wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 29

29. Za oknem słoneczko coraz ładniejsze i na coraz dłużej, a ja taki rozdział Wam funduję, jak mogę! Takie tam autorskie wyrzuty sumienia ;) Miło mi się czyta Wasze komentarze, ty bardziej, że jest ich tak dużo. Szczęśliwym feriowiczkom życzę udanego wypoczynku, a tym, które na nie czekają (tak jak mua – Wrocław ostatni…) wytrwałości w oczekiwaniu na upragnioną labę.


Prawie cały tydzień Hermiona spędziła na pracy. Bez wytchnienia studiowała magomedyczne książki, przygotowywała się na zajęcia, które od razu ruszyły pełną parą, a gdy tylko wracała do domu, zabierała się za opracowywanie zaklęcia dla Dumbledore’a. Przeprowadzili też ze Snapem badania  i wreszcie weszli na właściwy tor – forma leczenia zaczęła wreszcie przynosić  pożądane efekty. Problem w tym, że teraz trzeba było znaleźć sprawcę całego nieszczęścia.
Żeby nie było jej w życiu zbyt łatwo, Syriusz wciąż się boczył, a Harry nie wtórował mu tylko dlatego, że był do reszty pochłonięty adorowaniem Gabrielle i przygotowywaniem się do egzaminów, zresztą podobnie, jak Ron, z tym, że ten nieustannie podrywał Cho Chang. Ogół wydarzeń wyglądał tak, jakby wszyscy ostatecznie postanowili wrócić do normalnego życia po wojnie, ba, nawet próbowali o niej zapomnieć i tylko wieczny natłok członków Zakonu w Norze przypominał, że Wyznawcy Salazara wciąż grasują  na wolności.
Tymczasem Hermiona zmagała się z jeszcze jednym, blondwłosym demonem, którego widywała codziennie na zajęciach i korytarzach, z dnia na dzień bardziej ponurego i zmęczonego życiem. Do tej pory proces „zaprzyjaźniania się” utknął w martwym punkcie, a ten ograniczał się do sztywnych skinięć głową, gdy się widzieli. Nie mogła, albo po prostu nie umiała wykrzesać z siebie tyle fałszywości, by okazać mu tak dobre uczucie.
Tego dnia, gdy wchodziła w studenckiej szacie do holu pełnego studentów, wyglądała jakby za chwilę miała zasnąć na stojąco. Nie tylko brak jej było energii, ale i dobrego humoru, bowiem wczoraj dostała od Dumbledore’a wiadomość z zapytaniem, jak toczą się sprawy z Malfoyem i jedyne, co mogła mu odpisać to „wykonam zadanie”. Chcąc nie chcąc musiała w końcu się za to zabrać, co ułatwił jej kompletny brak koncentracji. Właśnie przecinała powolnym krokiem półpiętro, gdy nagle… ŁUP! Książki wysypały się jej z rąk, a ona sama roztarła bolące ramię.
 - Przepraszam – mruknął ponuro Malfoy – Niecelowo.
 - Wiem. To znaczy… nic się nie stało. Idziesz na zajęcia? – spytała, gdy podawał jej książki. Odpowiedzią było owo krótkie skinięcie, które dobrze już znała – No, to chodźmy, wolałabym się nie spóźnić.
- I chcesz, żebym szedł razem z tobą?
- Skoro mamy zajęcia w jednej sali…  - odparła, starając się, by jej głos nie ociekał irytacją. Malfoy bez słowa ruszył w tym samym kierunku, choć trzymał się pół kroku z tyłu, jakby nie uważał za stosowne stawiać się z nią w jednej linii. Nie chciała teraz o tym myśleć, to wcale nie ułatwiało sprawy.
Profesor Tinny przywitał ich, jak zwykle, z szerokim, olśniewająco białym uśmiechem. Był to niski i gruby starszy pan, z bardzo schludnie zaczesanymi siwymi włosami, który musiał mieć w swojej szafie marynarki we wszystkich kolorach świata, bo codziennie widziano go w innej.
 - Dzisiaj, moi drodzy, zajmiemy się podstawowymi zaklęciami przedoperacyjnymi – przemówił, siadając na krawędzi biurka – Czy ktoś może nam powiedzieć, od czego zawsze magomedyk powinien zacząć swoją pracę? – Tak, jak to było w Hogwarcie, ręka Hermiony poszybowała w górę – O, doskonale, bardzo proszę, miła pani!
 - Procedury przedoperacyjne zaczyna się zaklęciem sprawdzającym uszkodzenia wewnętrzne, jeśli są nieznane lub, jeśli operacja ma określony cel, sprawdzającym stan ogólny. W zależności od tego, jakie wyniki przyniosą, następnie używamy zaklęć osłonowych przed podaniem eliksirów znieczulających lub usypiających, potem zaś…
 - Dziękuję! – uciął jej wywód – Bardzo dobrze, jeśli to wiemy, ale musimy też wiedzieć, że zaklęć sprawdzających jest ponad trzydzieści i każde powinniśmy stosować w innych okolicznościach i przy innych przypadłościach. Wszystkie te formuły – machnął różdżką i trzydzieści dwie inkantacje pojawiły się na ogromnej tablicy – będą państwa obowiązywać. Omówimy sobie najważniejsze z nich… - Hermiona słuchała pilnie, czego nie można było powiedzieć o wszystkich pozostałych studentach.
Zaliczał się do nich również Draco, który pustym wzrokiem przeszywał przeciwległą do piętrzących się ław ścianę, myśląc, jak właściwie powinien się zachowywać wobec Granger. Pamiętał, jak ojciec opowiadał mu o swojej rozmowie z nią – miała tak beznamiętny, suchy ton, gdy mówiła o jego ciężkim stanie, jakby w ogóle jej nie obchodziło, czy przeżyje. Może o tyle, o ile czuła się jego lekarzem… Nie mógł mieć jednak za to pretensji i zdawał sobie z tego sprawę, ale dlaczego teraz zachowywała się inaczej?
 - Pan białowłosy z przedostatniego rzędu, tu ziemia! – profesor klasnął w dłonie i dopiero to wyrwało go z zamyślenia.
 - Przepraszam, profesorze – powiedział, stając na baczność.
 - Uprzejmie proszę nie spać na moich zajęciach. Ja się nie pogniewam, ale pańscy pacjenci w przyszłości na pewno, jeśli przed operacją głowy znieczuli im pan nogę. Wie pan, o czym mówimy, panie…?
- Malfoy – wyrzucił z siebie chłopak, na co nie mniej niż dwadzieścia głów odwróciło się w jego kierunku. Profesor również musiał kojarzyć to nazwisko, bo na chwilę przestał się uśmiechać, jednak po minucie szmerów i szeptów znów klasnął w dłonie.
 - Wracamy do tematu! – zawołał donośnie, a Dracon usiadł na miejscu z twarzą wyrażającą coś pomiędzy upokorzeniem a rozpaczą. Hermiona zerknęła na niego kątem oka – jeszcze nigdy w całym swoim życiu nie widziała tak radykalnej przemiany w tak krótkim czasie. Myśl, że Malfoy zostanie w tak paskudny sposób przez nią oszukany wwiercała się jej w mózg bardzo nieprzyjemnie.
Gdy tylko rozległ się dzwonek obwieszczający koniec zajęć, spakowała książki, zrzuciła z siebie szatę i pobiegła prosto do wyjścia, za wszelką cenę chcąc uniknąć kontaktu z Malfoyem. On jednak chciał, by stało się dokładnie odwrotnie.
 - Granger, poczekaj! Poczekaj! – wołał za nią i choć bardzo się starała, żeby go nie słyszeć, w końcu dopadł do niej zdyszany – Nie zajmę ci dużo czasu – obiecał.
 - O co chodzi?
 - Dlaczego? Dlaczego ze mną rozmawiasz? I dlaczego przyjęli mnie tutaj, choć wcale nie powinni?
 - Nie wiem, ale jeśli sądzisz, że miałam z tym coś wspólnego, wiedz, że moje kontakty nie sięgają aż tak daleko.
 - Ktoś ci kazał wyciągnąć ze mnie jakieś informacje, tak? Po prostu powiedz, jestem ci winien życie.
 - Przestań – syknęła, a zimny dreszcz przebiegł jej po plecach. Zauważyła też, że ludzie przyglądają im się z niesmakiem, mijając  ich. Prawdopodobnie wykrzykiwane nazwisko „Granger” też im coś mówiło, biorąc pod uwagę fakt, że pojawiło się wielkimi wołami obok nazwiska „Potter” i „Weasley” na pierwszej stronie Proroka wydanego zaraz po wojnie – Nie chcę od ciebie żadnych informacji.
 - To dobrze, bo naprawdę żadnych nie mam. Przecież nikt mi nie ufa.
 - Co mam ci na to odpowiedzieć? – spytała, całkowicie rezygnując z ironii. Po prostu nie miała pojęcia, co Malfoy chciałby usłyszeć lub czego się spodziewał.
 - Jeśli myślisz, że oczekuję współczucia, mylisz się. Wiem, kim jestem, przynajmniej dla was. Ja… muszę po prostu przywyknąć do pewnego stanu rzeczy.
 - Musisz – przytaknęła. Nie umiała na niego patrzeć.
 - Granger, jeszcze jedno – znów ją zatrzymał ją – Wiem, że ostatnio dużo czasu spędzasz u Snape’a, więc chyba powinnaś wiedzieć, że dziś wieczorem się u niego zjawię. Mówię to tylko przez wzgląd na to, że pewnie nie chcesz mnie widzieć częściej niż to konieczne.
 - Skąd wiesz, że bywam u Snape’a?- wypaliła, zanim skonsultowała język z mózgiem.
 - Snape to jedyna osoba, która naprawdę chce ze mną rozmawiać. Powiedział mi.
 - A powiedział ci, dlaczego?
 - Spokojnie, nic mi nie powiedział. Nie zamierzam tego z niego wyciągać.
 - I bardzo dobrze – prychnęła ze złością – Nie chcę, żebyś z nim o mnie rozmawiał. Wystarcza mi to, czego sama się od niego nasłucham na swój temat.
 - Myślisz, że to ja zaczynam ten temat? To on się nad tobą zastanawia.
 - Zastanawia się nad… co? – zrobiła bardzo nieinteligentną  minę, a przez Twarz chłopaka przemknął cień rozbawienia.
 - Zastanawia się. Nie wie, jaka jesteś i jaki jest twój stosunek do niego, a to go skrajnie irytuje. Wiedziałaś o tym? – Już otworzyła usta, szykując się do odpowiedzi, gdy nagle przypomniała sobie, z kim rozmawia.
 - Skończmy tę bezsensowną paplaninę. Snape’a irytuje bardzo wiele rzeczy, mam rację? A teraz wybacz, spieszę się – rzuciła na odchodne i zeszła szybko po schodach, zostawiając go samego. Czuła się idiotycznie zakłopotana. Snape czuł się mniej więcej tak, jak ona. A więc też nie był pewny, czy ich stosunki są przyjazne, czy wyłącznie służbowe! Dobrze  mu tak, za te wszystkie godziny udręki, w których na przemian zachowywał się jak człowiek i jak Snape. Gdyby nie wyglądało to tak głupio, wybuchłaby śmiechem na tę myśl. Do domu wracała w o wiele lepszym humorze niż z niego wyszła, ale jak zawsze w takich chwilach nie mogło to trwać długo.
Gdy tylko przekroczyła próg Nory, poczuła atmosferę tak gęstą, że można ją było kroić nożem. W salonie słychać było podniesione głosy i czyjś szloch, więc czym prędzej pobiegła w tamtym kierunku. Zestaw osób, które zobaczyła w Norze dzisiejszego wieczoru, zdecydowanie odbiegał od standardu, bowiem zjawili się Bill i Fleur, Tonks, Fred i George, a nawet Snape i McGonagall, która pocieszała łkającą panią Weasley.
 - Co się dzieje? –spytała przez zaciśnięte gardło Hermiona.
 - Usiądź, Hermiono – poprosił Bill z ponurą miną. Fleur przytuliła się do jego boku patrząc z wielkim współczuciem na panią Weasley.
 - Powiecie mi w końcu, co się stało?! – huknęła, czując, jak serce tłucze jej się o żebra. Snape postanowił się nad nią zlitować.
 - Dziś popołudniu Ronald i panna Chang zostali napadnięci, oboje są w ciężkim stanie. A to znaleziono w dłoni Chang – podał jej pomiętą kartkę, którą chwyciła drżącymi dłońmi.
To dopiero początek. WS

16 komentarzy:

  1. Co za rozdział. Super! I znów urwane w najciekawszym momencie.. Nie dziw się jak ktoś "przypadkowo" trafi w ciebie torturującym. :D Zastanawiam się jak dalej potoczy się znajomość z Draco. I Snape mów, też mam jako ostatnia. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ło ją. Się porobilo. Jestem ciekawa jak się skonczy kontakt hermiony z draco i z severusem. Rozdział wspaniały. Zresztą jak zawsze. Buziol :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No to akcja się zaczyna. To chyba na ten rozdział czekałam. Po kolei... coś zaczyna iskrzyć między hermioną i snapem, chociaż ta pierwsza nie jest tego świadoma. Snape powoli zaczyna patrzeć na hermione nie jak na uczennicę, lecz na dorosla kobiete, ktora jest w stanie cos zmienic w jego życiu. I ten malfoy... nie będzie miał łatwego życia. O końcówce już nie wspomnę. Aż mnie dreszcze przeszły. To było świetne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałam się zapytać - ile ten blog będzie miał rozdziałów? podejrzewam, że dużo, skoro jest już 30 rozdział, a oni dopiero poznają swoje prawdziwe oblicze ;)

      Usuń
    2. Dołączam się do pytania! Oczywiście nie dokładna ilość, tego chyba nikt nie wie (no, chyba, że policzyłaś już wszystko) Ale 50,100,200? Tak na oko.

      Usuń
  4. Kurcze, mam ochotę nasłać na ciebie moją mafię, którą jako tako posiadam. W takim momencie? :( Niech Severus pocieszy Hermionę, idealny pomysł na rozwinięcie relacji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć!
    Nienawidzę Dracona, więc nie bardzo wiem, co tu dzisiaj napisać... Bardzo spodobało mi się, że Severus zastanwia się nad Hermioną xD W sumie mu się nie dziwię, też nie wiedziałabym, co o tym wszystkim myśleć :P Ale chyba oboje zaczynaja czuć, że coś między nimi iskrzy... Jest jakaś chemia xD
    Końcówka zaskakująca. Jestem ciekawa, co będzie dalej.
    Pozdrawiam i życzę weny
    always

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardziej przejęłam się relacją Severusa z Hermioną i Miony z Draco niż końcówka. Jestem bez uczuć xD. Genialny rozdział, czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny :D jak mogłaś urwać w takim momencie???
    Mam nadzieje, że Draco i Hermiona szybko się zaprzyjaźnią, wbrew pozorom, naprawdę lubię tę parę :D
    Bardzo się ciesze, że Snape nareszcie zaczyna widzieć w Hermionie coś więcej, niż uczennicę.
    Pisz szybko!
    Czarna:)

    OdpowiedzUsuń
  8. O Ja -Pier -Dziu ! Zostali napadnięci to straszne ! Mionina jakoś nie umie się przełamać względem Malfoy' a słabo ,słabo gra .Albo zewrze poślady i się postara albo upewni Draco w jego przekonaniu co do jej misji ...
    Snape nie wie co myśleć heheh ^^ i dobrze !
    Pozdrowienia
    Weny
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej nie kończy się w takim momencie! Rozdział wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  10. I jak zwykle tali moment ze mam ochotę rzucic na ciebie Crucio ;)
    Rozdział świetny.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  11. idealnie w moje urodziny :D Komentuję niestety tak późno, bo czasu nie miałam na przeczytanie. :/ Znów kończysz w takim momencie, że dałabym się pokroić za ciąg dalszy! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. (Coś czuję, że robisz z tego coś na wzór opowiadania z 150 rozdziałami "miłość z piekła rodem" ;) ).
    Pozdrawiam,
    Morgena

    OdpowiedzUsuń
  12. I dobrze, szczerze, to dla mnie im więcej rozdziałów tym lepiej. Mam czym żyć przynajmniej XD

    OdpowiedzUsuń
  13. PS. Jeśli ktoś szuka dramione to tutaj : http://zakazana-milosc-posrod-cierpienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Widać jak Hermiona stara sie wykonac swoje zadanie, choc nie jest to latwe, zwlasza dla niej. Mysle, ze w koncu stanie sie cos, ze zdobedzie zaufnie i dobre zdanie o Draco :) To samo tyczy sie blondyna, mam nadzieje, ze nastanie czas, w ktorym bedzie mogł normalnie, zyc :) Hmmm... Severus rozmawia z Draco o naszej Gryfonce? ^^ no, no, no nawet podczas czasu wolnego o niej rozmysla :D Za to jestem wsciekla na tych beznadziejnych Wyznawcow.... Zeby atakowac Rona? No kto to slyszał...
    Pozdrawiam
    ~ Sandra

    OdpowiedzUsuń