeszczycie i nie potraficie zrozumieć, że podziały, które istniały przed wojną, powinny się dawno skończyć! 
 - Co? - prychnął Ron, marszcząc brwi - Chcesz powiedzieć, że tylko dlatego, że nie żyje Voldemort, powinniśmy im wszystkim wybaczyć tyle krzywd, ile nam wyrządzili? Zabili za mało bliskich ci osób, żebyś zrozumiała, że zadajesz się z bandą morderców i zwyrodnialców? 
 - Ron! - wrzasnęła pani Weasley, patrząc z przerażeniem na reakcję Hermiony. 
 - Widzisz, co za ironia! Jeden z tych zwyrodnialców kilka razy uratował nam wszystkim życie. Ale to za mało,wiem. Powinien codziennie klęczeć na grochu przed drzwiami twojego pokoju, żeby zasłużyć sobie na twoje łaskawe przebaczenie. 
 - A może ty po prostu... 
 - To jest moja ostatnia rozmowa z wami na ten temat. Jeśli nie potraficie zaakceptować tego, co robię i myślę - trudno. Ale nie mam zamiaru ciągle w ten sposób odzywać się... do moich przyjaciół.
Harry i Ron spojrzeli po sobie. Byli źli, ale chyba wreszcie zauważyli, że istotnie, od długiego już czasu wyłącznie się kłócą. 
 - Możemy pójść na ugodę? - zaproponował Harry - Jeśli ty nie będziesz nas uporczywie przekonywać, że się mylimy, ani nie będziesz próbowała nas w to wszystko wciągać, my nie będziemy w ogóle mieszać się do twoich relacji z tymi... z nimi. Naprawdę nie chcemy, żeby tak wyglądała nasza przyjaźń, prawda, Ron? - Ron skinął w odpowiedzi i popatrzył pytająco na Hermionę. 
 - W porządku. Cieszę się, że mogliśmy się dogadać - dodała z uśmiechem. Atmosfera stała się luźniejsza, a i jej ulżyło, choć nie na długo. Zaraz zdała sobie sprawę, że przecież istnieje nierozwiązany problem - jej rozmowa z Dumbledorem nie przejdzie bez echa, musi podjąć decyzję o dalszej pracy w Zakonie, powiedzieć Draconowi prawdę, zrobić cokolwiek w sprawie Narcyzy i wreszcie porozmawiać ze Snapem. Postanowiła zacząć od tego, że naprawi swoje błędy. Wysłała patronusa do Draco z zapytaniem, czy mogą się spotkać. Na odpowiedź nie czekała długo, co w sumie pozwoliło jej na szczerą rozmowę. Gdyby zastanawiała się nad tym, co ma powiedzieć i jak wyjść z tego z twarzą, przyznanie się do winy straciłoby swoją wartość. 
Była zdziwiona, gdy dotarła pod wskazany przez Draco adres. Przywykła do niego, jako chłopaka mieszkającego w wielkim dworze i pławiącego się w luksusie, tymczasem umieszczono go w niewielkim mieszkaniu, w starej, brudnej londyńskiej kamienicy. Wnętrze wyglądało tak, jakby przed nimi mieszkała tu niezbyt zamożna mugolska rodzina, ale nadal panował pedantyczny porządek. 
 - Kto przyszedł? - usłyszała męski głos w holu i drgnęła lekko. Zapomniała, że Draco nie będzie sam. Gdy zobaczyła Lucjusza Malfoya, trudno jej było powstrzymać wyraz zdziwienia na twarzy. Jego tożsamość zdradzały jedynie długie, jasne włosy i elegancki strój. W niczym jednak nie przypominał aroganckiego, wyniosłego arystokraty. Przeciwnie, nieogolony, blady, z podkrążonymi oczami, wyglądał jak zmęczony życiem, chory człowiek. - Draco? - spojrzał pytająco na syna. 
 - Hermiona chciała porozmawiać, więc ją zaprosiłem. 
 - Dumbledore cię przysłał? - syknął Lucjusz, patrząc na nią podejrzliwie.
 - Nie, moja wizyta nie ma związku z Zakonem.
 - Trudno mi w to uwierzyć.
 - Tato, proszę, daj jej spokój. Wejdź, proszę - powiedział, otworzywszy przed nią lekko odrapane drzwi po lewej stronie. Weszła do środka, cały czas czując na sobie baczne spojrzenie pana Malfoya. Poczuła się pewniej dopiero, gdy Draco zamknął drzwi na klucz. 
 - Usiądź. Napijesz się czegoś? 
 - Nie. 
 - Na pewno? Na dworze jest zimno, może zrobię ci herbaty. 
 - To naprawdę nie jest konieczne. Nie zajmę ci dużo czasu. W zasadzie myślę, że... nie chciałbyś popijać sobie jesiennej herbatki z kimś takim, jak ja. Przychodzę do ciebie w dwóch sprawach. 
 - Tak? - usiadł naprzeciwko, ale nie wydawał się ani trochę spięty. 
 - Pierwsza jest taka, że byłam wczoraj u Dumbledore'a. Powiedziałam mu, że wiem o twojej matce. Nie zostawię tak tego, jeśli będzie trzeba, czymś go zaszantażuję. Właściwie... chyba już to zrobiłam. 
 - Zaszantażowałaś Dumbledore'a? 
 - Powiedziałam, że odejdę z Zakonu. Postaram się jakoś pomóc twojej matce, ale nic nie mogę ci obiecać. 
 - Naprawdę chcesz to zrobić? - spytał zdziwiony - Nie wiem, jak mam ci...
 - Błagam, tylko mi nie dziękuj - zacisnęła powieki i ukryła twarz w dłoniach ze wstydu. Nie mogła znieść, że Draco wciąż nie wie o jej fałszywości, a co więcej, że uważa ją za tak dobrą osobę - Nie zasługuję na twoją wdzięczność. Oszukiwałam cię. 
Chłopak na chwilę spuścił wzrok, ale zaraz z powrotem przeniósł go na twarz Hermiony. Milczał. 
 - Oszukiwałam cię i to chyba w najbardziej perfidny sposób. Miałeś rację. Dumbledore kazał mi udawać, że się z tobą zaprzyjaźniłam. Wcale nie chciałam tego robić. To dlatego wysłał cię na tę samą uczelnię, żebym mogła zdobyć twoje zaufanie i kontrolować cię. Powinnam była już dawno ci o tym powiedzieć, ale... chciałam dobrze wykonywać rozkaz - westchnęła - Na początku się opierałam, a później ty mi zaufałeś. Dopiero wczoraj zdałam sobie sprawę, jaką krzywdę ci wyrządzam i na co jesteś przez to narażony. Wiem, że jesteś na mnie wściekły i masz do tego prawo. Chcę tylko, żebyś wiedział, że to wszystko, co się działo wczoraj, nie było oszustwem. Zresztą z biegiem czasu wiele się zmieniło. Jeśli będziesz chciał, możesz liczyć na moją pomoc, a jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć - rozumiem. Nic mnie w tej sytuacji nie usprawiedliwia. 
Przez długą chwilę nie odpowiadał. Słychać było tylko tykanie zegara. Cisza gęstniała, a ona ledwo znosiła na sobie wzrok chłopaka, nie śmiała jednak uciec przed jego spojrzeniem. Miał prawo dać upust swojej nienawiści. 
 - Wiedziałem o tym. Zapewniałaś mnie, że jest inaczej, ale zawsze wiedziałem. Przecież zdaję sobie sprawę, kim jestem i że nie da się ze mną zaprzyjaźnić, albo mnie pokochać. To ja byłem głupi, biorąc w tym wszystkim udział. Chyba po prostu tego potrzebowałem. 
 - Draco, to nie tak... 
 - Ojciec miał rację, zawsze powtarzał mi, że nie istnieje coś takiego, jak odpuszczenie grzechów. Cóż, przynajmniej mogę ci podziękować za szczerość. 
 - Twój ojciec się myli - rzekła, z trudem opanowując drżenie głosu - Popełniłam błąd wykonując ten rozkaz i chcę go naprawić. Draco, naprawdę zależy mi na tym, żebyśmy... żebyś ty... 
 - Żebym co? - zapytał spokojnie - Mów wprost. 
 - Żebyś mi jeszcze raz zaufał. Zaczniemy od początku. Można się z tobą zaprzyjaźnić, jestem tego najlepszym dowodem.      
 - Nie będziesz wystawiać na próbę swoich prawdziwych przyjaźni, żebym czuł się dobrze.
 - Niech to szlag! Mam gdzieś, czy czujesz się z tym dobrze! Naprawdę chcę być twoją przyjaciółką, potrzebuję tego tak samo, jak ty. Nie jestem chorą altruistką i nie będę cię niańczyć za wszelką cenę, chcę tylko, żebyś to przemyślał i powiedział mi, że możemy się przyjaźnić - wstała, dając mu do zrozumienia, że chce wyjść. 
 - Dlaczego to robisz? - spytał po cichu, nie odwracając głowy w jej kierunku.
 - Nie wiem. Pół roku temu walczyłam sama ze sobą, ratując ci życie, a teraz oddałabym wiele, żebyś mi na to pozwolił. Może dlatego. 
 - Dobrze - powiedział wreszcie, a ona poczuła się tak, jakby spłynęła po niej struga ciepłej wody - Spróbujemy jeszcze raz. 
Potem odprowadził ją do drzwi i znów wyszła na zimny, szary dwór. Otuliła się szczelniej szalikiem, by chronić się przed wiatrem i to wystarczyło, by na kogoś wpadła. 
 - Przepra... - zaczęła, podnosząc wzrok. Patrzyła prosto w twarz Lucjusza Malfoya. 
 - Okłamujesz go, litując się nad nim. Słyszałem część waszej rozmowy.
 - Nad nikim się nie lituję. Powiedziałam mu całą prawdę.  
 - I co z tego? To, że nie będziesz robić tego dla Dumbledore'a, nie oznacza, że będziesz robić szczerze. 
 - Robię to szczerze - wysyczała - Nie pomyślał pan, że przez te wszystkie rzeczy, które mu pan wpiera, że nie ma wybaczenia, że jego przeszłość skazuje go na taką teraźniejszość, krzywdzi go pan bardziej, niż ktokolwiek inny?
 - Krzywdzę go? - prychnął i uśmiechnął się ironicznie, a potem nachylił się ku niej tak, że czubek jego nosa niemal dotykał jej twarzy. Przestał się uśmiechać, a jego oczy jakby zamarzły - Syn jest jedynym, co mi w życiu pozostało i będę go chronił za wszelką cenę. Doceniam, że uratowałaś mu życie, nawet to, że byłaś z nim szczera przed chwilą, ale teraz zostaw go w spokoju. Nie przyniesiesz mu nic dobrego. 
 - Chroni go pan w zły sposób. To go zniszczy, a ja nie pozwolę, żeby go zniszczono. Do widzenia, panie Malfoy - z trudem zniosła jego spojrzenie. Po chwili odeszła.
Po wszystkim nie wiedziała, czy jest bardziej szczęśliwa, ale na pewno jej ulżyło. Nawet nie chodziło o to, że z jej barków spadł ogromny ciężar, ale o to, że Draco poczuł się lepiej. Nie sądziła, by cokolwiek mogło na niego teraz lepiej podziałać niż prawdziwa przyjaźń. 
Chłodne powietrze pozwalało jej głęboko oddychać i trzeźwo myśleć. Teraz pozostała jej jeszcze jedna ważna rzecz - musiała spotkać się z Severusem.

18 komentarzy:

  1. Pierwsza.! A ty znowu napisałaś rewelacyjny rozdział i znowu skończyłaś w złym momencie.. Ech.. Co my z tobą mam.. :)

    Cornelia.. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tak liczyłam na spotkanie Sevmione!
    Ale i bez mojej pary rozdział był świetny. Naprawdę, wyrazy szacunku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuuurcze, a ja tak czekałam na rozmowę z Sevem! Ale podsyciłaś mój apetyt, także czekam na następny rozdział z niecierpliwością. A rozdział świetny, bardzo łatwo wyczuć emocje bohaterów, jakby się było w środku akcji, gratuluję! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo super! Kolejny wspaniały rozdział Czekam z niecierpliwością na kolejny nie mogę się doczekać momentu rozmowy z sevem może powie że nic się nie stało??? Oby nie Pozdrawiam Kim

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Cóż za wyznanie ze strony Lucka ;D .Tak tak jak tez uwielbiam Jasona ;) Czekam na Sevmione.
    Pozdrowienia
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, co? Dzięki tobie zaczęłam naprawdę lubić Dracona! Nigdy nie lubiłam go, a teraz... Dziękuję ci :D
    Rozdział jak zwykle bardzo fajny.
    Harry i Ron to debile, ale cóż...
    Jestem bardzo ciekawa, jak zareaguje Severus.
    Ja chcę następny rozdział, teraz, zaraz!
    Pozdrawiam,
    always

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu kończysz w takim momencie?
    No dlaczego :'(
    Rozdział genialny:D
    Rozmawa z Draco uffff
    A teraz Severus no będzie ciekawie ;)
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego teraz?? A się jak głupia cieszyłam na rozmowę z Sevem :D no cóż, jakoś dotrzymam do następnego rozdziału. ;) Czekam z niecierpliwością!
    Morgena

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekałam na spotkanie z Severusem, ale to też było świetne. Polubiłam Draco w Twojej historii i naprawdę szkoda mi go(chyba już kiedyś nawet o tym pisałam ;)). Nie ma łatwego życia, a ojciec wszystko utrudnia. Mam jednak nadzieję, że to nie przeszkodzi w przyjaźni Draco i Hermiony.
    Druga kwestia. Harry i Ron potrafią mnie wkurzyć. :D Z drugiej strony oni już tacy są i nie wyobrażam sobie, żeby zaraz lecieli do Malfoya czy Snape'a z propozycją przyjaźni. Taki ich urok. ;) Oby tylko to nie zniszczyło ich relacji z Mioną.
    Ach, to spojrzenie Jasona!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz co? BYŁOBY CUDOWNIE, GDYBYŚ DODAŁA I TUTAJ JASONA! <3 Zapewne go pamiętasz z Uczucie z piekła rodem. Twojego arcygenialnego dzieła. :) Jakby i tutaj się pojawił, nasz cudowny blondyn byłabym w niebo wzięta! :D Dodaj Jasona, dodaj Jasona, dodaj Jasona :D
    Czekałam na Severus & Hermiona ale mam nadzieję, że pojawi się w następnym rozdziale, a ten był oczywiście świetny :)

    http://the-severus-hermiona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. genialnie, ale zbyt krótko
    chociaż dobrze, że Hemiona postanowiła byc szczera, to jest ważne, jeśli chodzi o jej osobę
    po ostatnim rozdziale dałaś taką nadzieję, że aż żałuję, że teraz nie ma Severusa w tym rozdziale
    ale nic, czekam na kolejny, może w następnym będzie
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę się doczekać 37... ;-;

    OdpowiedzUsuń
  13. jezu, cholernie podoba mi się to jak piszesz. rzeczywiście masz do tego smykałkę :3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Pozdrawiam S.

    OdpowiedzUsuń
  14. W końcu mam konto:) Pisz pisz wszyscy nie możemy się doczekać ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobra, dobra. Przyznaje się, natrafiłam na tego bloga wczoraj i czytałam do tego rozdziału nie pisząc żadnego komentarza. ;-; Miałam skomentować dopiero najaktualniejszy wpis, jak to często robię. Ale nie wytrzymalam, serce mi pękło. Taka extra twórczość, że zapomniałam o oddychaniu i stało się XD Cud, miód i orzeszki :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  16. WoW, jestem pod wrazeniem, ciesze sie, ze Hermiona była szczera z Draco, ze go nie przekreslila, a chce wszystko zaczac od poczatku :) za to Lucjusz... niezmiernie mnie irytuje, kiedy utrudnia Hermionie w naprawieniu swoich błedow, w sumie on tez moglby wziac jej slowa do secra :) Nie moge sie doczekac rozmowy z Severusem ^^ po za tym dalej gleboko wierze, ze Granger nie odejdzie od Zakonu, a sama misja na bankiecie sie odbedzie :> w ogole, tak mi sie przypomnialo, kiedy dowiem sie skad Snape miał damska, ozdobna spinke? :D
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń